Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją nowości od Wydawnictwa You&Ya. Mam na myśli dość popularną powieść od Kerri Maniscalco - „Królestwo Nikczemnych”, który jest pierwszym tomem serii fantasy, w której króluje magia, zemsta oraz straszne sekrety. Szczerze, kompletnie się nie spodziewałam, że jakaś książka wciągnie mnie tak samo jak ta. „Królestwo Nikczemnych” kupiło mnie nie tylko fabułą, ale i genialną okładką, od której nie potrafię oderwać wzroku. We wnętrzu powieści znajdziemy rysunek przedstawiający Siedem kręgów piekła, które razem z fragmentami gałęzi, znajdujących się na początku każdego rozdziału, tworzą niepowtarzalny klimat... Już po przeczytaniu pierwszej strony poczułam, że coś zaiskrzyło między mną, a tą lekturą. Autorka stworzyła świetną i oryginalną historię, która sprawiała, że znowu zakochałam się w gatunku fantasy!
Poznajcie bliźniaczki - Vittorię oraz Emilię, które są czarownicami żyjącymi wśród ludzi. Już od małego, dziewczynki były zapoznawane ze strasznymi legendami dotyczącymi Książąt Piekieł, którzy pragną krwi oraz duszy swoich ofiar. Pewnego dnia Vittoria opuszcza kolację w słynnej rodzinnej restauracji, a wkrótce potem zostaje znaleziona martwa. Po tym wydarzeniu Emilia obiecuje sobie zemstę na mordercy swojej siostry - nawet jeśli oznacza to posłużenie się czarną magią, od dawna zakazaną...
Podczas realizacji swojego planu napotyka Pana Gniewu, jednego z Książąt Piekła. Chłopak twierdzi, że jest po stronie czarownicy i jak ona chce rozwiązać zagadkę serii morderstw na wyspie.Musicie jednak wiedzieć, że jeśli chodzi o Nikczemnych - nic nie jest takie, jakie się wydaje...
Autorka stworzyła bardzo dobrą powieść, z dość rozbudowanym światem, który strasznie mi się spodobał. Kerii ma dość przyjazny dla oka styl pisania, dzięki czemu książkę tę pochłonęłam za pierwszym razem - po prostu nie potrafiłam jej odłożyć. Zakochałam się w historii pełnej demonów, Książąt Piekieł, czarownic, klątw, magicznych ksiąg, czy czarnej magii. Do tej pory jestem w szoku jak szybko straciłam dla tej serii głowę. „Królestwo Nikczemnych” jest lekką lekturą, jednak momentami będzie wymagać od Was skupienia, byście w pełni zrozumieli niektóre wątki, ale spokojnie da się przeżyć.
Maniscalco zdobyła moje serce nie samą fabułą, ale i kreacją bohaterów swojej powieści. Nie sądziłam, że jakikolwiek męski bohater zauroczy mnie tak jak Pan Gniewu. Pokochałam go już od pierwszej strony, w której się pojawił. Może nie był tak genialny jak jeden bohater z serii „Silver”, czy chłopacy z „Króla kruków”, jednak ma on specjalne miejsce w moim czytelniczym sercu. Jeśli chodzi o Emilię, to ona również jest niczego sobie. Może niemiłosiernie irytowała mnie swoją naiwnością, czy licznymi, bezsensownymi przemyśleniami, to jednak podziwiam ją za chęć zemsty - jestem strasznie ciekawa jej dalszego planu pomszczenia śmierci Vittorii. Bardzo się cieszę, że nie straciła głowy dla Pana Gniewu, ponieważ gdyby było inaczej - coś czuję, że dość mocno by mnie to zraziło do dalszej lektury. Troszkę żałuję, że całą historię poznaję tylko i wyłącznie z jej wizji, jednak mam cichą nadzieję, że w kolejnym tomie to się zmieni.
Czy książkę polecam? Jasne, że tak! Z niecierpliwością czekam na kolejne części, które mam nadzieję będą tak dobre jak pierwszy tom albo i nawet lepsze. Jest to lektura obowiązkowa dla fanów tego wydawnictwa - jak na razie jest to dla mnie numer jeden ze wszystkich książek, które miałam okazję od nich czytać. I na koniec mała rada: nie czytajcie tej książki z pustym żołądkiem! A dlaczego? Musicie przekonać się sami :)