Pałac Północy mnie zachwycił. Zafon po raz kolejny mnie uwiódł, wciągnął całkowicie, zatraciłam się w opisywanych wydarzeniach wierząc autorowi, że „nic nie jest tym, czym się wydaje.”
Książka trzymała w napięciu, urzekała prawdziwością i plastycznością obrazów.
Autor ponownie zabiera nas w podróż. Tym razem nie do Hiszpanii, a do Indii, a dokładnie do Kalkuty, gdzie akcja ma miejsce.
Akcja rozpoczyna się w 1916 r. kiedy to pewien mężczyzna ucieka z dwoma noworodkami, chcąc je uratować przed tajemniczymi ścigającymi go postaciami. Oddaje bliźnięta pod opiekę kobiety, która, jako jedyna, jest w stanie zapewnić im bezpieczeństwo. Ona zaś widzi tylko jedną możliwość ich ocalenia, rozdzielić je. Dlatego chłopiec trafia do sierocińca.
W 1932 r. poznajemy grupę szesnastolatków, wychowanków domu dla sierot St.Patrick’s. Siedmioro przyjaciół: Isobel, Ben, Ian, Michael, Seth, Siraj i Roshan tworzą sekretny klub Chowbar Society tajną siedzibą w starym opuszczonym budynku nazwanym przez nich Pałacem Północy. Łączy ich wielka przyjaźń, wspólne przygody i wspólnie spędzone dzieciństwo.
Spotkanie Sheere, dziewczynki, która opowiada im historię swojej rodziny, na zawsze odmienia ich los. To, co pierwotnie miało być zabawą stanowi tylko początek trudnej i pełnej niebezpieczeństw drogi do prawdy. Gdzieś w przeszłości Kalkuty, w połączonych losach bliźniąt tkwi zagadka i tajemnica przeszłości. Czy przyjaciołom uda się ją rozwiązać?
Śledząc losy nastolatków czytelnik wędruje po tajemniczych opustoszałych ruinach dworca Jheeter's Gate, który przed wielu laty był świadkiem ogromnej tragedii i który pochłonął setki dziecięcych istnień… nie trudno pomylić prawdę z pozorami, nie można tu niczego przeczuć czy przewidzieć.
Pomysł na fabułę autor miał świetny. Realizacja doskonała, pełna rozmachu, oryginalna. Podczas czytania wyobraźnia pobudzona jest do granic możliwości.
Kreacje bohaterów bardzo wyraziste, szczegółowe, przykuwające uwagę.
Napięcie budowane umiejętnie i stopniowo dawkowane, dynamiczna akcja, pełna nieoczekiwanych zwrotów i nieprzewidzianych wydarzeń.
Wszystko to przekazane językiem barwnym, bardzo bogatym w przedziwne czasem metafory. Dziwne lecz jednak stanowiące w dużej mierze o stylu Zafona.
Właśnie! Bo Carlos Ruiz Zafon ma swój swoisty styl, umiejętność zbudowania niepowtarzalnego mrocznego klimatu. Nie ulega trendom i modzie, co jest jego największym atutem bo talent i wyobraźnię ma.
Tak jak i w Księciu Mgły mamy tu wiele pozytywnych emocji, uniwersalne przesłanie o sile i potędze przyjaźni, której nic nie może zniszczyć. Jak również o konieczności stawienia czoła przeznaczeniu. Te rzeczy może zbyt podobne do siebie.
Pałac Północy oceniam lepiej niż Księcia Mgły. Widać, że autor się rozwijał i jego kunszt pisarski na tym zyskiwał.
„Dorosłość nie jest niczym więcej niż odkrywaniem, że wszystko, w co wierzyłeś, kiedy byłeś młody, to fałsz, a z kolei wszystko to, co w młodości odrzucałeś, teraz okazuje się prawdą.”
.
" (…)Diabeł po to stworzył młodość, byśmy popełniali błędy, a Bóg wymyślił dojrzałość i starość, byśmy mogli za te błędy zapłacić .”