Co roku, tego samego dnia lipca, znika jedna dziewczyna. Nie wraca z pracy, nie dociera do domu po imprezie czy spotkaniu ze znajomymi. Znika. Praktycznie bez śladu. Mozolne śledztwo tkwi w martwym punkcie. Kiedy ginie żona Lexa - Olivia, śledczy próbują to powiązać z zamachem terrorystycznym.
7 lipca to ten dzień, w którym co roku ginie jedna kobieta. 7 lipca to także dzień urodzin Addie.
Addie jest prawie zwyczajną dziewczynką. Prawie, bo wychowuje się w niepełnej rodzinie, a jej niewiele starsza siostra – Jessie - częściej pełni rolę jej matki. Dziewczyny są sobie bardzo bliskie, Addie darzy Jessie wielkim zaufaniem i czuje się przy niej bezpiecznie. Ich ojciec ima się różnych zajęć, często nie wraca na noc do domu. W dniu zamachu terrorystycznego ojciec Addie wraca cały we krwi. Czy pomagał ratować ofiary zamachu? A może sam ucierpiał? Gdy siostry znajdują w rzeczach ojca portfel zaginionej, sprawa przybiera inny obrót… kilka dni później Jessie zbliża się do Lexa, opiekując się jego córeczką. Z dnia na dzień łatwiej jest żyć życiem zaginionej.
„Lipcowe dziewczyny” Phoebe Locke
Jeśli zachęciła Was kwestia znikających kobiet to akurat jest najmniej rozwinięty wątek powieści. Osią historii jest Addie, a wydarzenia z nocy zamachu terrorystycznego zmienią życie całej rodziny… Chyba pierwszy raz miałam okazję czytać powieść kiedy nie śledzimy poszukiwań zaginionych, tylko wydarzenia oglądamy z innej perspektywy. Fabułę powieści charakteryzują wielokrotne przeskoki czasowe, a większość wydarzeń została przedstawiona z perspektywy Addie. Jest to ciekawy zabieg - przemyślenia dziecka, które musi odnaleźć się w sytuacji patologicznej pod niemalże każdym względem. Addie poznajemy na przestrzeni niemalże dekady – przez zaistniałe wydarzenia proces dorastania dziewczynki odbywa się nie tylko szybciej, ale również w znacznie bardziej dramatyczny sposób. Pierwszy etap to dziewczynka, która bardzo kocha swojego ojca, ale bywają momenty, że przyprawia ją o lęk. Rodzinne sekrety i kłamstwa, stopniowo wyłaniają się na światło dzienne. Kolejno to obraz dziewczynki żyjącej pod presją, która wyrasta na kobietę obciążoną traumą i najczarniejszymi lękami.
W „Lipcowych dziewczynach” dominują intrygi i tajemnice. Nie ma tu zaskakujących zwrotów akcji, ani zauważalnych przełomów w śledztwie. Narracja utrzymuje stałe tempo, które pod koniec nieco wzrasta, aż do kulminacji w zakończeniu. Początkowo może się wydawać, że w fabule gości chaos – szczególnie przez rwaną akcję i przeskakiwanie w czasie. Kiedy jednak zrozumie się zamysł autorki wszystko staje się jasne i klarowne. W powieści można dostrzec swoisty klimat, a historia Addie i jej dysfunkcyjnej rodziny angażują emocjonalnie czytelnika. Styl Phoebe Locke – jak na thriller – jest lekki i dzięki niemu przez powieść się płynie. Warto podkreślić, że zakończenie może wywieść w pole nawet obeznanego w gatunku czytelnika - wywołuje konsternację i wprawia w osłupienie.
„Lipcowe dziewczyny” to życie w kłamstwie i jego skutki, skrywana prawda, rodzinne sekrety. Phoebe Locke koncentruje się na psychologicznej stronie zbrodni, a trzon powieści na budowaniu zaufania do czytelnika. To jedna z tych historii, w której nie ma potrzeby epatowania brutalnością, krwawymi scenami i opisami, by wywoływać ciarki na plecach. Mroczna, gęstniejąca atmosfera sączy się z kart tej książki, wciągając czytelnika w kryminalną zagadkę.
Niech Was nie zmyli, że skoro w tytule pojawia się lipiec, będzie to wakacyjna historia! Ale lektura na wakacje – idealna. Jeśli szukacie przemyślanego i napisanego z pomysłem thrillera psychologicznego, to powieść Phoebe Locke będzie strzałem w dziesiątkę. Dla mnie nie była to lektura z efektem „wow!”, w szkolnej skali: mocne 4.