Dom Straussów recenzja

Koszmar w Mikołajkach

Autor: @landrynkowa ·3 minuty
2022-07-15
Skomentuj
14 Polubień
Adrian Bednarek należy do grona pisarzy, którzy nie zamykają się w jednym gatunku powieściowym, lecz ciągle wypływają na nowe, czasem niebezpieczne, pisarskie wody. Kiedy dowiedziałam się, że „Dom Straussów” jest slasherem to trochę się wystraszyłam. Głównie z tego powodu, że w życiu swoim, ze względu na specyficzne upodobania filmowe męża, naoglądałam się slasherów co niemiara, a szczególnie tych popularnych. „Piątek, trzynastego”, „Koszmar z ulicy Wiązów”, czy kultowy „Krzyk” znam tak dobrze, że z dokładnością niemal co do sceny jestem w stanie powiedzieć, co się wydarzy. No więc czym miałaby mnie zaskoczyć ta powieść? A jednak Adrian nie byłby sobą, gdyby po raz kolejny nie zrobił mi sieczki z mózgu…

Piątka przyjaciół, dwie pary i singielka po trudnym rozstaniu, po zakończeniu studiów, postanawiają wyjechać na ostatnie wspólne wakacje. Biorą cel na Mikołajki i Mazurską Oazę, luksusowy dom usytuowany w lesie. Już od początku wszystko idzie nie tak, pobyt rozpoczynają od kłótni, nie są zgodni co do tego, jak powinien wyglądać ich wypoczynek, w efekcie czego każdy chodzi własnymi ścieżkami. Pozornie beztroskie wakacje zmieniają się w koszmar, kiedy młodzi ludzie stają się celem psychopatycznego, lecz niezwykle inteligentnego mężczyzny. Wtedy najpierw rozpoczyna się ich walka o przetrwanie, a potem o życie. Każdy z bohaterów będzie miał swoje „pięć minut” w czasie którego zdąży zrobić rozrachunek swojego życia, przejść jakąś przemianę i zawalczyć o wolność. Jednak, jak to u Adriana, co komu pisane to go nie minie…

Powieść w swej konwencji najbardziej przypominała mi film „Dom w głębi lasu”, który można by doprawić szczyptą „Hostelu”. Oczywiście wątek „Domu Straussów” nie jest kalką, ani tym bardziej miksem tych filmów, fabularnie to coś zupełnie innego. Historia jest dużo bardziej skomplikowana i urozmaicona wieloma wątkami pobocznymi, które świetnie dopełniają całości i nadają historii pikanterii. Mimo że powieść zachowuje niemal wszystkie cechy charakterystyczne slasherów, nie sprowadza się jedynie do atakowania i eliminowania z gry kolejnych bohaterów. Historia ma swoją głębię, związek przyczynowo-skutkowy, bohaterowie mają indywidualne i bardzo wyraziste cechy oraz bardzo dokładnie poznajemy motywację ich czynów. Jak na slasher przystało fabuła jest krwawa i obrzydliwa, zawiera mało wysublimowane sceny erotyczne, a bohaterowie są bardzo zróżnicowani. Mamy porzuconą przez chłopaka spokojną, melancholijną, acz piękną Krysię, uzależnionego od hazardu, pewnego siebie i pozującego na twardziela Adama, jego mało wyrazistą, wręcz nijaką dziewczynę Mariolę, nieudacznika i niespełnionego scenarzystę Marcina wspieranego przez przemądrzałą, wredną, zarozumiałą i pewną siebie prawniczkę Jadzię.
Tę różnorodną galerię postaci zamykają psychopaci, którzy odegrają najważniejszą rolę w tym spektaklu.

Przyznaję, że tym razem nie przepadłam w tę powieść od pierwszej jej strony. Początek, kiedy wszystkie wątki dopiero się zaczynają był dla mnie trochę nużący, ale to uczucie minęło bardzo szybko. Dokładnie w chwili, kiedy na arenę wkroczył Filip. Wtedy pojawiła się pierwsza iskra autentycznego zainteresowania i od tej pory powieść stała się nieodkładalna, a napięcie stopniowo rosło, aż do kulminacji emocji w zakończeniu. Myślałam, że autor zaproponuje coś innego i liczyłam na inny rozkład sił, ostatecznie jednak los jaki zgotował ostatniemu ocalałemu bohaterowi był tak koszmarny, że właściwie już mi się odechciało moich własnych pomysłów na finał :)
Jest to też pierwsza powieść Bednarka, w której nie sympatyzowałam z żadnym z bohaterów, a co gorsza żadnego nie udało mi się nawet polubić, nie mówiąc już o wzbudzeniu współczucia. Ewenement.

