Utonięcie to prawdopodobnie najgorsza śmierć. Woda przedostaje się do płuc i uniemożliwia oddychanie. Człowiek umiera w męczarniach. Ale… co się z nim dzieje później? Czy kończy swój żywot złożony do grobu? A może błąka się po świecie? Tara Hudson, tworząc powieść „Pomiędzy” zdecydowała się na tę drugą możliwość. Dzięki swej kreatywności i mnóstwu wspaniałym pomysłom, napisała świetny paranormalny romans, który zdecydowanie mogę zaliczyć do grona moich ulubionych książek.
Amelia jest duchem. Nie pamięta, kim była, kiedy i dlaczego umarła. Jednego może być pewna - utonęła. Każdego dnia czuje, jak woda zalewa jej płuca. Dziewczyna błąka się po świecie, pozostając niezauważona - bo przecież duchy są niewidzialne, prawda? Do czasu. Pewnego dnia do rzeki wpada zabójczo przystojny chłopak. Tonie. Amelia ratuje go, po czym oboje zakochują się w sobie do szaleństwa. Joshua różni się od przeciętnych śmiertelników - widzi duchy. Wspólnie próbują rozwikłać tajemnicę śmierci dziewczyny, choć zdecydowanie nie jest to łatwe zadanie.
Myślałam, że żaden romans paranormalny już mnie nie zaskoczy. Przecież powstało mnóstwo powieści o wampirach, wilkołakach, upadłych aniołach i innych dziwnych istotach, w większości z nich powtarzają się te same motywy, bohaterowie i opisane sytuacje są bliźniaczo podobne. Tara Hudson bynajmniej nie stworzyła historii szablonowej, nie doszukałam się analogii innych powieści. Zwykle główną bohaterką romansu paranormalnego jest niezbyt popularna dziewczyna, a obiektem jej westchnień - tajemniczy chłopak, który okazuje się nie być człowiekiem. W większości przypadków, oczywiście. W „Pomiędzy” jest inaczej. To Amelia, główna bohaterka jest istotą nadprzyrodzoną. Co więcej, wiadomo o tym (przynajmniej czytelnikom) od samego początku, nie trzeba się zastanawiać, czy mamy do czynienia z krwiopijcą, a może zjawą z utworu znanego amerykańskiego pisarza.
Autorka, tworząc powieść z gatunku paranormal romance, nie zaniedbała ani wątku miłosnego, ani pośmiertnych wędrówek Amelii. Uczucie pomiędzy topielicą a Joshuą rodzi się może stosunkowo szybko, aczkolwiek ani przez moment nie miałam wrażenia, że bohaterowie znają się zbyt krótko. W końcu miłość rządzi się własnymi prawami, czyż nie? Amelia i Joshua kochają się na przekór wszystkim i wszystkiemu. Nieco zdziwaczała babcia chłopaka nie akceptuje wybranki jego serca. Zresztą - czemu się dziwić? Przecież związek przystojnego młodego człowieka z duchem to istne kuriozum.
Skoro w powieści pojawia się duch, powinna ona choć w niewielkim stopniu budzić grozę. Tak było i w tym przypadku. Może nie zaświeciłam ze strachu wszystkich świateł w domu, ale kilka razy aż ciarki mnie przeszły. Głównie za sprawą tajemniczego bohatera o imieniu Eli. Uważam, że wykreowanie tej postaci to bardzo dobre posunięcie autorki. Bez niego „Pomiędzy” nie byłoby takie samo. Dlaczego? Odsyłam do książki, gdyż naprawdę warto ją przeczytać!
„Pomiędzy” oczarowało mnie i pochłonęło na kilka godzin. Razem z Amelia i Joshuą usiłowałam rozwikłać tajemnicę śmierci dziewczyny, wędrowałam z nimi wzdłuż feralnej rzeki, w której utonęła. Dało się wyczuć emanującą wręcz z kartek powieści enigmatyczność. Co więcej, Amelia i jej nagłe „olśnienia” wzbudzały uśmiech na mojej twarzy, a napięcie, które towarzyszyło ostatnim stronom powieści dawało się i mnie we znaki. Z zaciśniętymi pięściami kibicowałam bohaterom, mając nadzieję, iż wszystko pójdzie po ich myśli.
Tara Hudson stworzyła powieść lekką, aczkolwiek niebanalną. Spodoba się ona zarówno nastoletnim, jak i starszym nieco czytelnikom. To idealna powieść na każdą porę roku - umili długie, jesienne wieczory, ale też wakacyjne poranki. „Pomiędzy” bawi i wzrusza. Zapada w pamięć i sprawia, że po przeczytaniu ma się ochotę na więcej. Serdecznie polecam.