Gorączka kości recenzja

Gorączka kości

Autor: @fri2go ·3 minuty
2010-10-18
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
To jest zdecydowanie „zła” książka. Nie przeczytasz jej w jeden wieczór, czy w pociągu, jadąc na drugi koniec Polski. Tą powieść można by porównać do dobrego serialu. Takiego niezbyt długiego, wielowątkowego, inteligentnie podzielonego na odcinki, i przede wszystkim wciągającego. Ale również takiego, który ogląda się raz na jakiś czas.

Val McDermid jest szkocką pisarką, autorką ponad dwudziestu powieści, które można jednoznacznie sklasyfikować jako kryminały. W Polsce do tej pory zostały wydane trzy jej książki. Tą trzecią – jest właśnie „Gorączka kości”. Trochę dziwi słabe dotychczas zainteresowanie twórczością tej pani, szczególnie gdy okazuje się, że najnowsza książka jest naprawdę niezłym kryminałem (i raczej nie jedynym w jej dorobku). A już całkiem zaskakuje, że pisarka tworzy od ponad 20 lat.

Fabuła nie jest prowadzona w jakiś ekscentryczny sposób. Dobre, sprawdzone rozwiązania zaadaptowane w ciekawym pomyśle głównych wątków. Mamy dwóch bohaterów: Carol Jordan i Tony’ego Hilla – panią nadinspektor i pana doktora. Nie wyróżniają się spośród innych postaci, poza tym, że to z ich udziałem najwięcej się w książce dzieje. Nie jest to tak popularny typ herosa – detektywa/lekarza, który zawsze dostaje to czego chce. Do tego pani McDermid dorzuca masę bohaterów, których z konieczności nazwać trzeba pobocznymi. Ich nieszablonowość, wyrazistość i udział w głównych wątkach ciężko określić ‘pobocznością’. Ot, dosyć zwyczajni (może poza kilkoma przypadkami) ludzie w dosyć zwyczajnej pracy. I to wszystko w raczej zwyczajnym brytyjskim mieście.

Na takim właśnie „rusztowaniu” autorka buduje wciągającą, zawiłą i wielowątkową akcję. Niemożliwe? A jednak. Okazuje się, że nie trzeba żadnego Roberta Langdona czy Sherlocka Holmesa, aby zrobić naprawdę zakręconą fabułę z szybkimi zwrotami akcji, pomysłowymi motywami narracyjnymi i finałem nie do przewidzenia. Zaczyna się klasycznie. Zostają znalezione zwłoki czternastolatki. Uduszonej i brutalnie okaleczonej. Brak jednak jakichkolwiek śladów i motywów zbrodni. Śledczy nie mają pomysłów na rozwikłanie tej zagadki. Tymczasem w innych miejscach dochodzi do kolejnych zabójstw. Na pierwszy rzut oka nie powiązanych ze sobą. Na drugi – też nie. Sprawy są trudne i wydają się tkwić w martwym punkcie. Ich rozwiązanie nie będzie zależeć od jednej czy dwóch osób. Potrzeba wiele różnych elementów układanki, żeby zrozumieć pobudki działające zabójcą, który sam ciągle pozostaje nieuchwytny. Brzmi sztampowo, jednak w praktyce takie nie jest.

Mimo pewnej szablonowości, widać tu pewne wyróżniki. Cechy charakterystyczne powieści to m.in. wielowątkowe, sprawne prowadzenie akcji, połączone z umiejętną żonglerką czasem i miejscami kolejnych epizodów, brak jednej głównej postaci, oraz wyrazistość i szczegółowe przedstawienie wielu postaci pobocznych. Ponadto pokrętne ścieżki tworzenia „wątku zbrodni” oraz na swój sposób, może nie nowatorskie, ale oryginalne podejście.

Na czym polega wskazana szczegółowość przedstawienia? Nie jest to na pewno koncepcja rozwoju akcji jak u Kinga – poświęcić kilkanaście stron na obszerną retrospekcję lub szczegółowy opis wyglądu i profilu psychologicznego kolejnej postaci. U pani McDermid wygląda to zupełnie inaczej. Pojawia się nowa postać drugoplanowa, z pobieżnym opisem, potem wtrącona jest przelotnie jakaś informacja ‘tu’, inna gdzieś ‘tam’, jeszcze gdzieś indziej pewna ciekawostka wynika z dialogu innych bohaterów i nagle okazuje się, że czytelnik ma bardzo obszerną wiedzę o tej postaci – pozornie „znikąd”.

