Z książek jakie wyszły spod pióra Małeckiego przeczytałam tylko trylogię z Markiem Benerem. Była to debiutancka seria autora. Po przeczytaniu ,,Zmory" widać, że Pan Robert rozwinął swój styl pisania. Jak serię z Benerem uważam za niezbyt udaną, tak ,,Zmora" podobała mi się od pierwszych stron. Jest po prostu rewelacyjna.
Jest lato 1986r. W Lubiczu, w domkach letniskowych wakacje spędzają trzy rodziny. Dorośli się przyjaźnią, dzieciaki też, wszyscy razem spędzają czas. Jest miło i przyjemnie aż do tragicznych wydarzeń, jakie miały tam miejsce. W tajemniczych okolicznościach znika siedmioletni Piotrek Janocha. Ostatnia osoba, która widzi go żywego jest niewiele starsza od niego, to Kamila Kosowska. Chłopca nie udało się znaleźć, a wydarzenia z tego pamiętnego lata, są jak zmora w życiu już dorosłej Kamy.
Kama Kosowska jest dziennikarką. Jej kariera zawodowa nie jest taka jakby tego chciała. Niestety dziewczyna zmuszona zostaje do powrotu do swojego rodzinnego Torunia. Wkrótce po przyjeździe dostaje propozycję udziału w programie telewizyjnym o tajemniczych zaginięciach ludzi. W programie ma być poruszona sprawa zniknięcia Piotrka. Kama początkowo opiera się, ale ostatecznie zgadza się wziąć w tym udział. Zaczyna prowadzić dziennikarskie śledztwo, w którym chce dowiedzieć się w końcu co się stało z chłopcem.
Niemal w tym samym czasie akta Piotrka trafiają w ręce komisarza Lesława Korcza, który zauważa wiele nieścisłości w prowadzonym dochodzeniu sprzed lat. Sam zaczyna przyglądać się dowodom i szukać odpowiedzi na pytanie: co się stało z Piotrkiem?
W trakcie śledztwa Kamy i Korcza wychodzi na jaw całe mnóstwo kłamstw i tajemnic. Oboje cofają się do początków lat osiemdziesiątych, gdzie jak się okaże znajdą dużo odpowiedzi na swoje pytania. A Kama pozna najpilniej strzeżoną tajemnicę rodzinną, dotyczącą śmierci jej matki.
Czy Kama dowie się co stało się w te pamiętne wakacje? Czy pokona swoją zmorę?
Jak już pisałam wcześniej, to moje kolejne spotkanie z autorem. I choć poprzednie nie należało do udanych, to dzisiejsze jest po prostu świetne. Seria z Benerem napisana jest trochę trudnym językiem, przez co nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Przeczytałam, odhaczyłam i tyle.
,,Zmora" jest zupełnie inna. Jej styl, język przemawia do mnie od pierwszych stron. Akcja zaczyna się już praktycznie na początku, potem trochę przeplata się z przeszłością, ale wszystko razem tworzy spójną całość, którą czyta się z ogromną przyjemnością i dreszczykiem. Zakończenie jest niespodzianką, choć jednej z tajemnic domyśliłam się dużo wcześniej, ale zupełnie nie przeszkadzała mi ta wiedza w czytaniu. Książkę pochłania się bez reszty.
Śledztwo jakie prowadzą nasi bohaterowie pokaże jak bardzo tajemnice i kłamstwa mogą zniszczyć wszystko, nawet z pozoru szczęśliwych ludzi i ich poukładane życia.
Przyznam się, że po poprzednich książkach autora, ciężko mi było zabrać się za ,,Zmorę". Postanowiłam dać szansę Małeckiemu i bardzo cieszę się, że to zrobiłam. Mogę tylko żałować, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale teraz na pewno sięgnę po jego kolejne książki.
Zatem polecam każdemu kto jeszcze nie czytał ,, Zmory". To lektura obowiązkowa 😊