Litwa była jednym z wielu państw, w którym panowanie objął Stalin. Jej obywateli, podobnie jak Polaków, Estończyków czy Łotyszów wywożono do obozów. Skazywano na mocy słynnego artykułu 58 sowieckiego kodeksu karnego jako wrogów ludu i kontrrewolucjonistów. Przez dziesięć, piętnaście czy dwadzieścia pięć lat zmuszani byli do katorżniczej pracy, bez żadnej pewności, czy uda im się przeżyć każdy kolejny dzień.
Autorka długo zbierała materiały do swojej powieści, by rzetelnie oddać charakter tamtych wydarzeń. Większość z nich to prawdziwe wydarzenia, w których brali udział ocaleni lub ich rodziny.
I tak pewnej czerwcowej nocy 1941 rodzinę nastoletnią Linę wraz z mamą i bratem Jonasem aresztowało NKWD i jak tysiące innych rodaków wywiezieni zostali do obozu.
Rozpoczęła się ich dramatyczna walka o życie. Najpierw podczas wielotygodniowej podróży bydlęcymi wagonami, w fatalnych warunkach, bez godności i szacunku, potem w okrutnych mrozach Syberii, gdzie przychodzi walczyć o najmniejszy kawałek chleba.
Narratorką jest Lina. Do tej pory żyjąca jak zwyczajna nastolatka nagle musi zrozumieć to, co niezrozumiałe i niewyobrażalne. Szybko przychodzi jej dojrzeć i podjąć walkę nie tylko o życie swoje, swojego brata i mamy ale też współtowarzyszy niewoli. Bo, po raz kolejny, zobaczyć można, że w tych nieludzkich warunkach, Rosjanom nie udało się pozbawić uwięzionych empatii, współczucia, troski o innych.
Kolejny raz, czytając powieść lub dokument z gatunku literatury obozowej, przychodzi mi się utwierdzić w przekonaniu, że człowieka nie można pokonać. Być może, można go zniszczyć ale nigdy do końca nie da się zabić tego, co w nim.
W tych warunkach wszyscy potrafili sobie pomagać. Mimo wycieńczenia i cierpienia, głodu, mrozu i chęci oprawców, by zniszczyć w nich człowieczeństwo, ludzie odnajdywali sens i nadzieję we wzajemny wspieraniu się. „Próbowaliśmy wszyscy dotknąć nieba, stojąc na dnie oceanu.” Mieli też świadomość, że „doznane zło nie upoważnia do jego wyrządzania”
I tak Lina z typowo dziewczęcą manierą nastolatki opisuje wszystko, co jest udziałem jej i jej rodziny. Do końca też wierzy, że uda im się spotkać z tatą, równie więzionym ale oddzielnie, w innym miejscu. By przetrwać, oraz by odnaleźć tatę, a właściwie pozwolić jemu się odnaleźć Lina ucieka w sztukę. Posiada wielki talent, pięknie rysuje. Przenosiła na papier uczucia, których doznawała codziennie: ból, rozpacz, żal, strach, smutek, ale również radość.
To pozwalało jej nazbierać siły na kolejny dzień, na kolejną walkę z wrogiem. Dzięki temu wierzyła, miała cel i motywację, wciąż jej serce wypełniała nadzieja.
To poruszająca powieść, smutna i wstrząsająca, ale również radosna, bo przekazująca tę piękną prawdę o człowieku, którego nie można do końca złamać. Który potrafi wyzbyć się swojej nienawiści i żyć nadzieją i wiarą w lepsze jutro.
Jak napisała autorka w Posłowiu „Te trzy maleńkie narody (Litwini, Łotysze, Estończycy) uczą nas, że miłość to najpotężniejsza armia. Niezależnie od tego, czy jest to miłość do przyjaciół, do kraju, do Boga czy nawet wroga, to właśnie ona ukazuje nam prawdziwie cudowną naturę ludzkiej duszy.”