Za książkę Waris Dirie "Kwiat pustyni" wzięłam się w tym tygodniu. Niestety, z powodów szkolnych i różnych problemów, musiałam ją czytać w niezmiernie irytujących mnie odstępach. Tą powieść kupiłam podczas jednej z wypraw do niewielkiej księgarni w moim mieście, ponieważ widziałam wcześniej film, który niezmiernie mi się spodobał. Odrobinę wahałam się nad jej kupnem, bo okładka zupełnie nie zachęca do wydania pieniędzy. Przekonała mnie uprzejmie pani za ladą, która obiecała, że na pewno mi się spodoba.
Waris urodziła się w Somalii, w plemieniu nomadów. Wychowywała się pośród kóz, bydła i wielbłądów, w otoczeniu dzikiej przyrody. W wieku pięciu lat przeżyła obrzezanie – rytuał, który doprowadził do śmierci jej siostrę i dwie kuzynki, w wieku sześciu – została zgwałcona. Jako trzynastolatka miała być wydana za mąż za starca, ale – zdesperowana – uciekła z domu. Jej wielka wędrówka przez pustynię do Mogadiszu, a następnie Londynu, skończyła się w Nowym Yorku. W wieku 18 lat rozpoczęła karierę modelki, występując obok Naomi Campbell i Claudii Schiffer. Od wieli lat walczy przeciwko okaleczaniu kobiet, za co została wyróżniona tytułem ambasadora Narodów Zjednoczonych.
Już wcześniej słyszałam wiele dobrego o tej książce, jak również o filmie, który teraz nie wydaje mi się już taki rewelacyjny. Na samym początku zadawałam sobie nurtujące pytanie: Co takiego interesującego może być w życiu supermodelki? Ale Waris nie jest na pewno jedynie zwykłą kobietą. Mimo iż to autobiografia, za którymi niezbyt przepadam, albo po prostu przeczytałam ich stosunkowo za mało w swoim życiu, to historia somalijskiej dziewczyny wstrząsnęła mną strasznie.
Autorka pokazuje nam przez pryzmat czasu, jakie okropności musiała przejść, aby znaleźć się tam, gdzie obecnie jest. Porusza na pewno jedną z ważnych kwestii - obrzezanie kobiet, a w większość przypadków kilkuletnich już dziewczynek. Wcześniej słyszałam o takich rytuałach i afrykańskich plenieniach, które nadal to praktykują. Nawet na jednej lekcji religii nasza katechetka poruszyła ten temat - wszystkie dziewczyny były niezmiernie poruszone. Nasza niewiedza na ten temat wynika z tego, że o tym po prostu się nie mówi: "Oszalałeś? w XXI wieku?!"
Waris Dirie sprawiła, że historia o tym, jak stała się sławną modelką, jak sama przemierzała pustynię, spadły na drugi plan. Jestem pewna, że niektórym ludziom otworzyła oczy i coś uświadomiła. Ja miałam niemal łzy w oczach, kiedy czytałam te szokujące fragmenty. O liczbie rocznie obrzezanych kobiet (nawet w Ameryce!) dowiedziałam się dopiero z tej książki. To przykre, że w niektórych kulturach kobiety nadal nie mogą decydować o swoim losie, tylko są skazane na swoich mężów. W takich sytuacjach coraz bardziej przychylam się do stwierdzenia, że niektórzy ludzie to jednak potwory.
Zdumiewające jest również to, jaka przemiana zachodzi w samej Waris. Że mimo tego ile przeszła, potrafi nadal cieszy się życiem i być spełnioną oraz szczęśliwą. Pomimo tego, że odebrano jej część kobiecości, stała się wzorem dla wielu.