Irma recenzja

Sex, drugs bez rock'n'roll'a

TYLKO U NAS
Autor: @ziellona ·3 minuty
2021-12-11
2 komentarze
17 Polubień

Sex, drugs i rock'n'roll - bez rock'n'roll'a.


Co to oznacza? że książka jest napisana miałko. Bardzo miałko. Choć temat zły nie jest. Gdyby miał to być pomysł na film, to ocena byłaby wyższa. Być może nawet zdecydowanie wyższa. Natomiast jako powieść... cóż, jest mdła, miałka i nijaka.

Rzecz dzieje się w roku 1964, w czasach, które znamy (w większości) z opowiadań rodziców. Podejrzewam, że autor również (choć nigdzie nie znalazłam jego daty urodzenia, aczkolwiek - niestety widzę to w książce. Albo autorowi zabrakło researchu, albo tzw. bigla, albo... po prostu nie jest to temat dla tego konkretnego autora (wcześniejsza książka pana Gryglika była bardziej z nurtów fantastycznych). Fabuła się nie klei, a czytelnik męczy się przy czytaniu (przynajmniej ja).

Fabuła odklejona od rzeczywistości


Z jednej strony - kariera przez łóżko (czy to aby jest tematyka przynależna czasom komunistycznym? szczególnie w świecie filmu?). Z drugiej strony - narkotyki. Naprawdę? i to też przynależne jest jedynie czasom komunistycznym? z trzeciej - różnopłciowe miłostki - i tu to samo.
Można się było bardziej postarać - wyciągnąć jako główne tło wydarzeń właśnie rok 1964. Czy to życie w komunie, czy czasy odwilży. Można było rozwinąć temat "podania o paszport" - kto w dzisiejszych czasach to zrozumie? Można było oprzeć akcję na problemach społecznych, związanych z życiem w tym okresie. Ostatecznie można było skupić się na miłości między dwoma panami, która w tych czasach z trudem mogła istnieć (jeśli w ogole)
A co się stało tutaj?
Fabuła, która równie dobrze mogłaby się dziać dzisiaj lub 20 lat temu (z wyłączeniem kilku wątków). Trup jakiś taki marny. NIby jest, ale niknie w toku akcji. No i najgorsze, wydaje mi się, w tej powieści jest to, że (w moim odczuciu oczywiście) autor nagle przypomina sobie "o cholera, miałem pisać o komunie" i wkłada w usta bohaterów monologi na temat KC PZPR, Bieruta i innych. Nie jestem przekonana, czy w tamtych czasach tak chętnie wyrażano swoje opinie na temat władz ludowych. Może i była odwilż, ale nie aż taka, żeby można było mówić wszystko.

No i czy wspomniana odwilż pozwalała niektórym na podróżowanie po świecie? Nie wydaje mi się. Choć prawdopodobnie podróżujący mieli wysoko postawionych protektorów w partii - tylko że o tym wypadałoby wspomnieć i temat rozwinąć bardziej niż na dwa zdania. Wg mnie kłócą się problemy z paszportem Irmy, a bezproblemowe podróżowanie jej kolegów po fachu (fakt, że były to kraje z bloku - Węgry, Jugosławia, etc, ale to wie moje pokolenie i starsze. I o tych krajach z bloku, dopisałam po przeczytaniu recenzji raz jeszcze. Bo z książki to nie wynika. Wynika za to jakby wszyscy mogli podróżować, tylko jedna biedna Irma, nie.

Podsumowując fabułę: składa się ze zlepków. Zlepków złożonych byle jak i bez składu i ładu. Jedyna część (rozdział), który jest sprawnie napisany i wnioski z niego płynące, pokazują choć trochę ten rok 1964, to rozdział ostatni, niejako tłumaczący o co chodziło w poprzednich. Tylko, że gdyby nie konieczność napisania recenzji, nie doszłabym do końcowego rozdziału.

Do tego dochodzi język i redakcja. Za długie, panie Marcinie. Za długie.


Gdzieś czytałam, ze autor starał się skrócić książkę, żeby nie osiągnęła, popularnych dzisiaj, 600 stron plus. Ale 480 stron też może wykończyć czytelnika...
w kilku miejscach natknęłam się na błędy stylistyczne (malutkie, ale jednak), gdzie postawienie przecinka zmieniało sens zdania. Tak wiem, że sama mam problem z przecinkami i jest to, co najmniej, niesprawiedliwe, wytykać komuś przecinki, kiedy się samemu ich nie stawia... Ale na litość... Ja nie piszę książek i nie jestem ich redaktorem. A przecież redaktorzy Zysk i s-ka (czy korektorzy) są wyśmienici w swoim fachu.
Nie podam tu przykładów, bo zwyczajnie ich nie pamiętam, ale... jeśli mając na czytelniczym koncie kilkaset przeczytanych książek z kilku ostatnich lat, dane zdanie muszę czytać ponownie, żeby zrozumieć jego sens, to chyba nie świadczy dobrze...