Autor jak zwykle nie zawodzi stylistycznie. Jego fabuły zawsze charakteryzują się lekkością językową i swobodą narracyjną, która bezpośrednio i obrazowo przemawia do czytelnika, czyniąc go mimowolnym uczestnikiem wydarzeń. Parę razy trafiłam w tekście na sformułowania, którymi autor bynajmniej nie wspiął się na wyżyny językowej kreatywności: "smyrali się po udach" jest jednym z takich lapsusów :) określenie pewnej czynności fizjologicznej, której m.in. poddawany był Adam w pokoju medytacji, zastąpiłabym bardziej cywilizowanym :) ale jeśli miałoby się to wpisywać w pewną obrzydliwość i obsceniczność niektórych scen i taki był zamysł autora to z góry przepraszam :)

Powieść oczywiście polecam :) wg mnie to więcej niż udany slasher.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-07-15
× 14 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dom Straussów
Dom Straussów
Adrian Bednarek
6.7/10

Nie próbuj krzyczeć. I tak nikt cię nie usłyszy... Piątka przyjaciół wyjeżdża świętować obronę prac magisterskich do leśnego domku w Mikołajkach. Adam, nieformalny lider grupy, proponuje smartdeto...

Komentarze
Dom Straussów
Dom Straussów
Adrian Bednarek
6.7/10
Nie próbuj krzyczeć. I tak nikt cię nie usłyszy... Piątka przyjaciół wyjeżdża świętować obronę prac magisterskich do leśnego domku w Mikołajkach. Adam, nieformalny lider grupy, proponuje smartdeto...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Po lekkich wakacyjnych romansidłach potrzebowałam odmiany i zatęskniłam za książką, która mocno mną wstrząśnie i przyprawi o ciarki na plecach. Wybór padł na „Dom Straussów”. Przyznam, że kupił mnie ...

@Lady_in_Red @Lady_in_Red

Siadałam do książki Adriana Bednarka pt. „Dom Straussów” z myślą, że to niecodzienny wybór lektury na ostatnie dni urlopu. Wolałam jednak przeczytać ją, póki jeszcze nie jestem sama w domu i nie pods...

@canis.luna @canis.luna

Pozostałe recenzje @landrynkowa

Debit
DeBit

„Zastanawiał się, kiedy następuje przemiana. Kiedy przestajemy być ludźmi i zmieniamy się w odrażające bestie. A może zawsze nimi byliśmy? Bryłami mięsa ożywionymi różdż...

Recenzja książki Debit
Sfora
Zielonogórska wataha

W szeroko pojętych internetach kilkakrotnie trafiłam na informację, że „Sfora” jest słabszą/najsłabszą częścią cyklu… nie powiedziałabym… Owszem, wątek wilkołactwa można...

Recenzja książki Sfora

Nowe recenzje

Chłopak z sąsiedztwa
Patrz sercem nie oczami
@kd.mybooknow:

„Żadne dziecko ani żadna kobieta nie powinna przechodzić przez to, przez co my przechodziliśmy . Nikt nie powinien żyć...

Recenzja książki Chłopak z sąsiedztwa
100 dni bez słońca
Historia Tessy jest jedną z tych, obok której n...
@xbooklikex:

"- O rany - odzywa się. - Należysz do tego rodzaju ludzi? - To znaczy jakiego rodzaju? - pytam z uśmiechem. - Ludzi, kt...

Recenzja książki 100 dni bez słońca
Czas Adeptów
Nick i jego czas w MAOS
@maitiri_boo...:

„Sieć. Czas Adeptów” to powieść, która wciąga od pierwszej strony i nie pozwala oderwać się od lektury nawet na chwilę....

Recenzja książki Czas Adeptów
© 2007 - 2024 nakanapie.pl