Trzeci tom z dwunasto tomowej kolekcji losów rodziny Poldrk, jest najkrótszym, a zarazem jednym ze smutniejszych. W tym momencie, kiedy piszę tę recenzję mam za sobą cały cykl książek. Nie mogłam opisać swych uczuć zaraz po przeczytaniu, ponieważ natychmiast rzucałam się na kolejną część. Zawsze jednak towarzyszyła mi myśl siedząca z tyłu głowy, która brzmiała: zrecenzuj ja, zrecenzuj ją. I tak, postanowiłam się w końcu za to zabrać
Zdarzenia rozgrywające się na ostatnich stronnicach poprzedniej części będą miały ogromne znaczenie dla "Jeremy Poldrk" . Autor kontynuuje rozpoczęte wątki i nie daje nam odpocząć nawet na chwilę. Rzuca Demelzę i Rossa na głęboką wodę i patrzy jak próbują się ratować. Małżeństwo naszych głównych bohaterów przechodzi kryzys. Śmierć ukochanej pierworodnej córeczki Julii, powoli niszczy zrodzone miedzy nimi uczucie. Obwiniają się nawzajem o jej śmierć i oddalają od siebie. Kłopoty rodzinne, to niestety nie jedyny problem trawiący Rossa. Do piętrzących się długów i nadchodzącego wielkimi krokami bankructwa odlewni, dochodzi proces sądowy, za zrabowanie rozbitych statków, które poszły na dno w zatoczce, której Poldark jestem właścicielem. Ziemianin radzi się prawnika i wspolnie budują linię obrony.
Ross mający po swojej stronie górników oraz grupę bliskich przyjaciół, może liczyć na słowo otuchy, lecz osoby chcące za wszelką cenę mu zaszkodzić nie śpią. Przekupują świadków w sprawie, między innymi byłego podwladnego Rossa Juda i dopuszczają się wszelkiej maści matactw, aby tylko pozbyć się niewygodnego człowieka. Cały proces jest wyczerpująco opisany i dostarcza nie lada rozrywki. Jud w sądzie przechodzi samego siebie opowiadając swoją wersję wydarzeń, serwując czytelnikowi porcję śmiechu i dobrej zabawy, tak brakujacej w tej części, która ma smutno- gorzki wydźwięk.
Naszczęście dla Rossa Jud, pozostaje lojalny, czym zaskarbia sobie jego wdzięczność. W pewnym momencie sytuacja wygląda naprawdę źle, a oskarżony traci całą nadzieję na pomyślny wyrok. Demelza nie może patrzeć na bezprawną krzywdę męża i bierze sprawy w swoje ręce wykorzystując w tym celu spryt i urok osobisty. Jej pomoc nie będzie bez znaczenia. W gruncie rzeczy ocali Rossa przed stryczkiem.
Niedługo po tych wydarzeniach Ross dowiaduje się, że po raz drugi zostanie ojcem. Jego reakcja, pogłębia istniejący pomiędzy małżonkami kryzys. Mężczyzna nie chce mieć więcej dzieci, a przynajmniej nie w tym momencie, kiedy jeszcze nie otrząsnął się po śmierci pierwszego. Jakby tego było mało, konflikt pomiędzy odwiecznym wrogiem Georgem Warlegganem, przybiera na sile i zaostrza się.
Osłodę wszystkich smutków może stanowić pogodzenie się z kuzynem Francisem, który idzie w końcu po rozum do głowy i godzi się również ze swoją siostrą Verity akceptując przy okazji jej męża Andrew. Wprowadzenie nowej postaci Caroline, która pozostanie z nami już do samego końca, napędza akcję. Doktor Enys przeżywa rozterki sercowe, tocząc z dnia na dzień pożerający go marazm. Jednak ta sytuacja nie potrwa długo. Postać doktora jeszcze da się lubić. Prudie i Jud dają popalić i wnoszą nieco światła w wiszące ciemne chmury nad głowami Poldarkòw. Cześć, która najmniej podobała mi się nie zmniejszyła apetytu na ciąg dalszy. Jest to jak dotąd moja najukochańsza seria. Z całego serducha polecam.