Zdążyłam się zorientować, że Małgorzata Warda w swoich powieściach porusza tematy trudne. Jej słowa mają moc i niosą niesamowity ładunek emocjonalny.
Powieść „ Dziewczynka, która widziała zbyt wiele „mocno mną wstrząsnęła, bo autorka opowiada w niej o przemocy w stosunku do dzieci.
Dzieciństwo stanowi jeden z najważniejszych okresów w życiu każdego człowieka, ale niestety nie każde jest pełne radości, przygód i beztroskich chwil. Krzywda dzieci boli najbardziej, bo są bezbronne i nie wiedzą jak się bronić przed przemocą, molestowaniem seksualnym, zdradą, prześladowaniem. Często myślą, że są winne za to, co je spotyka.
Fabuła wzbudziła we rozliczne, silne emocje. Warda stworzyła historię zwykłej rodziny, w której nic nie jest proste. Jak z puszki Pandory wysypują się nieszczęścia i wstydliwie skrywane tajemnice, jakby wyjęte z kroniki kryminalnej.
Nagromadzenie tylu drastycznych elementów w jednej powieści na 315 stronach, gdzie każdy mógłby służyć za oddzielną historię, dało efekt porażający, powstała zagmatwana powieść psychologiczna.
Książka napisana jest w dość specyficzny sposób. Treść naprzemiennie przeplatana jest pamiętnikami Ani, Arona, szkolnej koleżanki Bogusi i narratora, dlatego nie czytało mi się łatwo. Wielokrotnie w najmniej spodziewanych momentach autorka cofa akcję w przeszłość i momentami gubiłam się w całej historii, przewracałam kilka kartek do tyłu, aby sobie poukładać to, co właśnie przeczytałam i domyślać się, kto to akurat powiedział. Sądzę jednak, że ten bałagan jest pozorny, bo gdyby chronologia powieści data po dacie była zachowana, nie była by tak wciągająca. Na tyle wciągająca, że nie byłam jej w stanie odłożyć, bo Małgorzata Warda potrafi świetnie przekazać uczucia, które towarzyszą postaciom, co sprawia, że zagłębiałam się jeszcze bardziej w fabułę i wraz z nimi przeżywałam kolejne zdarzenia. Ma niesamowity talent, żeby o trudnych rzeczach pisać tak, że nie mogłam oderwać się od lektury.
Podziwiam autorkę, że stworzyła tego rodzaju powieść kontrowersyjną i trudną, ale trzeba mówić o krzywdach, jakie czasem dzieci spotykają. Po fakcie jak wydarzy się tragedia ,to nagle wszyscy dyskutują , jaka to była porządna rodzina, że nic nie wskazywało na jakąkolwiek przemoc. Każdy ma coś do powiedzenia bo niby coś ktoś słyszał, coś podejrzewał, ale wygodnie umyć ręce i udawać, że nic się nie dzieje. Zamiast odwracać wzrok trzeba pospieszyć z pomocą , bo czasem wystarczy tak niewiele, aby powstrzymać krzywdzicieli. Najgorszy jest jednak fakt, że najbliżsi, którzy powinni chronić dręczą psychicznie, fizycznie lub wykorzystują seksualnie dzieci, które z tego powodu cierpią w milczeniu nie rzadko z wielkim poczuciem winy, że przemoc dokonuje się przez nie.
Doznana trauma czy uraz w dzieciństwie, tkwi często w człowieku do końca życia.
Polecam, powieść dla ludzi o mocnych nerwach, ja na pewno tak szybko nie zapomnę o Ani dziewczynce, która widziała zbyt wiele i o Aronie chłopcu, który przeżył zbyt wiele.
"- Aniu, co dla ciebie znaczy "kochać"?
- To znaczy, że nie czuje się strachu. "