I ta ‘serialowość’ książki. Najlepiej jest czytać po kilka rozdziałów na raz. Dwa do czterech, nie więcej. Co ciekawe, w takich dawkach książka jest bardzo wciągająca, w większych – staje się nudna i ciężka w odbiorze. Po kilku rozdziałach, po prostu czułem, że teraz czas na przerwę, a kiedy napięcie z oczekiwania wystarczająco się nasiliło, nabierałem ochoty na przeczytanie kilku kolejnych rozdziałów. W stylu: jeden odcinek się skończył, ale za tydzień będzie następny – oczekiwanie będzie ekscytujące :)

Jednego tylko nie rozumiem. Nie rozumiałem jak pierwszy raz dotknąłem tej książki i po jej przeczytaniu nadal nie rozumiem. Skąd, u licha, wziął się tytuł „Gorączka kości”? Dla mnie jest to niejasne. Może wynika z dosłownego tłumaczenia angielskiego idiomu lub ze skrótu myślowego autorki, który mi jako czytelnikowi mógł umknąć. Długo zachodziłem w głowę, dlaczego jest tak a nie inaczej… i nadal nie wiem.

Nie mniej sama książka – pierwsza klasa. Przyciągała mnie silnie i regularnie jak elektromagnes. Był to miło spędzony tydzień i nawet moja ‘druga połówka’ jest zazdrosna, że poświęciłem lekturze więcej czasu nie Jej. Mam nadzieję, że dużo czasu minie zanim znowu trafi do mnie taka książka :)
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Gorączka kości
Gorączka kości
Val McDermid
6.3/10
Cykl: Tony Hill / Carol Jordan, tom 6
Seria: Kryminał-Thriller-Sensacja

„Gorączka kości” jest wszystkim tym, czym powinien być świetny kryminał! Brutalnie okaleczone zwłoki czternastolatki. Przyczyna śmierci – uduszenie. Plastikowy worek na głowie. Żadnych śladów, nieznan...

Komentarze
Gorączka kości
Gorączka kości
Val McDermid
6.3/10
Cykl: Tony Hill / Carol Jordan, tom 6
Seria: Kryminał-Thriller-Sensacja
„Gorączka kości” jest wszystkim tym, czym powinien być świetny kryminał! Brutalnie okaleczone zwłoki czternastolatki. Przyczyna śmierci – uduszenie. Plastikowy worek na głowie. Żadnych śladów, nieznan...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Druga przeze mnie przeczytana książka Val McDermid z Tony'm Hill i Carol Jordan. "Gorączka kości" jest szóstym tomem z tymi bohaterami i niestety potwierdza fakt, że należy czytać w odpowiedniej kole...

@anetakul92 @anetakul92

Ostatnimi czasy zauważyłam, że na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej kryminałów. Zaabsorbowana tym zjawiskiem postanowiłam się przekonać do tego gatunku, ponieważ od zamierzchłych już czasów n...

@karus96 @karus96

Pozostałe recenzje @fri2go

Jeźdźcy w czasie
Time Riders

Wyobraźmy sobie ekstremalną sytuację. Ostatnie chwile Twojego życia. Spadasz w windzie z 40. piętra, pędzisz pociągiem TGV, który zaraz się wykolei, albo spokojnie zajada...

Recenzja książki Jeźdźcy w czasie
Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie
Trupia farma

Gdzieś za Knoxwille, we wschodnim Tennessee, w USA, znajduje się ogrodzony drutem kolczastym teren o powierzchni blisko 1ha. W większości jest zalesiony, gdzieniegdzie ty...

Recenzja książki Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie

Nowe recenzje

Zaprzaniec
"Zaprzaniec" Andrzej Mathiasz
@spiewajacab...:

"Zaprzaniec" Andrzeja Mathiasza jest trzecim tomem serii o przygodach prokuratora Adama Szmyta. Tym razem przenosimy si...

Recenzja książki Zaprzaniec
Sinful
Perełka wśród książek z motywem age gap
@Kantorek90:

Chociaż do tej pory przeczytałam dość sporo książek Leny M. Bielskiej, muszę przyznać, że to właśnie „Sinful” jest tą, ...

Recenzja książki Sinful
My Beautiful Ugly Love
Historia jak z bajki
@kawka.zmlekiem:

współpraca @wydawnictwopapieroweserca @majahaber_autorka Witajcie Moliki. Wpadam dzisiaj z recenzją książki, kt...

Recenzja książki My Beautiful Ugly Love
© 2007 - 2024 nakanapie.pl