Emma Greene postanowiła zapomnieć o dawnych problemach i znaleźć spokój w niewielkim mieście w pobliżu Nowego Jorku. Niestety, władzę nad okolicą przejęła mafia. Część mieszkańców ucieka, inni szykują się na najgorsze, ale Emma reaguje inaczej: nowi „gospodarze” miasta przyciągają jej uwagę. Z wzajemnością; mafijny boss jest gotów uczynić wszystko, żeby zbliżyć się do dziewczyny. Co to dla niej oznacza? Niebezpieczeństwo? A może szansę na coś, czego bezskutecznie szukała przez całe życie?
.
Za egzemplarz dziękuję
@wydawnictwomuza oraz
@rhythm_of_my_life_ i za możliwość jej przeczytania. Twórczości autorki są mi znane, niektóre się podobają a niektóre niestety nie. Tą muszę ocenić średnio, ponieważ niezbyt przypadła mi do gustu. Czytało mi się nawet nawet do tej „zacnej” imprezy, później można by było zrobić z tego niezły kabaret. Nie czułam tu żadnych emocji a z rozdziału na rozdział, miałam coraz większą ochotę rzucić tą książką w kąt. Tak jak opis mnie do siebie zachęcił, tak środek mnie odepchnął totalnie. Główna bohaterka Emma, jest „zadurzona” (sama nie wiem jak to określić) w mafijnym bossie. Początek książki pokazuje nam, jaka jest nieśmiała, cicha i skryta. Potem właśnie po imprezie, przeradza się w kobietę, nie wyżytą seksualnie zabawkę Artura. Gdzie wcześniej przypuszczam, że nawet penisa na oczy nie widziała. Więc w sumie tak do końca nie wiemy jaka ta Emma jest, bo zmienia swoje zachowanie i nastawienie jak skarpetki. Bohaterzy popadają ze skrajności w skrajność. Artur z twardego, niebezpiecznego bossa zamienia się w ciepłą kluchę, że mało brakuje a z jego ust by wyskoczyły słowa takie jak „mysiu-pysiu” 😂. Tresuje Emmę jak psa dosłownie, by mu się podporządkowała, a co ona robi? Oczywiście go słucha, nie no KLASA! Powiem szczerze, że nie czytałam pierwszej wersji, ale zachęcona głosami innych recenzentów wzięłam, by się przekonać sama. No i masz babo placek, nie spodobało mi się. 🙈 No co ja mogę powiedzieć? Tu wszystko jest takie byle jakie, zero emocji, jakiegokolwiek napięcia, sceny sexu też są jakieś takie nijakie, że nawet nie byłam w stanie sobie ich wyobrazić. Nie powiem, bo autorka ma taki styl pisania, że czyta się szybko i nawet nie wiesz kiedy a kończysz historię. No ale co z tego, skoro czyta się, kończy się a potem praktycznie się albo tego nie pamięta albo nie chce pamiętać. Wszystko jest tu pogmatwane i ciężko niektóre sprawy zrozumieć, a jeszcze „prawdopodobne” zaburzenie osobowości Emmy w tym nie pomaga. Z kolei jej przyjaciółka Olivia to mózg ma chyba w postaci orzeszka. Boże ta dziewczyna jest tak irytująca, tak pusta, jej iloraz inteligencji jest pewnie na poziomie poniżej zera. Dokończyłam ją z czystej ciekawości i na szczęście jest już za mną. Czy wam polecam, niestety tego wam nie powiem, bo sami musicie się o tym przekonać. A co do drugiego tomu też sięgnę z czystej ciekawości, a nuż może będzie lepsza niż pierwsza.