Ciekawe, co będę robiła, gdy stuknie mi setka? Hola-hola, o czym ja myślę? Czy to możliwe, że tyle dożyję?
W kwietniu, gdy udawałam się do księgarni, nie przypuszczałam, że wyjdę pod pachą z książką nie tą, którą zamierzałam kupić. Pomiędzy natłoku nowości, bestsellerów, dostrzegłam pozycję, która do mnie przemówiła. Wzięłam ją do ręki i już nie odłożyłam z powrotem. Nie czytałam notki wydawcy, nic nie wiedziałam, jaki to gatunek literatury. Na pewno nie wiedziałam nic o autorze powieści.
Przyznam się, że zrobiłam tak pierwszy raz. Zazwyczaj sto razy oglądam, to, co zamierzam kupić. Tym razem dałam się ponieść instynktowi i oczom, bo powiedzcie, czyż okładka nie jest cudna?
Więc co się stało, że tak długo zwlekałam, żeby ją przeczytać? Czy to narastające stosiki nowości? Strach przed przekonaniem się, czy instynkt mnie nie zawiódł? Nie wiem, ale zachodzę w głowę , jak mogłam pozwolić sobie na takie zwlekanie. Bo teraz po zapoznaniu się z treścią , mogłabym określić te książkę jednym słowem. FENOMEN. Ale skoro zdradziłam Wam już moje uczucia zachwytu, należałoby zaagunentować dlaczego.
Bohaterem jest, jak wynika z samego tytułu, stulatek. Allan Karlsson. W dniu swoich setnych urodzin ucieka przez okno domu spokojnej starości, by udać się wprost przed siebie. Trafia na dworzec, gdzie w afekcie kradnie walizkę młodego człowieka i wsiada do autobusu, by wysiąść w nieznanym miejscu, w lesie. Wspomniany młody człowiek, to chłopak z blond, tłustymi włosami, w skórzanej kurtce, z napisem Never Again. Chłopak , a dokładniej Bolec, jest członkiem grupy przestępczej. Zadziwiająca kradzież bagażu, zmusza Bolca do poszukiwań tego starca, który śmiał go okraść. Gdyby wiedział, że niechcący zostanie pozbawiony życia, machnął by ręką i udał się jak najdalej od Allana. To tajemnicza zawartość walizki nakręca całą fabułe. Co w niej jest? Ciekawi?
Allan w czasie swojej nieplanowanej podróży spotka złodzieja, sprzedawce z budki, właścicielkę słonia, członków Never Again (którzy też giną w przezabawny sposób), samego szefa bandy, komisarza, który go usilnie poszukuje i prokuratora, który chce na staruszku zrobić wielką karierę.
Allan jest niezwykłym człowiekiem. W swoim długim życiu spotkał wielkie osobistości świata polityki. Zwiedził cały świat, uczestniczył w niejednej zwariowanej, groźnej i nierealnej sytuacji. Jako specjalista od produkcji bomb i ich wysadzania (bardziej z pasji, niż z wykształcenia), nieraz ratuje swoje życie, ale i ta zdolność powoduje, że wpada w tarapaty...
Jonas Jonasson sprawił coś, co od dawna nie udało się uczynić żadnemu innemu pisarzowi. Mianowicie stworzył postać, z którą jest mi żal się rozstawać. Bo jak nie można polubić staruszka, który przeżył tak absurdalne przygody, który spotkał Pinocheta, Stallina, NIxona, Churchila, Mao Zetonga czy Kim Ila. Allan przejawia wszystkie cechy, które cenię u bohatera literackiego. Jest śmiały, zuchwały, ma wielkie serce, prostolinijną duszę, mimo starego ciała ma młodego ducha. Ale jego główna cechą jest (i wcale się tego nie wstydzi) miłość do porządnego trunku, czyli kieliszek wódeczki jest dobry na wszystko i nie jeden konflikt, by nie wybuchł, gdyby zwaśnione strony pozwoliły sobie na chwilę tak przyjemnego relaksu.
Książka jest podzielona na współczesność, gdzie poznajemy perypetie Allana już po ucieczce z domu starców oraz chronologicznie ułożone rozdziały, gdzie poznajemy Allana od dziecka, do wieku stu lat.
Taki podział ubarwia tylko fabułę, bo to przeszłość mężczyzny jest taka wciągająca. Jest pełna niesamowitych przygód, zabawnych dialogów, historycznych postaci. Są również wybuchy, jest ucieczka, wódeczka, plaża, obozy pracy itp.
Śmiałam się od pierwszej strony. Ostatnia kartka wywołała nostalgie, że to już koniec, ale dała również nadzieję. Nadzieję, gdyż nasz bohater podejmuje się kolejnego zadania w imię lepszego jutra (choć polityki nie znosi).
Ponoć pisarz piszę kolejną powieść. Czekam z niecierpliwością. Teraz już wiem, że skandynawskie książki nie muszą być już tylko kryminałami. Mogą być cudownymi, zabawnymi, frapującymi i wciągającymi pozycjami, od których nie można oderwać wzroku. Bo każde odłożenie książki na bok, jest czasem straconym bezpowrotnie.
Mogłabym się rozwodzić o języku zastosowanym przez pisarza, ale nie oto mi chodzi w tej recenzji. Chcę Was przekonać, że w tej pozycji jest ważna fantastyczna opowieść, a kunszt pisarski jest tłem (choć jest świetny). Polecam wszystkim. Tym , którzy chcą przeczytać, i tym, co są sceptycznie nastawieni. Ja będę odwiedzać Allana jeszcze nie raz. Uwielbiam tą książkę i Wam życzę podobnych wrażeń.