Szczelina recenzja

Jesteśmy w słoiku?

Autor: @Bartlox ·4 minuty
2021-09-01
1 komentarz
6 Polubień
"Literatura popularna kocha everymanów" - wiedziałem, przeczuwałem to już od dawna, ale dopiero podczas lektury tej książki prawda ta dotarła do mnie z całą mocą. Może nie jako głównych bohaterów serii, oni mają nas jednak bardziej sobą zainteresować, ale jako centralne postacie pojedynczych powieści - owszem. Patrzcie na dorobek pewnego znanego z płodności polskiego pisarza - ile razy kogoś takiego, człowieka jak inni, jednego z wielu, umieszczał w centrum akcji tego typu książki. Główny bohater-narrator "Szczeliny" jest właśnie takim wzorcowym, podręcznikowym wręcz przykładem everymana. I muszę to od razu uznać za spory plus tej powieści, przy minimalizmie środków czujemy tego faceta, czujemy jego myśli, rozumiemy reakcje. Widzimy, że jest mocno dupkowaty, miejscami wręcz odpychający, ale jest to taka dupkowatość, jaką każdy z nas może bez problemu odnaleźć w sobie. Dupek-ale-taki-jak-my-dupek :) Owszem narrator dużo mówi o sobie i w szczególności o swoich stanach psychicznych (i tak, podkreślić trzeba, że nie próbuje się wybielić, widać, że często zwyczajnie nie dawał rady, że różne sytuacje go przerastały) ale to wszystko jest już pewien naddatek. Podstawa tego jak zarysowany jest Igor jest bardzo prosta - wzmiankowałem już minimalizm środków - a mimo to w pełni do nas przemawia.

Tak na marginesie, to w tym kontekście trochę śmiesznym jest, że naprawdę musimy się natrudzić, by w znaleźć w książce i zapamiętać imię głównego bohatera, tak rzadko się ono pojawia :)

W ogóle minimalizm środków to chyba najbardziej podstawowa cecha tego tekstu. Mocniejszych, bardziej poruszających punktów, takich, przy których czekamy tak naprawdę intensywnie na to, co się wydarzy jest raptem kilka, a mimo to chcemy wchodzić w tę historię, poznawać ją. Wydarzenie leci za wydarzeniem (ciekawy jest w tym kontekście właściwie całkowity brak wyodrębnionych rozdziałów) i my lecimy literacko po tych wydarzeniach :) Karika umie to robić - od pewnego momentu, nieco po połowie tekstu, widzimy po prostu postawione obok siebie w skrajnej, granicznej sytuacji postacie, patrzymy na nie i trzyma nas to za mordę. Tylko kilka razy w życiu widziałem to przedstawione lepiej niż tu. Na myśl przychodzi mi w tym momencie proza Stanisława Goszczurnego, "Stella Maris" - tam byli ludzi na statku podczas sztormu, tu w górach podczas gdy zdarzają się rzeczy sprzeczne z prawami fizyki i logiki, więc są to sytuacje jakoś tam porównywalne. Ciekawe, że w powieści parę razy powraca motyw "jesteśmy w słoiku i jesteśmy obserwowani przez jakąś wyższą inteligencję", z tym, że powraca on, jest podawany w rozmowach postaci, jeszcze znacząco przed tym, gdy książkowa rzeczywistość robi się naprawdę odjechana - Karikowa gra z czytelnikiem?

W tym miejscu szybko tylko zaznaczę - pozostałe postacie też spełniają kryterium o którym pisałem powyżej: są nakreślone przy minimalizmie środków, ale doskonale je czujemy.

Cieszyły też nawiązania kulturowe, "Blair Witch Project" jest wspominany kilkakrotnie, mamy również wzmiankę o Przełęczy Diatłowa, pojawiają się tytuły książek z dziedziny literatury faktu tyczących tajemniczych zaginięć. Te ostatnie powiedzmy, że zachęcają do własnych poszukiwań (no bo intryguje nas przecież fakt, że istnieje reguła określająca to, która osoba z grupy najczęściej ginie (spoiler: ostatnia) czy to, że miejsca zaginięć "mają swoje smaki" (w niektórych giną prawie wyłącznie młodzi chłopcy, w innych dojrzałe kobiety itd.)), choć można to było lepiej zrobić.

Ciekawa jest sprawa metrum tej powieści. Bardzo lekki, przyjemny, sprawnie napisany początek (mam tu na myśli część opowiadaną przez Igora, nie ten prolog pochodzący niby od Kariki), w którym gładko wchodzimy w skórę głównego bohatera, potem mocno mieliznowaty i, owszem, zwyczajnie męczący, środek, następnie zaś mocna, mająca trzymać za gardło końcówka (szeroko pojęta końcówka, to jest około 40% tekstu :) ). Jakby Karika chciał na początku pokazać nam, jakim to jest sprawnym autorem, ale na to, by pokazywać nam to przez dłuższy czas, jeszcze przed tym, gdy zacznie się robić tak naprawdę horrorowato, nie starczyło mu talentu albo zapału. I nie jest to kwestia tego, że trudno, by cały czas było lekko i przyjemnie, te środkowe partie powieści są zwyczajnie gorzej napisane i tyle.

