„Gdyby ktoś powiedział mi, że nacisk ze strony bliskich może wyrządzić tak wielkie szkody, pewnie bym nie uwierzyła. Póki sama tego nie doświadczyłam, nie wiedziałam, jak wielką moc mają słowa. Wiele razy byłam na granicy wytrzymałości, gotowa powiedzieć to, co siedziało we mnie od dawna. Dłoń męża na udzie przypominała mi, kim byłam i jakie było moje zadanie, skutecznie zamykając mi usta..”
Alessia już przed osiemnastymi urodzinami wiedziała, że gdy tylko osiągnie pełnoletniość stanie na ślubnym kobiercu. Jej ślub, miał być, dla jej rodziny zapowiedzą lepszego życia, otrzymując ochronę od rodziny Mancuso. I choć na początku Ottavio wydawał się idealnym mężczyzną, już po ślubie wszystko całkowicie się zmienia. Nacisk rodziny i wiele innych czynników sprawiło, że dla Alessi, małżeństwo staje się przykrym obowiązkiem, a ona sama staje się jedynie ozdobą, jakiej potrzebuje mąż, nie okazując jej żadnych uczuć.
Co takiego stało się, że mężczyzna tak się zmienił? Co musi się stać, by wreszcie przejrzał na oczy? Czy jest dla nich jeszcze jakaś nadzieja?
***
Nie wiem, czy też tak macie, ale gdy debiutujący autor zachwyci was swoją pierwszą wydaną książką, z niecierpliwością czekacie na każdą kolejną, jednocześnie odczuwając strach czy oby kolejna utrzyma poziom poprzedniej i nadal będzie wzbudzać w was tyle emocji? Ja tak mam bardzo często, zwłaszcza gdy są to kolejne tomy serii, a nie całkiem nowe historie..
Tak też czułam się przed czytaniem historii Ottavio, zwłaszcza gdy przeczytałam pierwsze rozdziały, w których jego postaci za nic nie dało się polubić. Wiedziałam za to, że skoro początek wzbudził we mnie tyle emocji, to, to co znajdę dalej pewnie niejednokrotnie dotknie moje biedne serce.
Czy mój strach przed poziomem tej historii miał jakiekolwiek podstawy? Nie, nie i jeszcze raz nie! Autorka kolejny raz zdobyła moje serce w całości. Stworzyła historię bohaterów tak, by żonglować emocjami czytelnika. Zaczynając od skrajnych uczuć na początku książki, poprzez uspokojenie fabuły trochę dalej, by później wprowadzić taki rollercoaster uczuć, że nie wiedziałam, czy mam czytać dalej, czy odłożyć czytnik na bok, bo moje serce tego nie wytrzyma.
To, co zdecydowanie rzuca się w oczy, to fakt, że choć dotyczą tej samej rodziny, wcale nie muszą iść tym samym utartym schematem. Oba tomy tej serii są zupełnie inne. Wydaje mi się, że historia Ottavio jest trochę bardziej stonowana, choćby przez główną bohaterkę, które zupełnie różni się od swojej poprzedniczki, co w moim mniemaniu było bardzo dobrym zabiegiem – ponieważ, nikt nie może zarzucić autorce, że bazuje na tych samych pomysłach.
Tak, jak w przypadku pierwszego tomu serii, tak i tu, nie miałam żadnego problemu, by odnaleźć się w stylu, jakim się posługuje. Niby prosty i lekki, ale wszystko tak oparte na emocjach, by czytelnik nie mógł oderwać się od historii, którą czytał. Używając często sformułowania, jakim posługują się blogerzy, przez tę historię po prostu się płynie. Czyta się ją błyskawicznie. Zaczęłam wieczorem i czytałam do nocy, bo musiałam wiedzieć, jak to się zakończy.
Podsumowując, autorka kolejny raz zabrała mnie w podróż pełną emocji, niejednokrotnie sprawiając, że bałam się tego, co znajdę na kolejnej stronie. Nie szczędziła swoim bohaterom trosk, ale jednocześnie dawała nam poczucie nadziei, że jeszcze będzie dobrze. I gdy, już jesteśmy pewni, że wszystko będzie dobrze, dostajemy pstryczka w nos, bo nic nie jest takie, jak nam się wydawało. Ta historia zdecydowanie trzyma poziom swojej poprzedniczki i już nie mogę się doczekać, by przeczytać kolejne książki autorki, bo to, że trafiła na listę autorów, od których biorę książki w ciemno, jest dla mnie rzeczą oczywistą.
Z CAŁEGO SERCA POLECAM!!