Tańcząc na prochach zmarłych recenzja

TO, CO IM ZABRAŁEŚ

Autor: @renata.chico1 ·3 minuty
2024-10-14
Skomentuj
2 Polubienia



W czerwcu ukazała się nowa powieść Ludwika Lunara „Tańcząc na prochach zmarłych”. Nie czytałam wcześniejszych książek autora, a więc z dużym zainteresowaniem sięgnęlam po ten tytuł. Szczególnie, że liczy ponad sześcest stron, a bardzo lubię takie tomiszcza. Jak wypadło moje pierwsze spotkanie z Lunarem?


W gdańskim Nowym Porcie wyłowione zostają zwłoki młodej kobiety. To wydarzenie wzbudza zainteresowanie starszego aspiranta Edwarda Sokulskiego, który prowadzi sprawę zaginionej przed tygodniem nastolatki. Dziewczyna nie wróciła do domu po imprezie przy ognisku, w której uczestniczyła z przyjaciółmi. Czy znaleziona denatka to zaginiona nastolatka? Sokulski i jego partnerka Tyszka zagłębiają się w sprawę, w której więcej jest pytań niż odpowiedzi, a splątane wątki zdają się być niemożliwe do wyjaśnienia. Czy w Gdańsku działa seryjny morderca? Czy możliwym jest przebrnięcie przez sieć kłamstw i mataczeń?


„Tańcząc na prochach zmarłych” to kryminał, który przynosi nam to, co już znamy : brutalne zabójstwo, śledczego z problemami wielkości Mount Everestu i ponury, szary klimat. Niby nic, co mogłoby zaskoczyć, wskrzesić iskrę, a jednak... Ludwik Lunar rozpracowuje temat po swojemu. Bazując na dość oklepanych motywach napisał powieść, która jest interesująca i stanowi przykład dobrej, rzemieślniczej roboty. Głęboko przeanalizowana struktura miastowych układów, rzetelnie oddana praca policji i bardzo sprawnie zbudowani bohaterowie. Autor się nie spieszy. Tym, co tę powieść cechuje, co jest ważnym jej atutem, to tempo, które może nie jest szczególnie szybkie, ale za to pozwala nam wczuć się w klimat. A klimat to Lunar tworzyć potrafi perfekcyjnie. Dużo brudu jest w tej historii, smutku i żalu. Postaci wykreowane prze pisarza są bardzo przekonujące. Nikt tutaj nie jest czarno – biały, nikt nie jest ani stricte dobry, ani zły. I to poczytuję jako duży plus tej opowieści. Lunar portretuje bohaterów trudnych, wielokrotnie niejednoznacznych moralnie, upadłych. Są one ważnym elementem tej powieści i budują jej klimat. Niezwykle ważne jest także miasto. Gdańsk - dla wielu to cel wakacyjnych eskapad. Miasto stanowiące kwinstesencję nadmorskiego kurortu, słoneczne, wypełnione muzyką i śmiechem. W powieści Ludwika Lunara Gdańsk ukazuje zupełnie inne oblicze. Jest szary, zimny, mglisty. Pod podszewką miasta wiodą swój żywot gangsterzy, dilerzy, prostytutki. Ten sposób ukazania miasta na zasadzie sprzeczności i dogłębnego przeniknięcia w jego najniższe warstwy, przywodzi mi na myśl powieści Zoli. I niechaj nikt nie sądzi, że szafuję nazwiskiem wielkiego twórcy. Lunar jest naprawdę dobry w tym, co robi. Więcej niż dobry. Na takowe porównanie uczciwie zasłużył.


Zanurzyłam się w tę historię i bywały chwile, gdy mnie ona uwierała. Była niewygodna, nieco drażniąca, tak bardzo prawdziwa. Autorowi udało się całkowicie skupić moją uwagę i uwieść mnie swoją opowieścią. Bardzo podoba mi się styl pisarza, jego niesztampowe podejście do typowo kryminalnych zagadnień i umiejętność kreowania realistycznej fabuły. Ta powieść klimatem przypomina nieco lata dziewięćdziesiąte. Pieczołowicie oddane są tutaj warunki, w jakich pracują policjanci, bardzo udane dialogi i sporo zaskakujących zwrotów akcji. Wykorzystanie ciekawostek i rozwiązań z jakimi nie zetknęłam się do tej pory w literaturze kryminalnej. A przede wszystkim ta wspaniała, nastrojowa, smutna, ale urzekająca opowieść. Na tych sześciuset stronach nie znajduję ani jednego zbędnego zdania. Ciasna, dusząca atmosfera tej powieści sprawia, że ta lektura gdzieś się w nas odkłada. Im więcej pojawia się autorów parających się kryminałem, tym mniej jest wśród nich indywidualności. Warto więc zwrócić uwagę na Ludwika Lunara. Wykorzystując znane schematy stworzył unikatową jakość. Napisał tę powieść po swojemu, nie bacząc na to, czy wpisuje się ona w powszechny trend. Opierając się na tym, co czytelnik doskonale zna zaprezentował nową, własną jakość. Bardzo zaangażowałam się w lekturę „Tańcząc na prochach zmarłych”. Drobiazgowo opowiedziane policyjne śledztwo, skrupulatne, bez wielkich triumfów. Żmudne, frustrujące i odbierające nadzieję. Lunar bazuje na tym, jak mogłoby być w rzeczywistości. Nie serwuje czytelnikom nielogicznych i odrealnionych zwrotów akcji. Jest rzetelny i dokładny w tym, co robi. Bardzo dobra powieść, którą warto wyłowić z wielkiej sieci literackich nowości. Brawa za odwagę w podążaniu własną drogą. Panie Lunar, to jest najlepsza z możliwych dróg.


W świecie, gdzie nieliczni mają wszystko, a pozostali nic, rodzi się pragnienie. W świecie, który kopie i pogrąża każdego dnia, rodzi się przemoc. W świecie, w którym pochowano uczciwość, rodzi się zło. Do tego świata zabiera nas Ludwik Lunar. Ma pomysł, ma styl i zdaje się rozumieć meandry ludzkiej psychiki. Bardzo dobra powieść, która przynosi satysfakcję. Mroczna, duszna, to jest to, co diabły lubią najbardziej. Z piekielnym przekonaniem, że tego właśnie nam było potrzeba – gorąco polecam.

Moja ocena:

× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Tańcząc na prochach zmarłych
Tańcząc na prochach zmarłych
Ludwik Lunar
7.5/10

Chłodny, deszczowy Gdańsk kryje w sobie mrożącą krew w żyłach tajemnicę. W Nowym Porcie zostaje wyłowione ciało młodej kobiety, a sprawą interesuje się starszy aspirant Edward Sokulski, który podej...

Komentarze
Tańcząc na prochach zmarłych
Tańcząc na prochach zmarłych
Ludwik Lunar
7.5/10
Chłodny, deszczowy Gdańsk kryje w sobie mrożącą krew w żyłach tajemnicę. W Nowym Porcie zostaje wyłowione ciało młodej kobiety, a sprawą interesuje się starszy aspirant Edward Sokulski, który podej...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

W Nowym Porcie odnaleziono ciało młodej kobiety, a starszy aspirant Edward Sokulski podejrzewa, że mogą to być zwłoki zaginionej tydzień wcześniej osiemnastolatki. Jednak ustalenie tożsamości denatki...

@something.about.books @something.about.books

Do tej pory nie miałam styczności z twórczością Ludwika Lunara, choć czytałam wiele dobrego na temat jego powieści. