Tatuażysta z Auschwitz recenzja

Ta książka wciąga... Ja przeczytałam całość w jeden dzień i chętnie siadłabym do ponownej lektury „Tatuażysty z Auschwitz”.

Mogłoby się wydawać, że historia spisana przez Heather Morris będzie przytłaczająca i bardzo ciężka w odbiorze. Nic bardziej mylnego... Autorka ukazuje czytelnikowi, że nawet w tak trudnych czasach jak wojna można odnaleźć w sobie siłę i nadzieję na lepsze jutro. Tematyka poruszona w książce sama w sobie nie może być lekka, jednakże Morris stara się ograniczyć drastyczne opisy, skupiając się raczej na historii głównego bohatera, jego przeżyciach wewnętrznych i miłości do jednej z więźniarek. Sięgając po ten tytuł przygotujcie się więc raczej na historię dwojga zakochanych w sobie ludzi, a nie na liczne realistyczne opisy obozowej rzeczywistości. Myślę, że takie ujęcie tematu czyni książkę bardziej przystępną również dla wrażliwego czytelnika. Pewnie sporo osób uzna, że autorka za bardzo eufemizuje tematykę drugiej wojny światowej i powiem szczerze, że muszę się z tym stwierdzeniem zgodzić. Jednakże starałam się spojrzeć na tę historię jako wycinek tych ciężkich czasów, który to pomógł przetrwac bohaterowi ten trudny czas. Kobieta, którą poznaje w obozie główny bohater pozwala mu oderwać się od szarej obozowej rzeczywistości. Czytając tego typu opowieści zdajemy sobie sprawę, jak ważny jest w naszy życiu drugi człowiek i że tak naprawdę tylko bliska osoba może nam pomóc przetrwać te najcięższe chwile w życiu. Gdy pieniądze i bogactwa już nic nie znaczą, gdy jesteśmy obdzierani z naszej godności, wtedy właśnie jedyną wartością w naszym życiu są bliskie osoby. Wtedy to uświadamiamy sobie, że w zasadzie tak powinno być zawsze, niezaleznie od sytuacji w jakiej akurat się znajdujemy. Historia Lele Sokołowa jest niezwykła, wzruszająca i dotyka naszych najgłębszych uczuć. Polecam ją przeczytać, bo naprawdę warto ;) Ksiąąka doczekała sie również swojej kontynuacji pod tytułem "Podróż Cilki", która opisuje przeżycia jednej z bohaterek "Tatuażysty z Auschwitz".