O Narzeczonej nazisty Barbary Wysoczańskiej było głośno, a nawet bardzo głośno w okolicach premiery, ale ja oczywiście jakoś nie mogłam się zabrać za książkę. Coś z nią nie było mi po drodze, ale mama przeczytała i mówiła, że super i hiper, a jak wiadomo mamy należy słuchać. Jeszcze przeczytałam opis, że II wojna światowa i Warszawa, i Monachium tak więc zabrałam się za czytanie i powiem szczerze, że przepadam i dałam się wciągnąć w fabułę. A jak przeczytałam, że to debiut to nie wierzyłam własnym oczom i sto razy sprawdzałam w internecie co jeszcze wydała Pani Barbara Wysoczańska. Debiut, rewelacyjny, przemyślany w każdym calu, mądry i wzruszający.
Wiecie doskonale, że uwielbiam książki o tematyce II wojny światowej i chętnie sięgam po książki pojawiające się na rynku wydawniczym. Fakt, że ostatnimi czasy jest ich dużo i jeszcze więcej, i czasami mam wrażenie, że jest ich zdecydowanie za dużo. Ale o moja subiektywna opinia. Dochodzę jednak do wniosku, że gdybym chciała przeczytać wszystko co pojawia się w księgarniach to nie miałabym czasu na inne książki. To jednak, że sięgnęłam po Narzeczoną nazisty okazał się jednak strzałem w dziesiątkę.
Hania Wolińska, bo tak nazywa się nasza bohaterka to młodziutka mieszkanka Warszawy, studiuje germanistykę i jest zaręczona z początkującym architektem. Hania żeby zarobić na swoje dorabia na swoje utrzymanie w czasie wakacji jako dama do towarzystwa niemieckiej hrabiny Irene von Richter.
Jest i on, Johann von Richter, wnuk pani Ireny, który zarządza rodzinnym majątkiem i jest zaręczony z Niemką doskonale wpisującą się w politykę Rzeszy .
Drogi naszych bohaterów krzyżują się w Gdański, gdzie Hania przebywa ze starszą panią. To jedno spotkanie zmieniło życie obojga. Między młodymi zaiskrzyło i pewnie nie byłoby w tym nic strasznego, ale czas, w którym się poznali . On Niemiec z bogatego domu i ona, skromna Polska. On wróg i ona z kraju zajętego przez okupanta. Czy taka miłość ma szansę przetrwać i zakończyć się happy endem? Jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać debiutu Barbary Wysoczańskiej Narzeczona nazisty to nadróbcie to koniecznie. Wiem, że minęło już sporo od premiery, ale przecież nie samymi nowościami czytelnik żyje.
W książce znalazłam wszystko to co lubię: miłość, okupowaną Warszawę, przesiąknięte nazistowską ideologią Monachium, konspirację i obraz nienawiści Polaków do okupanta. Obraz opływających w dostatki Niemiec i obraz Polaków, którzy walczyli o przetrwanie. Bogactwo i bieda. Autorka wykreowała bohaterów, których nie sposób nie lubić. Książka wciąga od pierwszej strony i nie sposób się od niej oderwać. Każdą wolną chwilę spędziłam ostatnio z książką i choć nie należy do cienkich żałowałam, że już koniec.
Autorka niesamowicie wysoko postawiła sobie poprzeczkę. Takie debiuty spotyka się rzadko. Jestem pod wrażeniem talentu i warsztatu Pani Barbary i już nie mogę doczekać się kolejnej książki autorki, która ukaże się pod koniec tego miesiąca. Już wiem, że nie będę zwlekać z czytaniem. Nazwisko Wysoczańska z pewnością warto zapamiętać, bo mam wrażenie, że pani Barbara zachwyci czytelników jeszcze nie raz.