Las ożywionego mitu recenzja

Las Ryhope kryje tajemnice, których nie chcielibyście odkryć. A może jednak?

Autor: @Chassefierre ·2 minuty
2023-01-25
4 komentarze
31 Polubień
Po powieść Holdstocka sięgnęłam w ciemno - nie słyszałam wcześniej o autorze (wiem, trochę wstyd), a nazwa lasu - Ryhope - skojarzyła mi się w pierwszej chwili z czymś typowo lovecraftowskim. I to chyba przeważyło szalę i przesądziło o spontanicznym kupnie książki.

Oczywiście, w ,,Lesie ożywionego mitu'' ostatecznie nie znalazłam nic lovecraftowskiego, ale może to i dobrze. Bo samo Ryhope okazało się miejscem na tyle specyficznym i przerażającym, że nie można o nim szybko zapomnieć. Nie jest to bowiem zwykły las - to miejsce wymykające się ludzkiemu poznaniu, kawałek świata, który przywołuje do życia istoty mityczne, żyjące w opowieściach i legendach.
Ale nie każdy jest w stanie obudzić mitotwory.
Nie każdy jest w stanie je zobaczyć.
Nie każdy może się z nimi porozumieć.
A gdy ktoś się w jednym z nich zakocha...

W pewnym sensie ,,Las ożywionego mitu'' jest historią miłosnego czworokąta - oto bowiem ojciec i dwóch synów związuje się emocjonalnie (i nie tylko) z jedną kobietą, z Guiwenneth, rudowłosą dziewczyną z lasu. Z córką legendarnego woja, z wychowanicą Jaghut - wojowników-ptaków. Z dziewczyną dziką, nieokiełznaną, a jednocześnie wrażliwą i kochającą. Z piękną kobietą, której miłość zawsze ocienia przeczucie nadchodzącego nieszczęścia.
Guiwenneth jednak nie jest jedną i tą samą osobą - za każdym razem jest inna. I to dosłownie. Bo za każdym razem powstaje-zmartwychwstaje jako mitotwór przywołany przez umysł George'a, Chrisa albo Stevena.

,,Las ożywionego mitu'' jest też historią o historii - o tym w jaki sposób tworzy się ludzka świadomość, co w niej żyje, co w niej umiera. W jaki sposób przekazywane są legendy i podania, jak długo żyją ich bohaterowie, jak się zmieniają, kim są, jakie przybierają postacie... Na szczególną uwagę zasługuje w tym kontekście postać opowiadającej życie, która swoje historie zawsze snuła z zamkniętymi oczami, w ciszy, po to, żeby nie widzieć i nie słyszeć tego jak wpływają one na jej słuchaczy. Żeby nie zmieniać pod ich wpływem swoich opowieści - nie dodawać nic do nich i nic z nich nie ujmować.

Jest też opowieść Holdstocka historią bardzo konsekwentną i przez to przerażającą. Ani Chris, ani Steven nie mogą uciec od swojego losu. Nie mogą porzucić roli, którą wyznaczyła dla nich opowieść. Wtapiają się w mit, stają się jego częścią, są aktorami, którzy od początku do końca muszą odegrać to, co zostało im przeznaczone. I nawet, gdy próbują postąpić inaczej Ryhope znajduje sposób, żeby wszystko wyprostować i uczynić takim, jakie powinno być. Od zawsze. I na zawsze.


,,Las ożywionego mitu'' nie jest jednak książką dla każdego - to historia, która rozwija się bardzo powoli i w której znaczenie mają umykające uwadze detale. Przyda się też czytelnikowi znajomość mitologii celtyckiej - chociażby pobieżna. Dzięki temu będzie można czerpać więcej przyjemności z lektury.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-01-17
× 31 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Las ożywionego mitu
2 wydania
Las ożywionego mitu
Robert Holdstock
8/10
Cykl: Las ożywionego mitu, tom 1

Tajemniczy las Ryhope zaczyna się o krok za Oak Lodge, posiadłością rodziny Huxleyów. Ojciec, George Huxley, poświęca życie badaniu jego sekretów, przypłacając swą pasję obłędem. Starszy syn kontynuu...

