Obcokrajowcy na zachodzie Europy w dziwny sposób są przekonani, że kiedy ktoś z zewnątrz znajdzie się w ich kraju - czy to a): wskutek przymusowej imigracji, czy nawet b): w ramach urlopu - na pewno będzie chciał a): natychmiast wracać do swojej ojczyzny, gdy tylko będzie taka możliwość, albo przynajmniej b): marzy o tym, by spotkać się za granicą ze swoim krajanem. Nie wiem, skąd to biorą. Włosi czy Grecy są straszliwie gadatliwi, więc nie mogą się bez siebie obejść - to jakoś rozumiem. Ale przedstawiciele narodów Europy Środkowej wolą siebie za granicą raczej unikać... Ciekawe, skąd ta różnica. Wolą nie rozmawiać? Nie chcą słuchać innych?
[Po powrocie Odys] Czekał tylko, aż wreszcie rzekną: Opowiedz! Tego jednego słowa nie wyrzekli nigdy. Przez dwadzieścia lat myślał tylko o powrocie. Ale kiedy już wrócił, pojął ze zdziwieniem, że jego życie, że sama istota jego życia mieści się poza Itaką, w dwudziestu latach tułaczki. I skarb ten utracił; odzyskać go mógł jedynie w opowieści. (s. 22-23)
Kundera nie zajmuje się różnicami w odbiorze ojczyzny w różnych częściach Europy. Skupia się na tym, jak odczuwany jest i jak przebiega kontakt między ludźmi (rodziną, znajomymi, przyjaciółmi, kolegami z dawnej pracy czy szkoły), którzy przez dziesiątki lat nie komunikowali się ze sobą. Sami możemy spróbować się temu przyjrzeć, gdy po 2-3 dekadach spotykamy się na przykład z klasą z podstawówki lub liceum. Powstaje niesamowita dziura - czas spędzony osobno - o którym się nie rozmawia, a zamiast tego w sposób wymuszony wszyscy starają się wrócić do tej szkoły, jakby chcieli amputować całą tę im nieznaną historię, część życia w której stali się dorośli. Kundera analizuje to na podstawie losów i uczuć dwojga emigrantów 1968 roku z Czechosłowacji - Ireny i Josefa. Ona wyjechała do Paryża z mężem, który szybko umarł, więc sama utrzymywała siebie i dwie córki z tłumaczeń. Na szczęście poznała Gustafa - Szweda i kolegę z pracy zmarłego męża, który chciał być z nią, bo nie rozumiał się ze swoją żoną. Josef - weterynarz z zawodu, wyemigrował do Danii, ożenił się z bogatą z domu Dunką, lecz po latach również został wdowcem. Oboje spotykają się przypadkiem na paryskim lotnisku, gdy po raz pierwszy od opuszczenia Czech jadą zobaczyć swój kraj rodzinny. Z wolna poznajemy ich losy i okazuje się, że znali się jeszcze przed emigracją. Obojgu trudno jest wrócić...Cierpią na brak tęsknoty ("Niedostatek tęsknoty jest dla niego dowodem na niewielką wartość jego przeszłego życia." s.45). Oboje należą do bohaterów, którzy podczas swych peregrynacji wybrali pozostanie z Kalipso, nie powrót do Penelopy, mimo że wcale nie zaznali "uciesznego życia". A może Penelopa wcale na nich nie czekała?
Ulisses doznał u Kalipso prawdziwej dolce vita, żywota bez trosk, żywota uciesznego. A jednak między dolce vita na obczyźnie a niepewnym powrotem do domu wybrał powrót. Nad namiętne obcowanie z nieznanym (z przygodą) przedłożył apoteozę znanego (powrót). (...) Homer uświęcił tęsknotę wawrzynem i w ten sposób wzniósł moralną hierarchię uczuć. Jej szczyt zajmuje Penelopa, o wiele, wiele wyżej nad Kalipso. (s. 8-9)
Kundera pomiędzy narrację o prywatnych dziejach życia obojga bohaterów wplata erudycyjną, eseistyczną opowieść o genezie pojęcia nostalgia (czyli tęsknota za krajem rodzinnym) oraz o innych emigranckich powrotach: poczynając od Odysa, przez Hallgrímsona, na Schönbergu kończąc. Losy Ireny i Josefa służą mu jako egzemplifikacja - uzasadnienie na przykładach. Wykorzystuje je dla przedstawienia młodzieńczych naiwności, jakie naznaczyły ich Itakę, oraz naświetlenia przyczyn ich wahań w wieku dojrzałym. Analizuje plusy i minusy - zarówno emigracji jak i powrotów. Podziwiam jego umiejętność notowania drobnych obserwacji, zwłaszcza tego, co się dzieje między ludźmi. Osobliwie do ujawniania wstydliwych chwil i głupich myśli, które ludzie najchętniej zapominają i ukrywają. On to wyciąga. A w tej powieści służy mu po temu młodzieńczy dziennik Josefa. Znamy już jego predylekcję do tego zabiegu z wczesnych opowiadań czy powieści, takich jak Śmieszne miłości czy Żart.
