Pięćdziesiąt twarzy Greya recenzja

Rozpadam się na milion kawałków

Autor: @nitka95 ·3 minuty
2013-12-17
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Oj tak, kiedyś musiało do tego dojść :)
Szczerze mówiąc troszkę się wzbraniałam z wyrażeniem swojej opinii na temat tej i pozostałych części "Pięćdziesięciu Odcieni"... Wiem, że jest tego ... co by nie powiedzieć - dużo. Niemniej jednak, nie wiem czemu, ale nie mogłam sobie tego odpuścić.

W końcu, jakby nie było, "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - lubiane czy nie - odniosło niewyobrażalny sukces wydawniczy: w samym USA w ciągu trzech pierwszych miesięcy powieść sprzedała się w liczbie 20 milionów egzemplarzy! Ponoć w hotelach zaczęto ją stawiać zamiast Biblii...

A to wszystko za sprawą E.L. James - właściwie Eriki Leonard, producentki telewizji BBC, która to początkowo zamieszczała swoją twórczość na blogu fanów sagi "Zmierzch". Jej wpisy zostały jednak usunięte, ponieważ (a jakże) były zbyt pornograficzne. Wydawnictwo, które odważyło się opublikować jej książkę, nie spodziewało się chyba takiego sukcesu i burzy medialnej.
Co sprawia, że się ją pochłania? Prawda jest taka, że można się po prostu zapomnieć. W miarę czytania da się przywyknąć do stylu E.L. James, jej wewnętrznej bogini i czerpać po prostu pewną perwersyjną radość z tego, że oto mamy w ręku książkę, która niczego od nas nie wymaga. Natura ludzka jest przewrotna: im niższy poziom coś reprezentuje, tym większą przyjemność sprawia nam obcowanie z tym. Niemniej jednak, muszę przyznać że jako uzupełniacz wolnego czasu się sprawdziła.

Pominę szczegółowy opis - tą pozycję czytało na tyle dużo osób, że wydaje mi się to co najmniej zbędne. Skrótowo - książka opowiada losy miłości Any Steele i Christiana Greya. Jest to miłość o tyle ciekawa, że przyprószona dużą dawką BDSM oraz szczyptą tajemniczej przeszłości tytułowego bohatera.

Za przykładem „Zmierzchu”, w „Pięćdziesięciu twarzach Greya” głównej bohaterki nie da się polubić. Ana jest koszmarnie irytująca. Jej naiwność i łatwość, z jaką da się nią manipulować są wręcz... Po prostu z czasem aż chce się zwrócić jedzenie. Any nie da się lubić, a szkoda, gdyż czytając książkę dobrze jest utożsamić się z bohaterem chociaż w najmniejszym stopniu. Na szczęście jest tytułowy Christian Grey, w którego idealizowaniu E.L. James chciała chyba pobić Stephanie Meyer. Typ realnego boga - niebezpiecznie pociągający, zarówno fizycznie, jak i duchowo, niedostępny i przekonany, że znajomość z nim może przynieść tylko i wyłącznie zgubę.Ponadto (w przypadku Greya jest oczywiście identycznie) jest bogatym biznesmenem, nosi lniane, białe i błękitne koszule, słucha klasyki, gra na fortepianie, ma odrzutowiec, szybowiec i kilka samochodów. Nie można również zapomnieć o kulturze osobistej, obyciu w towarzystwie i umiejętności zjednywania sobie przyjaciół oraz cichych wielbicielek… Wykapany Cullen, czyż nie? Skrywany sekret czyni go jeszcze bardziej atrakcyjnym… Niestety, za co kolejny minus, dzięki temu ładnemu obrazkowi Adonisa nie można nazwać tego powieścią erotyczną, tylko zwykłym romansem.

Nie pomaga w tym jednak sama autorka. Kajdanki, bicze, związywanie i inne... o tym wszystkim już słyszeliśmy. Pomysły na same pozycje i figury są całkiem dobre, ale problem polega na przekazaniu tego w odpowiedni (tutaj podniecający i rozbudzający wyobraźnię, skoro to "powieść erotyczna") sposób. I niestety, język aktorki jest słaby, a zasób słownictwa ubogi. Dzięki temu mamy okazję przy każdym zbliżeniu doświadczyć, jak Ana "rozpada się na milion kawałków", a jej partner krzyczy "Dojdź dla mnie mała!". No cóż, trochę to zbyt wyidealizowane.

Zapewne każdy, kto tą książkę przeczytał, zdał sobie sprawę, że tak naprawdę są w niej dwie bohaterki, na które należy zwrócić uwagę: Ana oraz jej"wewnętrzna bogini", takie zastępstwo świadomości (zdanie „Moja świadomość wystawiła swoją somnambuliczną główkę” zdaje się to potwierdzać.. Swoją drogą gratulacje dla tłumacza, jeśli przeżył czytając to zdanie bez napadów śmiechu). Nie wiem, jakie uczucia we mnie budziła... raz miałam ochotę się z niej śmiać, innym razem spalić na stosie.

Pozostaje tylko jedno pytanie: czy warto tę książkę przeczytać? Nie mogę powiedzieć, że odpowiedź na to pytanie będzie łatwa. Nie powinnam zachęcać nikogo do czytania słabej pozycji, lecz jeśli spojrzymy na nią nie tyle jak na książkę, co na zjawisko... To polecam ją osobom zainteresowanym literaturą, obyczajowością czy feminizmem. Nie widzę w przeczytaniu pozycji Eriki Leonard nic złego, jeśli nie zapomni się o prawdziwej literaturze, która powinna bezwarunkowo stać nad pseudo-erotycznymi romansidłami.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pięćdziesiąt twarzy Greya
10 wydań
Pięćdziesiąt twarzy Greya
E.L. James
5.5/10

Kobiety na jej punkcie szaleją. Mężczyźni wiele zawdzięczają. Biblioteki apelują, by wycofać z obiegu. A powieść sprzedaje się w tempie egzemplarza na minutę!!! Trylogia „Pięćdziesiąt odcieni” rozpęta...

Komentarze
Pięćdziesiąt twarzy Greya
10 wydań
Pięćdziesiąt twarzy Greya
E.L. James
5.5/10
Kobiety na jej punkcie szaleją. Mężczyźni wiele zawdzięczają. Biblioteki apelują, by wycofać z obiegu. A powieść sprzedaje się w tempie egzemplarza na minutę!!! Trylogia „Pięćdziesiąt odcieni” rozpęta...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Chyba każdy z nas słyszał o tej serii. Zapewne wiele z kobiet sięgnęło po tę książkę, gdy było o niej głośno. Przyznam, że gdy tylko została wydana sama pochłonęłam jej zawartość, mimo iż jeszcze wte...

@mrsbookbook @mrsbookbook

Studentka literatury Anastasia Steele ma przeprowadzić wywiad z Christianem Greyem. I od tego momentu się zaczyna. Grey pragnie Any, ale... na własnych warunkach. Chorych warunkach. Czy Anastasia prz...

@_thrillove @_thrillove

Pozostałe recenzje @nitka95

188 dni i nocy
O wszystkim i o niczym...

„Chciała prawdy. A w tę wpisane jest przecież ryzyko rozczarowania”. Cytując współautorkę tej książki - dostałam prawdy i czytając tę książkę nie doznałam ani odrobiny ro...

Recenzja książki 188 dni i nocy

Nowe recenzje

Mieszko. Wyjście z cienia
"Mieszko. Wyjście z cienia"
@tatiaszaale...:

Nie można stać w miejscu, trzeba przeć do przodu i do przodu. Bo kto nie idzie dalej, a stoi czy na zadku siedzi zadowo...

Recenzja książki Mieszko. Wyjście z cienia
Nechemia
W drodze przez XVII Rzeczpospolitą.
@sweet_emily...:

--*_*_*_*_* Jest rok 1666, w Konstantynopolu objawił się Mesjasz. Na jego spotkanie wyruszają tłumy Żydów. Wśród nich N...

Recenzja książki Nechemia
Kelner w Paryżu
Za kulisami paryskich restauracji
@maitiri_boo...:

„Kelner w Paryżu” to nie tylko opowieść o pracy za kulisami paryskich restauracji, ale także głębokie spojrzenie na lud...

Recenzja książki Kelner w Paryżu
© 2007 - 2024 nakanapie.pl