"Mój ojciec zawsze powtarzał, że prawda daje nam szansę, a kłamstwo nie zostawia nam wyboru. Przez całe życie wierzyłam w te słowa. Do dnia, w którym okazało się, że mnie oszukał."
Czytamy książki, które dostarczają nam rozrywkę. Czytamy książki, które poruszają w nas wiele emocji. Czytamy książki, które skłaniają do refleksji. Czytamy książki, które zgniatają Twoje serce, miażdżą jak walec orzeszka, przeżuwają jak dzika zwierzyna złapaną ofiarę, doprowadzają do zawału, by później skrupulatnie doprowadzić nas do prawdy, która łamie serce, chłosta duszę, zadaje bolesne rany.
Najnowsza książka pani Izy, to thriller, który wciągnie Was na samo dno najtrudniejszych emocji. Pierwsze sto stron doprowadza do palpitacji serca, niedowierzania i co najgorsze, wydarzenia tam usytuowane są tak realistycznie przedstawione, że mam chęć przytulić córki i nie wypuszczać ich z rąk na ten parszywy, okrutny świat. Każdy rodzic, czy osoba mocno wrażliwa, będzie miała gwarantowany rollercoaster emocji. Wiem, że wiele z Was w tym momencie odłoży książkę i poczeka, aż emocje ochłoną. Ja przyjęłam to na klatę i brnęłam dalej ze świadomością, że im szybciej przez to przejdę, tym mniej będę się nad tym roztkliwiać. Połowicznie tak było.
Temat zaginięć dzieci zawsze jest bardzo trudny, zwłaszcza gdy finał kończy się popełnioną zbrodnią. Ta tutaj, choć częściowo można się domyślić jaki miała przebieg, rozdziera serce. Zostajemy wplątani w codzienność, uczucia osób, które przeżywają tamto wydarzenie. Poznajemy myśli i reakcje różnych bohaterów. Drugi tor czasowy to rok 2015, kiedy to Zuzanna wraca do miejscowości, w której się urodziła i tam szuka odpowiedzi. Czy jej się uda? Czy prawda, z którą przyjdzie jej się zmierzyć, pomoże jej uporać się z wieloma niewiadomymi?
"Nie wiedziałam jeszcze tylko, że wiele z moich wspomnień zostało starannie zbudowanych na kłamstwie. A to, co nazywałam pamięcią, było jedynie iluzją."
Nie chcę wiele zdradzać na temat fabuły. Po pierwsze temat jest bardzo trudny, po drugie warto przeczytać książkę samemu. Pani Iza ma dar doprowadzania czytelnika do "szewskiej pasji", która dotyczy brutalności świata, w którym żyjemy. Sprawnie lawiruje podejrzeniami między bohaterami, którzy mogliby być potencjalnymi winnymi.
Czytając "Niewybaczalne" nasuwało mi się pytanie, czy prawda nas wyzwoli? Czy całe dotychczas prowadzone życie, jak się okazuje w kłamstwie, może nagle otulić nas spokojem, mimo okrutnej prawdy? Ciężko o dobry przepis na życie.
Motyw małego miasteczka i mieszkańców, którzy nie przepadają za osobami z zewnątrz został tutaj świetnie ukazany. Zuzanna podejrzewa każdego, a wszyscy odwdzięczają się jej niechecią bądź fałszywymi uprzejmościami. Całe miasteczko wydaje się być przeciwko głównej bohaterce. Klimat tak bardzo duszny, miejscami mroczny jest dopełnieniem do emocji, które krążą w krwiobiegu czytelnika.
"Nie widzisz, że to miejsce zatruwa wszystkich po kolei? To jest jak jakaś cholerna klątwa. Wszyscy jesteśmy więźniami tamtej tragedii. Wszyscy."
Nie można porównać "Niewybaczalnego" do trylogii o Larysie i Brunonie. Różnią się gatunkowo i byłam naprawdę szczerze zdumiona, że pani Iza poszła w thrillery. I dobrze! Każdą kolejną książkę biorę w ciemno, nie patrząc na gatunek w jakim będzie osadzona nowa powieść. Styl i emocje wyróżniają twórczość autorki i mam nadzieję, że będzie płynęła nadal z prądem i porażała nas kolejnymi mistrzowskimi historiami. Wierzę, że niejedna kolejna książka da nam przysłowiowego liścia i nie wiem, czy da się jeszcze bardziej lubić Janiszewską. Czytajcie, naprawdę.
#teamjaniszewska forever and ever.