Agnieszka Peszek kocha sport i książki, przez kilka lat prowadziła wydawnictwo sportowe i współtworzyła książki o narciarstwie czy pływaniu. Nic dziwnego więc, że nigdy nie miałam okazji poznać tego nazwiska; sportowa literatura zdecydowanie nie znajduje się w kręgu moich zainteresowań.
„Przez pomyłkę” to powieściowy debiut autorki. Porwała się na wiele, bowiem napisanie dobrego kryminału wymaga dobrego pomysłu, zaplanowania akcji, niepogubienia się w niej i niedoprowadzenia czytelnika do znudzenia. Na rynku wydawniczym jest mnóstwo kryminalnych historii, dlatego ciężko jest zaskoczyć czytelnika czymś nowym, czymś, czego jeszcze nie było. Czy Pani Agnieszce udało się mnie zaskoczyć? Czy zachęciła mnie do sięgnięcia po kolejne książki, jeśli zdecyduje się je napisać? Powiem tak, nie był to top literatury kryminalnej, ale było w tej książce coś, co mnie przekonało. Widać, że autorka nie ma w tej materii wielkiego doświadczenia, ale widać też, że ma pomysł i nie traktuje czytelnika jak głupiutkie dziecko, które bezkrytycznie przyjmie wszystko, co mu się poda. I za to duży szacunek. Powiem więcej, z przyjemnością będę śledzić poczynania pani Agnieszki.
Kilka słów o fabule:
Rzecz dzieje się w Suchodole, małej i spokojne mieścinie pod Poznaniem. Osiemnaście lat wcześniej, podczas imprezy z okazji zakończenia nauki w liceum, ginie młoda dziewczyna. Sprawca zostaje szybko osądzony i osadzony w więzieniu.
Teraz:
Marcin Budzikowski po wielu latach pobytu w Szwecji wraca do kraju i wraz z piękną żoną kupują średniowieczny zamek w Suchodole, chcąc przekształcić go w luksusowy hotel. Zanim jednak prace remontowe dobiegną końca, Marcin pragnie zorganizować spotkanie klasowe, na które oprócz uczniów, biorących udział w pamiętnej imprezie sprzed osiemnastu lat, zaprasza również kochanego przez wszystkich wychowawcę Waldemara. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie śmierć… kolejna i następna…
Wydawać by się mogło, że każdy zgon nastąpił z przyczyn naturalnych, jednakże Dorocie, ambitnej policjantce, coś nie pasuje, coś się nie zgadza. Zaczyna kopać głębiej i dokopie się do drugiego, a może nawet i trzeciego dna tej historii.
Agnieszka Peszek stworzyła postaci, które są bardzo realne, i z którymi czytelnik będzie się identyfikował. Jak napisałam na początku, nie jest to książka idealna, można się dopatrzeć minusów, ale jest tu zdecydowanie duży potencjał. Biorąc pod uwagę, że jest to pierwsza powieść autorki, należą jej się duże brawa – za pomysł i za odwagę, aby ten pomysł wprowadzić w życie.
Autorce dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji.