Pewnie każdy nałogowy czytelnik ma taką listę, więc raczej nie jest to coś odkrywczego, ale dobra, napiszę to: mam listę (ta lista została sporządzona w pamięci, a nie na kartce papieru) swoich ulubionych pisarzy, których biorę - jak to mówią - w ciemno. Nie będę ich wymieniał, bo to nie jest w tej chwili ważne. Ważne jest to, że nieobecni na tej liście, są zawsze dla mnie niespodzianką i pewnie nawet wzbudzają większe emocje niż sprawdzeni autorzy. Pamiętam, w dzieciństwie uwielbiałem Kinder Niespodzianki, a szczególnie ten moment, kiedy rozłupywałem czekoladowe jajko na pół, a potem otwierałem te drugie - plastikowe - które było w środku. Gdy sięgam po książki nieznanych mi pisarzy, towarzyszą mi podobne uczucia, a gdy trafię na wyjątkowo ciekawą i wciągającą opowieść, to jestem szczęśliwy niczym dziecko, które trafiło na wyjątkowo fajną zabawkę do samodzielnego złożenia. Dlaczego w ogóle o tym piszę? Ano dlatego, że czytając
Splątanych odczuwałem właśnie ten rodzaj szczęścia.
Na powieściowy debiut Łukasza Szustera czekałem, gdy tylko książka pojawiła się w zapowiedziach na stronie Wydawnictwa Videograf. Pierwsze, co wówczas rzuciło mi się w oczy to świetna okładka autorstwa Dawida Boldysa. I tak, skończmy wreszcie z tą obłudą, że nie oceniamy książki po okładce. To pierwsze co widzimy i dobrze zrobiona obwoluta potrafi przyciągnąć. Potem przeczytałem intrygujący opis i już wiedziałem, że tę książkę muszę przeczytać. Opisu oczywiście nie będę cytował, co nie znaczy, że nie przedstawię Wam zarysu fabuły. A zatem... Wyobraźcie sobie: cztery postaci trzymające się za ręce i idące środkiem pustej autostrady. Świadkiem tej dziwnej sytuacji jest kierowca luksusowego bmw. Wkrótce potem policja znajduje ten wóz porzucony i dowiaduje się, że jego właścicielem jest jeden z najbogatszych ludzi w Polsce zajmujący się szeroko rozumianymi nowymi technologiami. Sprawę początkową bada drogówka, a konkretnie ex-detektyw Wilhelm Borsztajn zdegradowany do funkcji krawężnika po wyjątkowo nieudanej akcji sprzed kilku lat. Tymczasem Zuza Fuchs - młoda analityczka finansowa, które spędza samotnie urlop w nowo kupionym domku w lasie, jest świadkiem jak czterech zamaskowanych ludzi wyjmuje z bagażnika ciało zawinięte w folię i znika między drzewami...
Myli się ten, kto sądzi, że
Splątani, to zwykły thriller kryminalny. Gdyby tak było, mój entuzjazm po lekturze tej powieści, nie byłby tak duży. Łukasz Szuster stworzył ciekawy i przede wszystkim, udany miks gatunkowy, w którym zmieszał thriller, kryminał, sensację i fantastykę. Cała fabuła opiera się o zjawisko tytułowego splątania, które fizycy dobrze znają, a które Autor wzmocnił dla uzyskania lepszego efektu fabularnego. I tutaj, skojarzenie ze
Stranger Things, nasuwa się samo. Fani serialu na pewno kojarzą Jedenastkę. No pewnie, wszyscy kojarzą Jedenastkę i wszyscy ją lubią, bo jak tu nie lubić Millie Brown? Gdybym miał córkę, to chciałbym, żeby była jak ona...
Ale do rzeczy, chłopie, tak? Bo znowu odpływasz od brzegu i za chwilę zaczniesz tonąć... Ok, spoko, już wracamy do
Splątanych. A zatem część bohaterów powieści Szustera ma - nazwijmy to - "umiejętności" Nastki. Potrafią czytać i kontrolować cudze myśli, przewidują przyszłość, wpływają na przeróżne przedmioty, a także potrafią zrobić niezłą rozpierduchę, a to wszystko za pomocą siły umysłu.
Wiecie, jestem wielkim fanem gatunkowych miksów, ale jazda na takiej karuzeli zawsze łączy się z pewnym ryzykiem. Na przykład takim, że Autora zbyt mocno poniesie wyobraźnia, coś przekombinuje lub zwyczajnie się pogubi, zamota i potknie o własne fabularne sznurki. W przypadku
Splątanych nie musicie się tym martwić. Łukasz Szuster bardzo umiejętnie waży gatunki i dawkuje napięcie. Naprawdę rzadko to piszę, tym bardziej w przypadku debiutów, ale tutaj nie ma niepotrzebnych scen, ani wątków, które nie wnoszą nic, poza zwiększaniem objętości książki. Łukasz Szuster mocno mnie tym zaskoczył i to pozytywnie. Zresztą, nie tylko tym.
Splątani są napisani przyjemnym w odbiorze, lekkim stylem, no i w powieści cały czas coś się dzieje. Czuje się tę dynamikę, emocje i napięcie, które towarzyszą także bohaterom. Sami bohaterowie również są bardzo dobrze napisani, a historia wciąga już od pierwszych stron. Z kolei finał... Sami rozumiecie, że nie mogę zbyt wiele napisać, ale... No - co tu dużo mówić - finał, to jest prawdziwa petarda. I właśnie TAK powinno się debiutować!
Nie ukrywam, że miałem spore oczekiwania względem
Splątanych. I bardzo się cieszę, że w tym przypadku brutalna rzeczywistość nie dała mi po pysku. W mojej ocenie, powieść Łukasza Szustera, to jeden z najlepszych debiutów jakie miałem okazję przeczytać nie tylko w tym roku, ale w ogóle. Dlatego też z przyjemnością polecam Wam ten tytuł. Sam natomiast będę wyczekiwał kontynuacji
Splątanych, która ma się pojawić jeszcze w tym roku. A zatem życzę Wam udanej lektury i samych dobrych wrażeń.
© by
MROCZNE STRONY | 2022