Dzieci nocy recenzja

RUMUŃSKIE WAMPIRY SIMMONSA

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @mrocznestrony ·5 minut
2024-01-11
1 komentarz
5 Polubień
"Dzieci nocy" Dana Simmonsa, to powieść, która chodziła za mną od dłuższego czasu. I może nie tyle ze względu na tematykę, bo wampiry jakoś nieszczególnie mnie kręcą, co na nazwisko autora tego dzieła. Dan Simmons to pisarz, po którego zawsze z przyjemnością sięgam, choć czasami sam autor stara się odstraszyć rozmiarami swych dzieł. Ot, weźmy sobie skrajny przypadek, liczącej ponad 1000 stron "Trupiej otuchy". Ale ja już kiedyś Danowi powiedziałem - choć to pewnie był tylko sen - "Danny, mordeczko, ty mnie, bracie, nie przerazisz tymi grubasami, bo niejednego już zjadłem, a i sam do najlżejszych nie należę.". Nie, to jednak był sen, bo przecież Dan Simmons nigdy nie siedział przy moim stole, nie popijał herbatki, podjadając teatralnego. To się raczej nie wydarzyło.

Ale już "Dzieci nocy", jak najbardziej, czytałem na jawie. Można powiedzieć, że ta powieść, to wczesny Simmons. Po raz pierwszy wydana w 1992 roku, mocno odwołuje się do wydarzeń w Rumunii z końcówki lat '80. Wojna domowa, a następnie śmierć dyktatora Ceaușescu i jego żony wywróciły dawny porządek i sprowadziły na ten niewielki europejski kraj chaos i destabilizację. I jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, największymi ofiarami tych wszystkich politycznych zawirowań, byli ci najsłabsi, w tym szczególnie dzieci - sieroty, które Ceaușescu zamykał w olbrzymich halach, przypominających magazyny. Do tej, jakże nieprzyjaznej, przesiąkniętej korupcją, krainy trafia doktor Kate Naumann - lekarka z amerykańskiego CDC, której zadaniem jest opieka nad dziećmi właśnie. Jednym z jej podopiecznych jest kilkumiesięczny, bezimienny chłopiec cierpiący na bardzo obniżoną odporność. Kobieta chcąc go ratować, adoptuje go i przywozi do Stanów, gdzie po serii testów odkrywa, że dziecko pozytywnie reaguje na transfuzje krwi. Takim zabiegom był poddawany już w Rumunii i również dobrze reagował. Badania Kate i jej zespołu mogą okazać się pionierskie i przysłużyć się ludzkości. Tymczasem do domu lekarki włamuje się grupa ludzi, która porywa chłopca. Trop porywaczy prowadzi z powrotem do Rumunii. Kate wspólne z poznanym w Bukareszcie księdzem Michaelem O'Rourke wracają do kraju ogarniętego chaosem, gdzie wszystko może się zdarzyć...

"Dzieci nocy" to powieść o wampirach, ale - taki śmieszek-heheszek - ugryziona nieco inaczej. Dan Simmons opowiada nam zupełnie inną - niż ta powszechnie znana - historię o Drakuli i jego ziomkach, a całość ubiera w szaty thrillera historycznego, a momentami nawet w coś z pogranicza kryminału i powieści szpiegowskiej. Taki trochę, wiecie, Dan Brown, ale nie do końca. Jeśli miałbym tę powieść opisać bardzo krótko, to powiedziałbym, że jest to miks "Pieśni bogini Kali" i "Drooda", choć oczywiście ten drugi powstał wiele lat po "Dzieciach nocy". Ale klimat i pewne rozwiązania fabularne, a nawet sceneria, choć osadzona w różnych krajach (akcja "Pieśni..." rozgrywa się przede wszystkim w Kalkucie, a "Drood" to Londyn z czasów Dickensa), jest bardzo podobna, jakby pisana na podstawie bliźniaczych schematów. Simmons stawia na mroczną atmosferę i kto czytał Jego książki, ten wie, że w tym jest naprawdę świetny. "Dzieci nocy" to jednak powieść bardzo nierówna. Zwłaszcza początek, właściwie cała sekwencja "amerykańska" jest mocno nużąca i naszpikowana naukowym żargonem, głównie z zakresu biologii. To pewnie wymęczy większość humanistów. Ja rozumiem, że Simmons zrobił solidny research i chciał się tym pochwalić, ale... Litości! W mojej ocenie trochę przesolił. Zwłaszcza, że wątek badań nad małym wampirkiem (my, jako czytelnicy, właściwie od początku wiemy kim jest niespełna roczny Joshua) właściwie urywa się nagle i dość brutalnie i w tym kontekście uważam, że jest zdecydowanie zbyt mocno nadmuchany.

Na pewno nie jest to najlepsza powieść Dana Simmonsa. To pewne. Jest tu wiele rzeczy, które zwyczajnie mi się nie podobały, ale były też takie, które przypadły mi do gustu. Wiecie, kiedy już decyduję się sięgnąć po powieść wampiryczną, to zawsze liczę na coś nowego. Historie w klimacie "Draculi" czy "Wywiadu z wampirem" jakoś niespecjalnie mnie kręcą. Ten cały gotycki klimat, ci bladoskórzy posiadacze ostrych kłów, ta cała otoczka z waletowaniem w trumnach, czosnkiem, robieniem w gacie na widok krzyża... Nie, no to do mnie nie przemawia. To mogło porywać 150 lat temu, ale nie dziś, no błagam Was. I choć Simmons nie do końca pozbył się elementów gotyckich, to jednak "Dzieci nocy" są opowieścią na tyle oryginalną, na tyle odbiegającą od klasycznej historii o wampirach, choć jednocześnie przecież bazującej na legendzie o Władzie Palowniku, że czytając tę książkę miałem wrażenie, że - w temacie wampirów - to coś zupełnie innego. Bardzo mocny wątek tajnej i silnej organizacji - dodaje całości pikanterii i mroku, a osobliwy duet głównych bohaterów składający się z pani doktor i księdza, choć z pozoru brzmi jak początek wyświechtanego dowcipu, w rzeczywistości jest ciekawy i złożony. Ale nawet nie oni są tu głównym atutem. Największym jest podejście Simmonsa do tematu wampirów i chociażby z tego względu warto po tę powieść sięgnąć.

Co mi się nie podobało? Przede wszystkim ślamazarne tempo akcji, choć fabuła aż się prosi o większy dynamizm. Zwłaszcza pierwszych sto stron (sto stron z hakiem), to niepotrzebny festiwal dręczenia czytelnika naukowym bełkotem i opisami badań, które wkrótce pójdą z dymem i bynajmniej nie zrewolucjonizują medycyny. Po co to, na co? Podejrzewam, że Simmons tak chciał zbudować wiarygodność Kate, jako naukowca, ale z drugiej strony nie zaserwował nam dokładnego opisu mszy, a Mike i tak był przekonujący jako ksiądz. Inna rzecz, że zarówno jedno, jak i drugiej nie udało mi się obdarzyć. Przede wszystkim wzbudzili we mnie obojętność, a tego w głównych bohaterach bardzo nie lubię.

"Dzieci nocy" to książka zjadliwa i nic ponad to. Znalazłem w niej wiele dobrego, ale ma też momenty - i w mojej opinii jest ich ciut za dużo - po prostu nudne. Ja wiem, że Simmons to autor, który lubi się rozpisywać, ale to musi mieć swoje uzasadnienie. Wolne tempo powinno być czymś poparte, na przykład porywającą opowieścią, która wzbudza liczne emocje. Tutaj tego nie dostrzegłem. A szkoda, bo po tym autorze spodziewałem się czegoś więcej.

Wiecie, to nie jest jedna z tych książek, która zachwyci masy. "Dzieci nocy" ratuje pióro Simmonsa, którego jestem fanem, a Janusz Ochab, w swoich przekładach, świetnie oddaje styl Dana. Pod względem językowym to naprawdę bardzo dobra książka, ale język to nie wszystko. A fabuła, pomimo swojej złożoności, nie do końca mnie przekonała.

© by MROCZNE STRONY | 2024

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-01-09
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dzieci nocy
Dzieci nocy
Dan Simmons
7.4/10

Wprowadzone w 1966 roku przez Nicolae Ceauşescu drakońskie przepisy kontroli urodzin spowodowały, że ponad sześćset tysięcy rumuńskich dzieci trafiło do olbrzymich magazynów udających sierocińce. Pra...

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · 10 miesięcy temu
Interesująca recenzja i zgadzam się, akcja tocząca się w amerykańskim szpitalu była nużąca. W porównaniu z tempem akcji w "Trupiej otusze", którą teraz czytam, w tej powieści wydaje się ślamazarna. Jednak sam Simmons napisał w tej książce, że nie zamierzał pisać następnej powieści wampirycznej. Natomiast chciał pokazać dramat rumuńskich dzieci i jako pisarz fantasy i horrorów mógł tylko w ten sposób to zrobić. Ja też każdą książkę Simmonsa z przyjemnością przeczytam.
Dzieci nocy
Dzieci nocy
Dan Simmons
7.4/10
Wprowadzone w 1966 roku przez Nicolae Ceauşescu drakońskie przepisy kontroli urodzin spowodowały, że ponad sześćset tysięcy rumuńskich dzieci trafiło do olbrzymich magazynów udających sierocińce. Pra...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Czasami czytam kolejną książkę jakiegoś pisarza i zaczynam się nudzić, podobne schematy, powielany sposób narracji, niczym już nie potrafi mnie zaskoczyć. Natomiast Dan Simmons za każdym razem mnie z...

@jatymyoni @jatymyoni

Rumunia po upadku reżimu pokazała światu zupełnie inne oblicze. Trudno powiedzieć, że nikt się tego nie spodziewał, ale skala zła, okrucieństwa i nikczemności aparatu władzy zapewne wielu zaskoczyła....

@mala_mi @mala_mi

Pozostałe recenzje @mrocznestrony

Życzliwość
ŻÓŁTY KONTENER I LUDZKIE DEMONY

To była jedna z najbardziej wyrazistych powieści grozy, jaką w tym roku przeczytałem. Mocna rzecz o lęku i pogubionych duszach we współczesnym świecie. Książka nie tyle ...

Recenzja książki Życzliwość
Kruche nici mocy
ALTERNATYWNE LONDYNY I ZANIKANIE MAGII

Chociaż w tym roku najczęściej bywam w Westeros, od czasu do czasu zaglądam również do innych światów, w których także sporo się dzieje. Epic fantasy to ten podgatunek f...

Recenzja książki Kruche nici mocy

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka