Co stanie się z naszym światem za kilkadziesiąt lat? Czy w dalszym ciągu będziemy świadkami braku wojen i większych nieporozumień między państwami, a może doświadczymy wielu niegodziwości, które doprowadzą do jego upadku? A gdzie w tym wszystkim miejsce dla rozwoju techniki? Jak daleko dojdą w tych sprawach nasi naukowcy? Czy kiedykolwiek uda im się przejąć kontrolę nad wszystkim tym co nas otacza? Jakie okażą się tego skutki?
Aria jest nastoletnią mieszkanką Reverie - miejsca, w które na przestrzeni lat zostało odizolowane od otaczającego je świata zewnętrznego. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy kapsuły, aż tak bardzo obawiają się tego, co czeka ich poza murami twierdzy. Tymczasem mogą oni przebywać w dwóch rzeczywistościach i tylko od nich zależy, czy wolą wraz ze swoim ciałem przebywać w szarej rzeczywistości niewielkiego miasteczka, czy wraz z duszą i umysłem, przenieść się do jednej ze Sfer, które będą w stanie zaspokoić jego najśmielsze oczekiwania. Wszystko za sprawą urządzenia, które zakładane jest na gałkę oczną każdego Osadnika. Co więc się stało, że szczęśliwa w swym świecie dziewczyna, zdecydowała się oddalić z tego niezwykle bezpiecznego miejsca? Dlaczego przyszło jej zapłacić za przewinienia innych ludzi? Czy uda jej się wydostać z umieralni? Jakie relacje nawiążą się między nią a Dzikusem?
Gdy dowiedziałam się, że omawiana w dniu dzisiejszym lektura, przyrównywana jest do uwielbianej przez miliony czytelników serii, załamałam się. "Igrzyska Śmierci" zebrały wysokie noty na wielu blogach książkowych, a ja do tej pory nie jestem w stanie docenić fenomenu tej powieści. Jak dla mnie okazała się ona zbyt przewidywalna i łagodna. Co prawda dochodziło w niej do wielu okrucieństw, jednak w moim odczuciu zostały one mocno przereklamowane. Z tego właśnie powodu obawiałam się spotkania z twórczością Veronicy Rossi i odkładałam je o następne dni. W końcu jednak doszłam do wniosku, że im szybciej się z nią zmierzę, tym prędzej poznam uczucia, które będą mi towarzyszyć w trakcie pochłanianej lektury. Dobę później wiedziałam już, że zostałam prowadzona w błąd i omawiana w dniu dzisiejszym pozycja literacka nie ma nic wspólnego ze wspomnianym wyżej cyklem. Nawet nie wyobrażacie sobie mojego szczęścia, gdy w końcu to sobie uświadomiłam. Co rusz podkreślałam to podczas rozmów ze I., która nie miała już do mnie sił. Przejdźmy jednak do sedna sprawy.
"Przez burze ognia" to powieść, której nie zapomnę jeszcze przez długi czas i z całą pewnością będę do niej powracać w najbliższej przyszłości. W całości utworu nie zabrakło okrucieństwa i niesprawiedliwości, która dawała o sobie znać niemalże w każdym momencie tej książki. Tak było od samego początku lektury i w podobny sposób się zakończyło. To niesamowite jak wiele pomysłów kłębi się w ludzkich głowach, a nigdy dotąd nie zostały przed nami ujawnione. Aria i Perry zmuszeni zostali do zmienienia swojego dotychczasowego życia i w gruncie rzeczy zostali skazani na swoje wzajemne towarzystwo. Jak to się stało, że z czasem zaczęli stawać się sobie coraz bliżsi? Czy chęć przetrwania sprawiła, że udało im się przewartościować dotychczasowe życie? Muszę przyznać, że Veronica Rossi stanęła na wysokości zadania i stworzyła naprawdę przyjemną powieść, która wywołała we mnie wiele emocji. Były one związane zarówno z zasadami jakie panowały w Reverie, jak i również uporem wodza Fal, który dla dobra ludu, poświęcił członków swojej najbliższej rodziny. Szkoda tylko, że nie rozpoczął tego procesu od siebie samego. Z miłą chęcią bym mu w tym pomogła.
"Przez burze ognia" chciałabym polecić osobom, które lubią odkrywać nowe horyzonty literackie. Nie spodziewałam się po tej lekturze wybitnego dzieła, a mimo to otrzymałam całkiem przyjemną opowieść o dwójce ludzi, którzy w obliczu zagrożenia zdecydowali się połączyć swoje siły. Nie zawsze bywało między nimi idealnie, a mimo to nie poddali się, tylko z niezwykłym uporem trwali w swoim postanowienie, aż do samego końca swojej wędrówki. Do momentu, w którym zmuszeni byli się rozdzielić. Myślę, że wiele moglibyśmy się nauczyć od Arii i Perry'ego. Oboje posiadali w sobie ogromną siłę, której niejednokrotnie im zazdrościłam. Bardzo często zastanawiałam się również, jak zachowałabym się będąc w ich sytuacji. Czy poradziłabym sobie w świecie, który krył w swoich czeluściach ciągły niepokój o przetrwanie? Każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie, bo nie zawsze doceniamy to co posiadamy na co dzień. Niemalże za każdym razem uważamy, że sytuacja, w której się znaleźliśmy jest tą najgorszą, a wszyscy inni nas nie interesują. Weźcie to czasami pod uwagę! Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej książki poczujecie tego bluesa!
Wydawnictwo Otwarte, styczeń 2012
ISBN: 978-83-7515-254-8
Liczba stron: 368