Miasto mafii recenzja

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Witajcie! Ostatnimi czasy na rynku pojawiło się mnóstwo książek o charakterze romansu mafijnego. Nie jestem pewna, czy to swego rodzaju moda, czy po prostu ten gatunek jest najlepiej sprzedającą się pozycją. Ja w swoim dorobku czytelniczym mam już ich naprawdę wiele. Także i tym razem trafiła do mnie książka z wyżej wspomnianego gatunku. „Miasto mafii” Kingi Litkowiec to z pewnością romans, którego nie może zabraknąć na półkach u fanów mafii, wielkiego pożądania i ostrego seksu.
Jak można się domyślić z tytułu, akcja dzieje się w mieście, które przejęła mafia. Mimo zapewnień z ich strony, że nikomu nie stanie się krzywda, większość mieszkańców ucieka w obawie o swoje życie. Zostaje w nim jednak główna bohaterka Emma, którą to przyciąga coś do mafijnego bossa. Z wzajemnością. Co z tego wyniknie, dowiecie się już z książki.
Zwykle taki gatunek opiera się na dobrze znanym hate-love, czyli od nienawiści do miłości, jednak tutaj tego nie ma. Od samego początku wszystko zmierza w jednym kierunku. Pierwszy raz też spotkałam się z takim podejściem do mafii. Autorka opisała bossów w sposób realny. Nie zrobiła z nich miękkich klusek, jak to często bywa w takich romansach. Na początku trochę mnie to denerwowało, ale szybko zmieniłam zdanie.
Sposób pisania autorki jest lekki i prosty. Nie ma zbędnych opisów, dzięki czemu szybko i przyjemnie się czyta. Podobała mi się też okładka. Seksowna i zarazem prosta. Na pewno przyciągnie wielu czytelników. Na duży plus jest też to, że nie ma ani jednego przekleństwa. A nawet jeśli jakieś się zdarzyło, to nie zwróciłam na to uwagi, bo nie mogę sobie o żadnym przypomnieć. Ostatni plus to zakończenie, którego się nie spodziewałam. Niesamowity zwrot akcji. Uwielbiam ten moment, kiedy kończę czytać ostatnie strony z myślą, że to już koniec akcji, a nagle dzieje się coś takiego, że muszę na chwilę odwrócić głowę i przemyśleć, co właśnie się stało.
Jedyną wadą, jaką ma ta książka jest seks. A właściwie za dużo seksu. Oczywiste jest to, że w tego typu lekturach nie obejdzie się bez scen łóżkowych, i to często dość mało prawdopodobnych, ale tutaj już było tego naprawdę zbyt wiele. Prawie w każdym rozdziale występowały sceny erotyczne. Pod koniec książki byłam już nimi mocno znudzona i miałam ochotę je po prostu ominąć. Można powiedzieć, że gdyby nie to, to moja ocena podskoczyłaby z sześciu gwiazdek do dziesięciu.
Podsumowując, uważam, że „Miasto mafii” jest książką dobrą i wciągającą, a w niektórych momentach nawet zaskakującą. Z okładki dowiedziałam się, że jest część druga, co mnie bardzo cieszy, ponieważ na pewno po nią sięgnę. Co do autorki, to cieszę się, że na nią trafiłam i z pewnością będę śledzić jej pisarskie poczynania.