"Dziewczynka z Widow Hills" zapewne wiele osób już przyciągnęła podczas przeglądania zapowiedzi swoją okładką, a przypuszczam, że równie dużo ma już ją w koszyku lub zamówioną, bo i opis bardzo zachęca do lektury.
Miałam tę przyjemność przeczytać ją na długo przed premierą dzięki uprzejmości Wydawnictwa Chilli Books, więc podpowiem czy warto zamówić, bo do premiery jeszcze niemal trzy tygodnie więc jeszcze zdążycie zamówić... a może wyrzucić z koszyka? ;) Zaraz Wam opowiem czy warto kupić, czy warto przeczytać!
Zaczniemy od tego, o czym ta książka jest. Wyobraźcie sobie, że jako dziecko wychodzicie w nocy na zewnątrz gdy szaleje burza. Mało tego, jesteście tego nieświadomi, ponieważ lunatykujecie. Taka właśnie sytuacja spotkała Arden, dwadzieścia lat temu. Obecnie jej imię to Olivia, ponieważ sława, którą zyskała przez owe zaginięcie i jej poszukiwanie, raczej nie była dla niej. Jednak, jak się domyślacie takie przeżycia zostawiają ślad w psychice i niestety, tak jest również z naszą główną bohaterką. Cierpi ona na różnego rodzaju lęki, ataki paniki, ale stara się zapomnieć o tamtej nocy i, co ciekawe, z pomocą przychodzi jej sąsiad. To nie jest relacja jednostronna, bo wbrew pozorom Olivia również pomaga jemu. Pewnego dnia przeszłość postanawia się upomnieć. Umiera matka głównej bohaterki, a ktoś postanawia przysłać jej pamiątki po kobiecie. To wszystko powoduje coś na kształt flashback'u i kobieta znów zaczyna lunatykować. Gorzej, że którejś nocy napotyka podczas takiej akcji mężczyznę... martwego. Jak się domyślacie zacznie się znów wokół niej jeden wielki szum, sensacja, zaczną się pytania i brak odpowiedzi, a Olivia znów lunatykuje. Co to oznacza? Musicie sprawdzić sami!
Jeśli chodzi o bohaterów, to są... dziwni. To dobre słowo. Każde jest takie, że od razu się podejrzewa go czy ją o najgorsze zapędy, a z drugiej strony współczuje się, że nie układa się w życiu tak dobrze, jak by mogło. Ta huśtawka emocjonalna nie pozwala zapomnieć, że mimo iż to fikcyjni bohaterowie, to mogliby żyć tuż obok nas i kto wie, może ktoś z nas ma takiego sąsiada? Czy podświadomie człowiek może być zły, a skrywać to pod codzienną maską?
Muszę przyznać, że tak, jak okładka już sugeruje, książka jest niepokojąca, wręcz straszna, bo historia Olivii jest opisana tak, że można sobie z powodzeniem wyobrazić, że spotyka to nas. Zaginięcie to jedno, trauma, lęki, panika, ale to, że po wielu latach to się powtarza tylko już w drugą stronę, jak by zło się odwróciło, kobieta budzi się z krwią na rękach? Cóż, nie zdradzę Wam nic więcej, musicie przeczytać sami, ale powiem tak: to rasowy thriller psychologiczny. Jedna z ciekawszych książek, jakie czytałam w tym roku, a wbrew pozorom akcja nie gna, co ja tak bardzo lubię, a wręcz się wlecze potęgując tylko uczucie strachu.
Polecam! Myślę, że każdy miłośnik gatunku będzie usatysfakcjonowany, ale uprzedzam, że zaczynanie lektury tuż przed snem może go zwyczajnie odsunąć w zapomnienie!
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Chilli Books :)