We własnym gronie recenzja

Rytualna śmierć

Autor: @Kasia9 ·4 minuty
2011-05-12
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Co jest w klimacie skandynawskim, że powstaje tam tyle kryminałów i to doskonałych? Autorki i autorzy tworzą sensacyjne zagadki, które jedna za drugą stają się nie tylko hitami czytelniczymi, ale i wchodzą do kanonu literatury sensacyjnej. W "We własnym gronie" Marii Jungstedt mamy wszystko co sprawia, że nie możemy odłożyć książki dopóki jej "pochłoniemy" do ostatniej kartki. Ale od początku czyli zacznijmy od sielskiej Gottlandii, archeologii i wakacji.

W letni poranek dwie dziewczynki, w drodze na plażę, chcą zobaczyć kucyka, swojego ulubieńca, na którym często jeżdżą. Jednak to co UJRZĄ na łące będzie dla nich wstrząsem - ich pupil został pozbawiony życia i to w okrutny sposób. Jak się przekonuje inspektor Anders sprawca zabrał także głowę zwierzęcia. Wydarzenie nagłośnione przez reportera kryminalnego wzbudza sensację na wyspie, a policja ma nadzieję, że to tylko "głupi wybryk" lub rodzinno/sąsiedzkie porachunki. Dochodzenie zbytnio nie rusza z miejsca, w końcu to kucyk był ofiarą, wakacyjna atmosfera znów powraca na wyspę, sprawa przycicha.

Czasem niespodziewanie jakiś wewnętrzny głos ostrzega nas, chociaż zagrożenie nie jest widoczne, ignorowanie przestróg intuicji może zakończyć się ... Martina, studentka archeologii, która w gottlandziej ziemi szukała artefaktów zaginęła w pewną letnią noc, tuż nieopodal schroniska gdzie jeszcze kilka minut wcześniej bawiła się ze znajomymi. Czy w tym zniknięciu miał udział tajemniczy znajomy dziewczyny? Dlaczego ukrywali swój związek przed innymi uczestnikami grupy i dlaczego doszło do tego morderstwa? Na te pytania będzie musiała odpowiedzieć policja, temat też interesuje Johanna reportera, który już wcześniej angażował się w gottlandzkie sprawy kryminalne, chociaż jego entuzjazm trochę właśnie osłabł - jako świeżo upieczony ojciec wolałby spędzać czas z dzieckiem i jego matką.
Jednak praca nie daje o sobie zapomnieć i jemu i inspektorowi Andersowi. Poszukiwania zaginionej zostają przerwane, zamiast nich rozpoczyna się śledztwo w sprawie morderstwa. Niektórzy zabójstwo studentki wiążą ze wcześniejszym zabiciem kucyka, obie sprawy mają cechy mordu rytualnego, tylko czy faktycznie jest związek pomiędzy tymi wydarzeniami? Czy to ten sam sprawca? A może było ich wielu? No i w końcu motyw jakim się kierowali, jaki był? Wiele znaków zapytania, odpowiedzi żądają mieszkańcy wyspy, rodzina zamordowanej, media ...

Autorka daje czytelnikowi wgląd w myśli mordercy, pozwala mu odkryć, że jest nim ktoś związany z wykopaliskami, ale czy to tylko jeden człowiek? Pomimo, że zabójca jest przedstawiony, jego tożsamość jest nadal nieznana. Do opisu pasuje wielu, a kolejne strony wcale nie przybliżają do rozwiązania morderczej zagadki. Profil opracowany przez psychiatrę też nie napawa optymizmem, bo nawet gdy znany jest charakter zwyrodnialca to komu go przypisać? A do tego daje on o sobie znać po raz kolejny gdy końska głowa spada na lokalnego polityka w jego własnej szopie. Okazuje się, że więcej zwierząt jest ofiarą okrutnych mordów. Martinę i polityka łączy pewien hotel, a właściwie jego planowana budowa, jej ojciec jest i architektem i jednym z inwestorów, a polityk dał pozwolenie na jego budowę, ale czy ma to faktyczny związek ze sprawą czy tylko zaistniał zbieg okoliczności? A może to jeden z wykładowców z kursu archeologicznego i zarazem kierownik wykopalisk, który wbrew swoim zapewnieniom o wierności miał wiele romansów ze swoimi studentkami? Gdzieś na kartach książki ukryta jest prawda, więc tylko przeczytanie ich zaspokoi sensacyjną ciekawość. Ujawnia się kolejny ślad - dokonane zbrodnie mają cechy rytualne, a więc policja powinna być przygotowana na kolejne morderstwa, co raczej nie poprawia humoru inspektorowi Andersowi. Szczególnie, że niektóre osoby z kręgu podejrzanych zatajają przed stróżami prawa pewne odkrycia - jak znalezienie na przydomowym podwórku głowy kucyka. Jednak gdy morderca uderza po raz kolejny sytuacja już tak poważna zaczyna przypomina wyścig z czasem, a raczej ze zbrodniarzem. Typowany na kolejną ofiarę człowiek znika gdzieś między wyjściem z samolotu a odprawą promową ... W tym samym czasie Johann, reporter kryminalny zaczyna się interesować kradzieżami z miejscowego muzeum, które przez policję zostały zignorowane. Jedną z nich zgłosiła studentka i uczestniczka wykopalisk, podobne "odkrycie" miała na swoim koncie Martina i wg koleżanki podejrzewała kogoś z otoczenia. Inspektor Anders też zaczyna kojarzyć pewne rzeźby, które widział w domach przesłuchiwanych, do tego podwójna tożsamość jednego z nich i pewien pożar z przeszłości - powoli wszystko zaczyna układać się w całość. Podobnie jest w śledztwie dziennikarskim, tu także wszystkie ślady wskazują jeden kierunek. Ich ścieżki krzyżują się w opuszczonym domostwie i ...