Komentarze
@Lorian
@Lorian · około rok temu
Coś dla mnie :) Myślę, że jako miłośniczce mitologii celtyckiej i niespiesznego tempa, książka zdecydowanie może się spodobać :3
× 5
@Chassefierre
@Chassefierre · około rok temu
Myślę, że faktycznie Ci się spodoba. :) Szczególnie, jeśli interesujesz się mitologią celtycką. Tam tego jest naprawdę sporo i to w takim mocno celtyckim wydaniu.
× 3
@janusz.szewczyk
@janusz.szewczyk · około rok temu
Fajne wydanie. Kiedyś zanudziła mnie, ale przeczytałem ponownie po latach i polubiłem trochę za oryginalność. Niestety nie wiadomo czy nowe i mocno eksperymentalne wydawnictwo da radę wydać kolejne tomy. Zwłaszcza po skokowym wzroście cen wszytkiego.
× 4
@Chassefierre
@Chassefierre · około rok temu
Też się o to martwię, bo Terminus jest taki mały i jeszcze taki nowy... Szkoda by było, gdyby zniknął przez to, co się teraz dzieje na rynku. :/
× 3
@miecz69
@miecz69 · około rok temu
Nie martwcie się! Jeszcze żyję! :D

Ale też bardzo się cieszę, że ktoś ma świadomość tego, jak ciężki jest los "nowych, małych i eksperymentalnych" wydawnictw w Polsce... :/ Zwłaszcza takich, które starają się nie oszczędzać na jakości wydawanych publikacji.

No ale pamiętajcie też, że to, jak wygląda rynek książki w Polsce, to nasza wspólna odpowiedzialność. Wydawców i Czytelników. :)

Jeśli uda Wam się namówić choć jedną osobę, żeby utonęła w tej butelkowej zieleni lasu Ryhope (taaak, brzmi to lovecraftiańsko!), to jesteśmy razem ciut bliżej "Lavondyss" i reszty cudów od Holdstocka. :3

Wojtek
× 3
@janusz.szewczyk
@janusz.szewczyk · około rok temu
Dla mnie "Las..." jest przede wszystkim oryginalny w formie i treści, co doceniłem po przetrawieniu dziesiątek wtórnych powieści fantasy. I w moim przekonaniu jest to obecnie najważniejszy argument za kupieniem danej książki. Gdy byłem młodszy miałem wysoką tolerancję na sztampę i wtedy od Holdstocka się odbiłem. Doceniłem tę książkę dopiero po latach.
Marketing szeptany też nie przekonywał mnie za bardzo, ale od czasu gdy się okazało, że w jego siłę wierzy też AM, uznałem że nie miałem racji.
Bardzo dobra jakość wydania Holdstocka świadczy o tym, że kolor zielony zdecydowanie Ci nie pasuje. I naprawdę podziwiam Cię za odwagę i konsekwencję w realizacji.

× 2
@miecz69
@miecz69 · około rok temu
Takie oryginalności są w cenie tylko poniekąd. Lekka sztampa zwykle jest pierwsza w wyścigu o zblazowanego czytelnika. XD Wiesz, Holdstock wziął solidny rozmach koncepcyjny. Ale czy każdy element tej koncepcji tak naprawdę udźwignął? Można by dyskutować. :) Dużo rozmawiałem na ten temat z wdową po pisarzu. Opowiadała, jak Rob walczył z tymi historiami, jak rzeźbił jej cierpliwie i jak sam w nich trochę tonął. Ale włożył w nie całego siebie. I za to go kocham!

Zielony to mój ulubiony kolor, tak "bajdełej". Ale akurat ten Las każdy musi pokolorować sobie samemu, we własnych odcieniach. Stąd okładka monochromatyczna. Choć te zabieg ma swoich przeciwników, co szanuję. :)

AM miał dużo racji, w tych dyskusjach na Katedrze. Na przykład współpraca z dystrybutorami dla małego wydawcy (z jednym tytułem!) to trochę strzał w kolano. Zdecydowałem się na to bardziej ze względu na zbudowanie rozpoznawalności poprzez szeroką dostępność publikacji. Ale dziś sam nie wiem, czy bym w to poszedł. Przy "Lavondyss", jeśli się uda, możliwe że spróbuję sprzedaży indywidualnej. :)

Marketing szeptany lepszy niż tnące zasięgi socjalki, zwłaszcza FB. Także na to liczę (na razie się nie zawiodłem), czyli na to, że czytelnicy pomogą mi pociągnąć projekt dalej.

A tak w ogóle, Janusz, barrrdzo Ci dziękuję za miłe słowa. To paliwo do dalszego działania. Na FB jestem Wojtek Miecz - zapraszam do znajomych,jak masz ochotę. Będę zaszczycony! :D

Wojtek
× 2
@Chassefierre
@Chassefierre · około rok temu
@miecz69 - ale też w pewnym momencie dociera do człowieka, że tej sztampy ma już po dziurki w nosie i wyżej, i kiedy trafia na takiego Holdstocka to jest w niebowzięty. ;)

SM tną teraz zasięgi z naprawdę głupich powodów, więc ciężko się na nich opierać. Szczególnie, jeśli człowiek angażuje się w różne kwestie społeczne. :/

No i dla mnie Las ma kolor głębokiej, ciemnej, niepokojącej zieleni. ;)

Trzymam kciuki za ,,Lavondyss" - jakkolwiek będziesz ją sprzedawał, czy głównymi kanałami czy indywidualnie to masz mój zakup w kieszeni. ;)
× 2
@janusz.szewczyk
@janusz.szewczyk · około rok temu
@miecz69
To raczej powinno być odwrotnie - to ja dziękuję za taką inicjatywę wydawniczą. I mój podziw jest zupełnie szczery. Trudno mi z siebie wykrzesać entuzjazm do rozpoczynania czegokolwiek nowego i imponują mi ludzi, którzy to potrafią.

Mam też wrażenie, że mieliśmy drobne nieporozumienie co do koloru zielonego, bo w mojej wypowiedzi odnosiłem się do twojej wzmianki "sam byłem (wciąż pewnie jestem) zupełnie zielony w tych wydawniczych sprawach". Na ile mogę oceniać po skutkach, to wydanie wyszło bardzo dobrze, chociaż oczywiście odnosiłem się tylko do jego jakości a nie potencjalnego sukcesu ekonomicznego.

Poszukam na fb, chociaż nie jestem wielkim pasjonatem serwisów społecznościowych.
× 2
@miecz69
@miecz69 · około rok temu
@chassefierre @janusz.szewczyk

Jak ja potrzebuję takich ludzi jak Wy! Potrzebuję świadomości, że istnieją, ale też słów, myśli, uwag (najbardziej tych prostujących moje założenia i wyobrażenia, wszak wszyscy je mamy). Dzięki!

TERMINUSA założyłem NIC nie wiedząc o rynku wydawniczym. Z miłości do Holdstocka i czytelniczej niezgody na to, że w Polsce prawie nikt nic o nim nie wie. To było jak cierń w sercu... XD
Celem było więc wydanie choćby "Lasu..." i "Lavondyss", ponownie. Żeby, wiecie, rozgrzać serca.

Ale gdzieś tam tliła (i wciąż się tli) idea, żeby zrobić coś może niedużego, może niszowego, ale zajmującego się taką fantastyką niesztampową, intelektualną. Często nieklasyfikowalną (godzinami bym się kłócił, czy cykl Mythago Wood to rzeczywiście fantasy :D). Wiecie, nieduże nakłady, ładne wydania (wiem, tego muszę się jeszcze trochę nauczyć), w każdym tomie posłowie, opracowanie, jakiś bonus. Miałoby to sens? Jako czytelnik myślę, że na pewno. Jako "wanna be" wydawca - już mam pewne wątpliwości.

@janusz.szewczyk -> To nie był entuzjazm, może odrobina na początku. Raczej upartość i wiara w to, że jest to w jakiś sposób ważne. Ta odrobina entuzjazmu dziś przygasła, ale upartość została. Choć model biznesowy, który przyjąłem, też okazał się być wspomnianym wcześniej "wyobrażeniem". Życie szybko je sfalsyfikowało. Bardzo trudno utrzymać firmę i odłożyć na jej rozwój mając tylko jedną publikację. Koszty są duże, zarobki - może nie strasznie złe, ale przez umowy z dystrybutorami niższe niż zakładane i, co więcej, niemiłosiernie rozłożone w czasie. Czas gra bowiem dużą rolę. Lepiej sprzedać więcej w niższej cenie, ale szybko, niż mało i drożej, ale wolniej. Wszystko jest coraz droższe, a sukces ekonomiczny coraz trudniejszy do osiągnięcia.

No ale książka przypadła Wam do gustu. Nawet jeśli popłynę, to będzie to moje osiągnięcie, z którego będę mógł być szczerze dumny. :D A Las Ryhope - @chassefiere - ewidentnie ma kolor ciemnej, głębokiej, butelkowej zieleni! Tu się zgadzamy!

Dzięki Wam jeszcze raz!

Wojtek Miecz



× 2
@janusz.szewczyk
@janusz.szewczyk · około rok temu
@miecz69
Aż takich obaw nie żywiłem, ale pamiętam ciężkie i długie dyskusje na temat perspektyw wydawniczych z Katedry. Wydawnictwu życzę jak najlepiej, a książkę kupiłem zaraz po jej wydaniu :-) Znajomym chwalę :-)
× 2
@miecz69
@miecz69 · około rok temu
Wiele rzeczy, o których długo i ciężko rozprawialiśmy na forum Katedralnym okazało się być smutną prawdą. A część zupełną mrzonką forumowiczów. Piszę to bez szczypty sarkazmu, sam byłem (wciąż pewnie jestem) zupełnie zielony w tych wydawniczych sprawach. Ale też mam świadomość, gdzie się potknąłem i wyrżnąłem o glebę. XD

I dzięki, że chwalisz znajomym, nic nie ma takiej siły jak marketing szeptany. Serio! I nie rzecz w tym, że "Las..." jest powieścią ze wszech miar bezbłędną czy coś w tym stylu. Na swój sposób jest jednak... wielki. I dlatego szkoda by było, żeby polscy czytelnicy nie mieli szansy na dłuższą, holdstockową przygodę.

Dzięki! :D
× 2
Las ożywionego mitu
2 wydania
Las ożywionego mitu
Robert Holdstock
8/10
Cykl: Las ożywionego mitu, tom 1
Tajemniczy las Ryhope zaczyna się o krok za Oak Lodge, posiadłością rodziny Huxleyów. Ojciec, George Huxley, poświęca życie badaniu jego sekretów, przypłacając swą pasję obłędem. Starszy syn kontynuu...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Nawiedziło mnie poczucie rozpoznania… oto było coś, co znałem przez całe życie, tylko że o tym nie wiedziałem…” Sięgnąłem po „Las ożywionego mitu” nie dlatego, że urzekła mnie postać skulonej...

@maslowskimarcinn @maslowskimarcinn

Pozostałe recenzje @Chassefierre

Psalm dla zbudowanych w dziczy
,,Pragnienie odejścia zaczęło się od idei cykania świerszczy.''

Książka Becky Chambers jest fantastyczna na tak wielu poziomach, że nie wiem od którego z nich zacząć. Zacznę więc od tego, że trochę bałam się ,,Psalmu dla zbudowanych ...

Recenzja książki Psalm dla zbudowanych w dziczy
Uniwersum Metro 2033. Paryż: Lewy Brzeg
Pierre Bordage może być jednym...

... z najlepiej sprzedających się autorów science-fiction we Francji, ale z pewnością nie będzie autorem do którego książek wrócę. Ojej, powiecie, przecież Ty lubisz p...

Recenzja książki Uniwersum Metro 2033. Paryż: Lewy Brzeg

Nowe recenzje

Confessio
Debiut inny niż wszystkie
@zaczytanaangie:

W kółko piszę o mojej miłości do debiutów, więc to może być już nudne, ale mam wrażenie, że ten rok przyniósł nam prawd...

Recenzja książki Confessio
Miłość aż po grób
Róża w natarciu
@guzemilia2:

Q: Macie jakąś swoją ulubioną serię książkową, która ma więcej niż 5 tomów? U mnie jedną z takich ulubionych serii, je...

Recenzja książki Miłość aż po grób
Kosmiczne wampiry
WYSYSACZE ENERGII
@mrocznestrony:

Wydawnictwo IX przyzwyczaiło mnie do tego, że sięga po tytuły nieoczywiste, wymykające się schematom, często nieznane, ...

Recenzja książki Kosmiczne wampiry
© 2007 - 2024 nakanapie.pl