7 czerwca 1954 Alan Turing popełnia samobójstwo w swoim domu w Wilmslow. Czemu wybitny matematyk, kryptolog, twórca podstaw informatyki, którego prace doprowadziły do powstania pierwszego komputera, zdecydował się na samobójstwo? Śledztwo prowadzi policjant śledczy Leonard Corell. Przesłuchując świadków i zbierając dowody, jednocześnie zagłębia się w życie naukowca, który powoli zaczyna budzić jego fascynację.
„Grzech” – wbrew sugestiom z okładki – nie jest kryminałem ani sensacją. Nazwałabym go raczej skrzyżowaniem powieści obyczajowej ze sfabularyzowaną biografią. Choć początkowo pojawia się parę sugestii, że śmierć Turinga nie była samobójstwem, ostatecznie ten wątek schodzi na dalszy plan. Rozmowy, jakie Corell prowadzi z rodziną i znajomymi Turinga raczej przeczą samobójstwu – w ostatnim czasie wydawał się być w dobrym humorze. Z drugiej strony, policjant poznaje szczegóły procesu Turinga – naukowiec zostaje skazany za homoseksualizm, wysłany na przymusowe leczenie i kurację estrogenem. Dodatkowo w Anglii pojawia się przekonanie, że homoseksualiści chętniej współpracują z komunistami, że wielu z nich to szpiedzy. Turing zostaje odsunięty od tajemnic państwowych i prac naukowych. Być może popełnił samobójstwo przez poczucie zaszczucia i odrzucenia, bycia kontrolowanym oraz niemożność kontynuowania pracy, która była dla niego wielką pasją.
Książka opowiada nie tylko o śmierci Turinga, ale też o jego pracach. Corell, zaciekawiony paradoksem kłamcy, zaczyna zgłębiać tajniki matematyki i logiki, spotyka się z naukowcami, studiuje książki i artykuły Turinga poświęcone „myślącej maszynie” i testowi, mającemu sprawdzić, czy maszyna jest w stanie myśleć w sposób podobny do ludzkiego. Poznajemy też szczegóły jego prac nad rozszyfrowaniem niemieckich kodów w trakcie wojny (jeden z ciekawszych fragmentów książki) oraz parę szczegółów z życia prywatnego.
Wiele miejsca autor poświęcił także głównemu bohaterowi, Corellowi. Poznajemy go jako znudzonego życiem, rozczarowanego sobą i pracą, pozbawionego perspektyw. Jego zniechęcenie wynika z dzieciństwa, gdy przekonywano go, że może być kim chce i osiągnąć co tylko pragnie. Młody Leonard snuje więc wielkie plany na przyszłość, pragnie coś odkryć, wynaleźć. Stopniowo jednak jego świat się rozpada – gadatliwy i na pozór wesoły ojciec doprowadza rodzinę do ruiny i znika, matka jest nieobecna i chłodna, zamknięta w swoim cierpieniu. Szkoła, która miała odmienić los Leonarda na lepsze, ostatecznie go stłamsiła. Poniżany przez starszych kolegów, zamyka się w sobie, pogarszają się jego wyniki w nauce. Gdy dorośnie, wciąż pozostanie pełen lęków.
Książka ta to w dużym stopniu historia o pragnieniu odzyskania dawnego siebie, o wielkiej chęci nauki i rozwoju. Corell snuje bezustannie marzenia o tym, by być kimś lepszym, układa w głowie scenariusze rozmów, w których mógłby zabłysnąć wiedzą. Usilnie pragnie czegoś więcej – zdaje sobie sprawę, że jest dość bystry, by poradzić sobie choćby z matematycznymi zagadkami, w osiągnięciu sukcesu przeszkadza mu jednak nieśmiałość i bojaźliwość. Turing fascynuje Corella, gdyż budzi w nim dawne pasje i wyrywa z odrętwienia, a cała historia dodaje mu pewności siebie.
„Grzech” to nierówna lektura. Z jednej strony mamy ciekawe tło, w postaci dyskusji o matematyce i nauce oraz podejście do komunizmu i homoseksualizmu w Anglii lat ’50 XX wieku. Mamy tu też sporo informacji o Turingu, czasem trochę ubarwionych, ogólnie jednak autor starał się trzymać prawdy. Z drugiej – książka bywa nużąca, dłuży się. Niektóre fragmenty wypadły sztucznie, jak rozmowa Corella z ciotką czy też jego końcowa przemowa. Mi jednak powolne, spokojne tempo tej powieści przypadło do gustu.