"We własnym gronie" autorka serwuje czytelnikowi doskonały wątek kryminalny oparty na wierzeniach Wikingów, ale nie tylko - ukazuje życie policjantów i ich otoczenie, to co kształtuje ich jako ludzi. Bohaterzy są przedstawiani w wielu wymiarach - jako zawodowcy, mężowie, ojcowie, matki, dzięki temu nie mamy "płaskich" postaci tylko wiarygodnych ludzi. Gdy do tego dodamy dobrze przemyślaną intrygę sensacyjną otrzymamy książkę, od której trudno się oderwać.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
We własnym gronie
3 wydania
We własnym gronie
Mari Jungstedt
6.9/10

Lato, grupa studentów archeologii bierze udział w organizowanym na Gotlandii międzynarodowym kursie archeologicznym Urok letnich wakacji szybko mija, gdy ginie holenderska studentka, Martina Flochten....

Komentarze
We własnym gronie
3 wydania
We własnym gronie
Mari Jungstedt
6.9/10
Lato, grupa studentów archeologii bierze udział w organizowanym na Gotlandii międzynarodowym kursie archeologicznym Urok letnich wakacji szybko mija, gdy ginie holenderska studentka, Martina Flochten....

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Literatura skandynawska cieszy się ostatnio dość sporą popularnością. Ja sama nie miałam jeszcze przyjemności przeczytania jakiejkolwiek książki któregokolwiek z pisarzy ze Skandynawii. Natknęłam się ...

@Trinity801 @Trinity801

Lato, wyko­pa­li­ska arche­olo­giczne, histo­ria wręcz uno­sząca się w powie­trzu, mło­dzież, waka­cje… Czy jest coś, co mogłoby zabu­rzyć ten jakże raj­ski krajobraz? Owszem — komary ata­ku­jące pod...

UN
@unfeigned.pl

Pozostałe recenzje @Kasia9

Czerwone Oleandry
Trujące szczęście

Czasem zdaje się, iż życie daje bonusy, o jakich inni mogą tylko pomarzyć. Takie prezenty niekiedy wywołują koszmary o utracie tego, co się otrzymało nie prosząc na...

Recenzja książki Czerwone Oleandry
Igrając z ogniem
Melodia tragedii

Zło ma wiele twarzy, czasem nosi maskę dla niepoznaki, mamiąc nią tych, którzy wbrew zdrowemu rozsądkowi wierzą, że każdy człowiek ma w sobie dobro. Kiedy w końcu widoczn...

Recenzja książki Igrając z ogniem

Nowe recenzje

Na progu zła
Na progu zła.
@Malwi:

"Na progu zła" Louise Candlish to nie tylko thriller, ale również zaskakująco głęboka analiza ludzkich emocji, które wy...

Recenzja książki Na progu zła
Szczury Wrocławia. Dzielnica
Śmierć czyhająca na każdej dzielnicy
@elutka_a:

Sierpień 1963, Wrocław Wielkie miasto nieznikające z nagłówków gazet w Polsce, jak i całej Europie. Mimo skrupulatnych...

Recenzja książki Szczury Wrocławia. Dzielnica
How Does It Feel?
Nienawiść, fascynacja, pożądanie
@maitiri_boo...:

"How Does It Feel" to jedna z mroczniejszych podróży przez świat elfów, jakie miałam okazję w swoim życiu czytać. Nasyc...

Recenzja książki How Does It Feel?
© 2007 - 2024 nakanapie.pl