Z dala on Nilu — z dala od rozumu — to przysłowie egipskie postrzegam, jako pośredni wyraz umiłowania Egiptu. Ze swoją nieco romantyczno — fantastyczną sympatią przejawianą między innymi w stosunku do piramid, z którymi nieodmiennie kojarzy mi się Egipt (klątwy, skarby, historia, wyprawy badawcze — ach, marzenie!), nie mogłam odmówić sobie przeczytania (i zrecenzowania) tego, kolejnego już przewodnika.
Książka Egipt. Oazy w cieniu piramid, posiada dobrze mi znaną oraz bardzo praktyczną strukturę i podzielona jest na cztery rozdziały.
W rozdziale pierwszym czytelnik otrzymuje swoistą wizytówkę Egiptu — pewnego rodzaju „ulotkę” prezentującą najciekawsze elementy / trasy kraju, określoną zresztą „zaproszeniem do Egiptu”. Ciekawym przykładem jest np. wycieczka „Kair w trzy dni”, której ważnym punktem są — a jakże — odwiedziny piramidy Cheopsa w Gizie!
Kolejny rozdział prezentuje oczywiście szereg informacji praktycznych dotyczących między innymi zabezpieczenia medycznego, podróży, temperatury i opadów, jak i na przykład niezbędnego wyposażenia turysty penetrującego kraj faraonów. Co dla mnie zaskakujące, pomimo dosyć wysokiego zagrożenia rozmaitymi atakami terrorystycznymi, Egipt określany jest zazwyczaj jako miejsce stosunkowo bezpieczne (prawdopodobnie czynnikiem o tym decydującym jest surowy wymiar sprawiedliwości) — może warto byłoby wspomnieć o tym naszym władzom? ;)
Dalej rozpoczyna się już bardzo rozległy rozdział trzeci opisujący takie elementy, jak na przykład informacje krajoznawcze i charakterystykę geograficzną, historię, architekturę oraz… obraz Polaków w Egipcie! To tutaj można przeczytać o wrażeniach Juliusza Słowackiego wyrażanych w kontakcie z piramidami:
A kiedym był u pisaków przebytych połowy, Wzniosłem czoło, spojrzałem w górę, ponad głowy, I nie mogłem oczyma dolecieć szczytu Grobów, co uleciały w krainę błękitu. A więc oczy, ogromem piramid odparte, Spuściłem!
Przewodnik kończy się rozdziałem czwartym, przedstawiającym najbardziej atrakcyjne regiony / miejsca położone w Egipcie: Kair, Dolinę Nilu, Wybrzeże Morza Śródziemnego, Półwysep Synaj, czy Oazy Pustyni Zachodniej.
Całość wzbogacona jest rozmaitymi planami, mapkami, mini słownikiem, (niestety) stosunkowo niewielką liczbą zdjęć oraz indeksem wybranych nazw geograficznych, który mimo pominięcia kilku znaczących dla mnie miejsc (np. Hurghady), oczywiście ułatwia czytelnikowi odnalezienie się w gąszczu informacji.
W związku z drobnymi w moim odczuciu brakami, wtrącając małe „ale”, mogę potwierdzić to, co napisano na okładce książki, a mianowicie: Złoto za jakość!
Jak zawsze wykorzystując zamieszczony na końcu przewodnika słownik, napiszę „do widzenia” — tak więc:
Masalama!