No i okładka. Mistrzostwo nad mistrzostwami. Przepiękna, oddająca treść, idealna. Przykro to mówić, ale okładka jest największym plusem tej książki.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-12-11
× 17 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Irma
Irma
Marcin Gryglik
6.4/10

Znakomity kryminał retro. Warszawa, rok 1964. Czasy Gomułki, wszechobecnych szpicli, totalitaryzmu wgryzającego się w każdą dziedzinę życia. Ale też czasy szalonych imprez w oparach wódki i papieros...

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 3 lata temu
Dziękuję i nie sięgnę po tą książkę. Jaka odwilż, to były czasy Gomułki. Po krótkotrwałej i małej odwilży po 56 roku, rozpoczęło się dokręcanie śruby. Oprócz tego do państw demoludów, oprócz Jugosławii, dostawało się wkładkę paszportową, a nie paszport i normalny śmiertelnik nie miał na to szans. Chociaż kariera przez łóżko nawet w okresie stalinizmu była dostępna.
× 3
@ziellona
@ziellona · prawie 3 lata temu
Na swoje, slabe, usprawiedliwienie dodam, ze historia w szkole skonczyla się na wybuchu II WŚ. Całą wiedzę o czasach komunizmu czerpałam zatem z rodzinnych dyskusji, ktore byly mocno ograniczone, bo każdy się bał, chociaż było już oficjalnie po 1989 roku.
Jedyna osoba, ktora się nie bała to była babcia moja. Ale babcia za to twierdzila "Kasia, ja zylam za czasów Stalina. Nie lubię go" co oczywiście było eufemizmem. I tym sposobem moja wiedza o historii współczesnej jest mocno patchworkowa i oparta na emocjach. Ale też NIE ZABIERAM SIĘ za pisanie książek...
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 3 lata temu
Nie pojmuję strachu w przekazywaniu historii. Wychowywałam się w komunie i od maleńkiego wiedziałam co się zdarzyło w Katyniu, że Rosjanie wywieźli Dziadków w czasie wojny. Tak samo wychowywałam Córkę. Przeżyłam parę razy grozę, gdy moja czteroletnia Córka, po śmierci ks. Popiełuszki, na widok milicjanta na ulicy, wyciągała palec i na całą ulicę krzyczała: "To on zabił ks. Popiełuszkę".
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 3 lata temu
Dziękuję, nie przeczytam, nie mam zamiaru denerwować się ignorancją autora. Ale tę książkę wydał Zysk, a nie Znak 😉
× 2
@ziellona
@ziellona · prawie 3 lata temu
Rudolfino, droga moja, dzięki Ci wielkie za czujność, już poprawiam.
Co mi na mózg padło, ze się Znaku uczepiłam???
× 1
Irma
Irma
Marcin Gryglik
6.4/10
Znakomity kryminał retro. Warszawa, rok 1964. Czasy Gomułki, wszechobecnych szpicli, totalitaryzmu wgryzającego się w każdą dziedzinę życia. Ale też czasy szalonych imprez w oparach wódki i papieros...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Komunizm to czasy inne. Bliskie, a jednak odległe dla współczesnego pokolenia. Nie jest ono świadome drastycznych różnic w funkcjonowaniu państwa. Zna je tylko z historii i opowieści rodziców. To nie...

@Skazananaksiazki @Skazananaksiazki

Dziś przeniesiemy się do świata kina. Nie będzie to jednak świat błysku fleszy. Będzie to świat pełen dymu tytoniowego, niemoralnych propozycji i folgowania pokusom. Świat, w którym sukces kosztuje o...

@asiaczytasia @asiaczytasia

Pozostałe recenzje @ziellona

Dziennik Włoski. Umbria i Toskania
Czy to reportaż? Czy dziennik? Czy...

Łatwo nie było... Bo jest to dziennik wybitny. Bo jest to dziennik wymagający. Bo jest to dziennik – zwyczajnie dobry, choć... ...to wcale nie jest dziennik. Ma swoje ...

Recenzja książki Dziennik Włoski. Umbria i Toskania
Rozbudzona harfa. Baśnie i legendy z całego świata
Tego jeszcze nie było... między wierzeniami, baśniami i ...

Od pierwszych stron widzę, że jest to dokładnie to, czego oczekuję po baśniach i legendach. Dlaczego? - bo genialnie zapełnia lukę między dywagacjami etnograficznymi (ni...

Recenzja książki Rozbudzona harfa. Baśnie i legendy z całego świata

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka