"Korona ze złoconych kości” autorstwa Jennifer L. Armentrout, to już trzecia część cyklu Krew i popiół, której premiera już na kilka dni - dokładnie 26 października! Muszę przyznać, że po burzliwym zakończeniu drugiego tomy z niecierpliwością wyczekiwałam tego tytułu - liczyłam, że wyjaśni mi on kilka znaczących kwestii, jednak czy tak się stało? Tego dowiecie się za chwilę :)
Poppy nawet nie marzyła, że odnajdzie miłość u boku księcia Casteela. Mroczny okazał się przyjacielem, bratnim sercem i wspaniałym kochankiem. Jednak los, który byłby udziałem zwyczajnej dziewczyny, nie jest jej przeznaczony. Poppy to Wybrana. Błogosławiona. Prawowita władczyni Atlantii. W jej żyłach płynie krew Króla Bogów, więc korona i królestwo należą do niej. Dziewczyna musi zdecydować czy porzucić boskie dziedzictwo, czy nałożyć złoconą koronę i zostać Królową Ciała i Ognia. Ma też pewną misję - musi pomóc wybrankowi serca odnaleźć jego brata, a potem dowiedzieć się, czy Ian - jej brat, stał się bezdusznym Ascendentem.
Nie wszystkim podoba się, że Panna jest potomkinią Króla Bogów. Są też tacy, którzy nie cofną się przed niczym, aby korona nigdy nie spoczęła na głowie Poppy. Największe zagrożenie dla niej i Atlantii czai się na zachodzie, gdzie Królowa Krwi i Popiołu ma własne plany, na których realizację czekała setki lat.
Ogólnie mam bardzo mieszane uczucia co do tej serii... Z tego co pamiętam, pierwszy tom spodobał mi się odrobinę mniej w porównaniu z drugim tomem, w którym w końcu coś zaczęło się dziać... Jednak po skończeniu „Korona ze złoconych kości” mam jedną wielką niewiadomą w głowie.
Może zacznę od tego, że tytuł ten liczy niewiele ponad 600 stron - podochodzi pod cegiełkę, prawda? Jeśli chodzi o mnie, to nie jest dla mnie problemem taka ilość stron, problem tkwił w akcji... w tym przypadku w jej braku. Po skończeniu „Królestwa ciała i ognia” liczyłam, że fabuła się rozkręci. Nie powiem były momenty, w których moje serce zabiło szybciej z emocji, jednak było ich stosunkowo mało.
Jednak nie oznacza to, że w „Koronie ze złoconych kości” nie znalazłam żadnych plusów... Podczas czytania zauważyłam, że postać Poppy dojrzała i w końcu zaczęła podejmować racjonalne decyzje. Wcześniej widziałam ją jako zagubioną nastolatkę, jednak w tej części stała się odważną kobietą, która w imię miłości jest w stanie zrobić wiele.
Jeśli są tutaj fani chemii pomiędzy Poppy, a Casteelem, to zapewniam Was, że ten tom w zupełności Was kupi! Relacja tej oto dwójki przeszła na kolejny etap, więc jeśli liczycie na kilka gorących scen, to je oczywiście tutaj dostaniecie i to w sporej ilości.
Czy książkę polecam? I tutaj mam dylemat... Jeśli są tutaj osoby, którą liczą na sporą ilość akcji to niestety muszę ich ostrzec, że bardzo się zawiedziecie. Natomiast jeśli moją recenzję czyta osoba, która po przeczytaniu dwóch poprzednich tomów ma w głowie więcej pytań niż odpowiedzi - ten tom odpowie na dużą część niewiadomych, jednak spowoduje również kilka nowych pytań. No nic, teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na czwarty tom, który mam nadzieję poprawi moje odczucia co do całej serii...