Początkowo myślałam, że Joanna M. Chmielewska i autorka poczytnych kryminałów to ta sama osoba. Tylko to „M” w środku jakoś mi nie pasowało. W końcu okazało się, że panie Chmielewskie są dwie i w dodatku obie piszą książki. Autorka „Karminowego szala” stawia w swojej twórczości na opowieści obyczajowe oraz bajki dla dzieci. Omawiana przeze mnie książka jest trzecią powieścią w jej dorobku skierowaną do kobiet w każdym wieku. Wszystkie trzy tomy łączy ze sobą pewne magiczne miejsce – Piwnica pod Liliowym Kapeluszem.
Marta, Magda i Marysia poznały się w uzdrowisku dla dzieci. Ich przyjaźń nie przetrwała próby czasu i drogi całej trójki rozeszły się jeszcze w dzieciństwie. Wiele lat później kobiety umawiają się na spotkanie w Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem. Przy grzanym winie wspominają dawne czasy i dziecięce zabawy. W trakcie spotkania wychodzi na jaw, że dziewczyny łączy pewien trudny sekret, który miał wpływ na całe ich późniejsze życie. Razem postanawiają odnaleźć małżeństwo, które kiedyś pracowało w uzdrowisku, aby rozliczyć się z przeszłością.
Marta jest perfekcjonistką. Jako jedyna z przyjaciółek ma stabilną sytuację rodzinną. W jej małżeństwo z Krzysztofem wkradła się rutyna. Oboje żyją bardziej obok siebie, niż razem. Wydaje się, że łączą ich tylko dzieci – Klaudia i Igor. Kobieta bierze na siebie zbyt wiele obowiązków służbowych i domowych. Tym samym wypala się wewnętrznie i zaczyna odczuwać wokół siebie pustkę.
Magda jest zatwardziałą singielką. Ma fajną pracę w agencji reklamowej, cały czas imprezuje i zmienia facetów jak rękawiczki. Nagle zauważa, ze została sama na placu boju, bo wszystkie koleżanki prowadzące podobny tryb życia nagle powychodziły za mąż i mają maleńkie dzieci. Wokół Magdaleny cały czas kręci przyjaciel z dawnych lat, ale kobieta wie, że miłość niesie ze sobą ryzyko, a związek wymaga zaangażowania, którego Magda woli unikać.
Maria jest typową szarą myszką. Cały czas ciąży na niej trudna relacja z ojcem – wojskowym, przed którym dziewczyna uciekła do zakonu. Marysia marzyła o wyjeździe na misje i ratowaniu świata, jednak reguła zakonna wymagająca posłuszeństwa była dla niej za trudna. Kobieta porzuciła klasztorne mury i wybrała dla siebie zawód nauczycielki matematyki. Nadal pozostaje singielką, bo jakoś nie potrafi porozumieć się z mężczyznami. Ponowne spotkanie z dawnymi koleżankami staje się momentem przełomowym, ponieważ dzięki niemu Maria decyduje się wysunąć nieco głowę ze skorupy, w której żyje.
W powieści teraźniejszość cały czas przeplata się z przeszłością dzięki temu jesteśmy na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami. Do samego końca nie wiadomo jaką tajemnicę ukrywają bohaterki. Mówiąc szczerze spodziewałam się jakiegoś banalnego rozwiązania, dlatego też zakończenie faktycznie mnie zaskoczyło i nadało nowy sens właśnie przeczytanej historii. Głównym tematem powieści jest miłość i przyjaźń, jednak autorka zadaje sobie trud i stara się wystrzegać starych, ogranych sztuczek. Co prawda zdarza się kilka przewidywalnych scen, ale jako całość „Karminowy szal” wypada bardzo dobrze. W trzech momentach autorce pomyliły się imiona bohaterek, co nie zostało wyłapane prze korektę, a mi sprawiło przyjemność, bo zazwyczaj jestem ślepa na wszelkiego rodzaju błędy w książkach.
„Karminowy szal” polecam wszystkim przedstawicielkom płci pięknej, a najbardziej tym, które tak jak ja nie wierzą w przyjaźń i choć przez chwilę chcą poczuć, że jednak relacje tego typu są możliwe.