Życie, które pozostawiliśmy za sobą, ma brzydki zwyczaj wychodzenia z cienia, skarżenia się na nas, wytaczania nam procesów. Daleko od Czech Josef przestał się liczyć ze swą przeszłością. Ale przeszłość była, czekała na niego. (s. 54)
W Czechach Kundera w ostatnich latach nie miał dobrej prasy, choć wcześniej wszyscy chcieli go czytać. Autor nie zgadzał się na tłumaczenie swych francuskich powieści na język czeski - tak dbający zawsze o ich o stronę językową być może liczył na to, że sam je kiedyś po czesku napisze? Nie napisał. Przez co Czesi chyba najpóźniej ze wszystkich mogli przeczytać jego utwory powstałe na emigracji. Może jeszcze do dziś nie wszystkie zostały przelożone. Wielu czytało je po polsku. Czy to nadmierne czekanie spowodowało odmianę nastrojów - przerodzenie się ciekawości w niechęć i podejrzliwość wobec niego w ojczyźnie? Wyciągnięto nawet jakieś obciążające go rzekomo dokumenty z archiwów StB. Czyżby to miał być prawdziwy powód unikania przez niego powrotu? Ja go nie osądzam. Ale sędziów nie brak: "ci, którym własne życie wydaje się klęską, zaczynają polowanie na winnych" {s. 40) - gorzko zauważa w książce autor.
Po rosyjskiej inwazji myśl o bliskim kresie komunizmu nie zaświtała im [Czechom] nawet w głowie i znowu sądzili, że mają przed sobą wieczność, i to nie cierpienie w życiu realnym, lecz pustka przyszłości wyssała ich siły, dusiła odwagę i uczyniła to trzecie dwudziestolecie [1968-89] takim tchórzliwym i nędznym. (s.11)
Ta powieść próbuje wyjaśnić złożoność późnego powrotu lub niechęć doń. Czy dziś Odyseja byłaby w ogóle możliwa, skoro świat aż tak się zmienia - pyta retorycznie autor? Co by czuł Ulisses, gdyby nie poznał ojczystego brzegu po powrocie, gdyby stare oliwkowe drzewo, które pamiętał, zostało wycięte? Dla bohatera z jednej strony w dawnym kraju zmieniło się zbyt mało - slogany nowej propagandy z komunistyczną zamieniły się tylko detalami: "braterstwo wszystkich ras; melanż wszystkich kultur; jedność wszystkiego, jedność wszystkich"... Z drugiej jednak zbyt wiele: nawet język, którym współcześnie mówi się w Czechach, jest już dla niego inny, nieprzyjemny, obco brzmiący. Nieprzychylne wspomnienia z młodości, "w której się nie chce mieszkać", ale też konfrontacja ze współczesnością anulują tęsknotę. Zresztą: “Człowiek starzeje się, koniec się zbliża i szkoda tracić czas na wspominanie. Należy zrozumieć matematyczny paradoks tęsknoty: jest potężniejsza we wczesnej młodości, kiedy objętość minionego życia jest nikła" - powiada autor. (s.46)
Choć powieść czyta się z dużym zainteresowaniem - "winna" temu jest wnikliwość rozważań i bezkompromisowa szczerość autora w przedstawianiu upadków bohaterów, innymi słowy: kondycji ludzkiej - mam wrażenie, że Kundera kończy swą powieść melancholijnie i bez wiary. Może wiek człowieka warunkuje nie tylko tęsknotę i zdolność bycia zaskoczonym, ale i wiarę w przyszłość? Czy z tego samego powodu T.S.Eliot widzi "skamlący koniec świata": ludzkość nie rozbije się widowiskowo, lecz wróci, doznawszy klęski swych sów o potędze, z podwiniętym ogonem? Kundera jest przekonany, że człowiek ze swymi kurzymi planami i ideami ("wyżej siędę!") zawsze rozbije sobie pysk o niebo, czyli o nieskończoność. "Krótkość jego życia czyni z nieba czarną pokrywę, o którą zawsze będzie rozbijał sobie głowę, po czym upadnie z powrotem na ziemię, gdzie wszystko, co żyje, je i może być zjedzone?" (s.111) "Na koniu śmierć i paw" - cytuje początek wiersza Skácela. Czyli człowieka nędza i pycha. Śmierć i paw. Ale, ale - a gdzie morwa z tego wiersza? Czy tylko o nędzy i upadku mówi poeta? Na koni páv a smrt a moruše. / Na koniu śmierć i paw i morwa Na sadě hvězda rozlomená / A w sadzie gwiazda rozłamana o hřeben střechy. Koník nekluše. / o grzebień dachu. Konik nie kłusuje. Před chvílí klusal. Ještě za Erbena./ Przed chwilą kłusował. Jeszcze za Erbena. Czy więc, jak w nagranej z tekstem tegoż wiersza piosence, dzieje ludzkości toczą się dokoła, powtarzają cyklicznie - od wiary w Boga po upadek Boga, od wiary w naukę i człowieka, po ich upadek et da capo al fine? Niech więc tylko niepoprawni optymiści wierzą - za Giambattistą Vico - że rozwój cywilizacji/kultury to nie koło, lecz spirala?
No więc jeszcze raz: co tu robi morwa, po którą poeta sięga w wierszu? Jest (czy tylko może być?) przecież symbolem wiary (lub jej braku): Gdybyście mieli wiarę jak ziarno gorczycy, moglibyście powiedzieć tej morwie: Wyrwij się z korzeniami i zasadź w morzu — a ona usłuchałaby was. Łuk.17: 6 Kundera, jako człowiek doświadczony i już nie naiwny wiary nie ma. W każdym razie nie w człowieka. Zapewne ma swoje racje. Tylko - z drugiej strony - czy to nie ta naiwna wiara zmienia i porusza nasz świat, nie ona żywi wszelką miłość? Brak wiary to samospełniająca się perspektywa klęski. Ale tak, jak ma to znaczenie, kogo obdarzymy miłością, tak i wiarę należałoby pokładać w rzeczach nie beznadziejnych od samego początku...
Dogłębna analiza problemu, jak zwykle u Kundery, inspiruje i głęboko wchodzi w duszę człowieka, a zwłaszcza człowieka-emigranta. Bo ci, którzy takiego doświadczenia za sobą nie mają, żyją (wg autora) stosunkowo prostym życiem. A jego bardziej tu interesują losy Odyseuszy niż Penelop. I rola przeszłości w życiu człowieka, o której, może w podobnym kontekście, śpiewa także Jaromír Nohavica: Minulost
Notatki> tłumaczenie i refakcja: "śmieli się"? - regionalizm: Marek Bieńczyk jest najwyraźniej z Mazowsza; "piosenki Vosoveča" (s.79)?! - Voskovca! literatura: Prešeren- słoweński poeta narodowy; Halldor Laxness: powieść o Hallgrimssonie; Einar Benediktsson.
W swej najnowszej powieści, uznawanej przez krytykę za najlepszą spośród napisanych przez niego w ostatnich latach, znakomity prozaik opisuje losy dwojga czeskich emigrantów, powracających do ojczyzny...
"lecz pustka przyszłości wyssała ich siły, dusiła odwagę i uczyniła to trzecie dwudziestolecie [1968-89] takim tchórzliwym i nędznym. (s.11)" - może właśnietakie opinie o swoim narodzie powodowały niechęć do niego. Jak gdzieś czytałam wypowiedź Czecha: "Czesi są narodem małym i pragmatycznym i muszą dbać, aby nie zniknęli z mapy świata.
To bodaj teza Patočky, że muszą się szanować, by nie wyginąć fizycznie. Ale w tekście jest mowa o czterowierszu Skácela (którego Kundera nie cytuje), którego wymowa była taka, że socjalistyczny "ruski mir" potrwa jeszcze 300 lat, co generuje baznadzieję i brak perspektyw. Stąd może owa rezygnacja, widoczna zresztą we wszechobecnym w CSRS haśle: Se Sovětským svazem na věčné časy.
W swej najnowszej powieści, uznawanej przez krytykę za najlepszą spośród napisanych przez niego w ostatnich latach, znakomity prozaik opisuje losy dwojga czeskich emigrantów, powracających do ojczyzny...
Prozę Milana Kundery nieco już znam, czytałam jego książki wiele lat temu, lecz gdy ponownie je wznowiono, postanowiłam sobie przypomnieć i przeczytać na nowo. „Nieznośna lekkość bytu” czeskiego auto...
Po dwóch niezbyt przychylnie przyjętych pozycjach, właśnie rewelacyjną „Niewiedzą" Kundera powrócił na literackie szczyty. To powieść o dwójce emigrantów, którzy po 20 latach decydują się odwiedzić sw...
@agawska
Pozostałe recenzje @tsantsara
Bolało?
Zalane deszczem dublińskie ulice w chłodny zimowy dzień nie były odpowiednim miejscem dla szwendającego się małego chłopca. Dobra opowieść zawsze zaczyna się od herba...
Mamy już sierpień, ale rano jest zimno, a w powietrzu pachnie już jesienią. To druga książka Petry Soukupovej i - podobnie jak jej debiut (w 2008 nagroda im. J. Ortena ...