Co jeszcze może męczyć, to filozofowanie naszego narratora. W pewnym momencie, gdy już jesteśmy w tych końcowych, mocnych częściach "Szczeliny", włącza mu się właśnie opcja takich złotych myśli, nie wiem po co. Nawet coś w stylu "wtedy zrozumiałem, że każdy ma swój Trybecz" (pasmo górskie na Słowacji, gdzie ponoć dzieją się dziwne rzeczy i gdzie ma miejsce akcja dużej części tej powieści) się pojawia, serio, cytat niedokładny, ale tak to mniej-więcej szło :) Aha, w tym miejscu warto też dodać, że jego wulgarność też może odpychać (tak, używa miejscami nieco knajackiego języka). Na plus natomiast fakt, że obok wątku stricte paranormalnego mamy tu też ukazanie do czego prowadzi pogoń za lajkami, followersami, generalnie uzależnienie nie tyle może od Internetu, ile od internetowej popularności.

Per saldo polecam (i daję naciągane, ale jednak 7/10), powieść ma jak widać swoje wady, nie jest też oparta na jakimś super oryginalnym pomyśle, ale czytało się ją fajnie (tak, po prostu fajnie) i miejscami nawet "trzymała za mordę". Ponadto dobrze zobaczyć, że u naszego południowego sąsiada rozwija się literatura popularna, to właściwie z definicji ciekawe doświadczenie literackie. Aha, no i jeszcze plusik za przewrotność tytułu książki :) (choć, znowuż, lepiej by było, gdyby pod sam koniec autor nie zaznaczał jej wprost, czasem lepiej pozostawić pewne rzeczy do domyślania się czytelnikom).

Moja ocena:

× 6 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Szczelina
3 wydania
Szczelina
Jozef Karika
7.7/10

Trybecz, pasmo górskie na Słowacji. Od dziesięcioleci krążą o nim legendy z powodu tajemniczych zaginięć. Niektóre ofiary zostały znalezione martwe. Niektóre zniknęły bez śladu. A jeszcze inne powróc...

Komentarze
@Bartlox
@Bartlox · około 3 lata temu
Gdy wkleiłem tę recenzję na nasz portal, to program pokazał mi, że ma ona 5666 znaków. Szybko przeredagowałem więc jeden z akapitów, by wyszła jednak inna liczba :) Serio :)
Szczelina
3 wydania
Szczelina
Jozef Karika
7.7/10
Trybecz, pasmo górskie na Słowacji. Od dziesięcioleci krążą o nim legendy z powodu tajemniczych zaginięć. Niektóre ofiary zostały znalezione martwe. Niektóre zniknęły bez śladu. A jeszcze inne powróc...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Trybecz, pasmo górskie w zachodniej Słowacji, dorobiło się miana słowackiego trójkąta bermudzkiego. Wpisując tę nazwę do przeglądarki internatowej wyskoczą wam artykuły o tajemniczych zaginięciach na...

@asiaczytasia @asiaczytasia

Często mam tak, a już szczególnie gdy mam nocki, że potrzebuje wciągającego audiobooka, który pozwoli mi przetrwać 8 godzinne zmiany. Wtedy przeglądam Legimi w różnych kategoriach, aż znajdę coś co z...

@miedzy.literami @miedzy.literami

Pozostałe recenzje @Bartlox

Cienie pośród mroku
Cienie dobrego Mroza?

Pojawienie się Wielce Tajemniczych Symboli ==> Rozkminianie Wielce Tajemniczych Symboli ==> Wyjście na jaw faktu, że Wielce Tajemnicze Symbole nie miały żadnego znaczeni...

Recenzja książki Cienie pośród mroku
Mrok
Niezbornie, niezgrabnie, na siłę

„Jego powieści to właściwie tylko dialogi” – takie oto zdanie zdarzało mi się raz czy dwa słyszeć lub czytać, gdy ktoś chciał skrytykować twórczość któregoś z najlepiej ...

Recenzja książki Mrok

Nowe recenzje

Miłość pod choinką
Cudowna powieść, idealnie nastraja świątecznie.
@zksiazkaprz...:

Zbliżają się Mikołajki i Boże Narodzenie, a co jest najlepszym prezentem w te wyjątkowe dni ? Oczywiście, że książka. B...

Recenzja książki Miłość pod choinką
Córka milionera
Córka milionera
@Malwi:

"Córka milionera" to kryminał, który na pierwszy rzut oka może wydawać się klasycznym dreszczowcem, ale Tomasz Wandzel ...

Recenzja książki Córka milionera
Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości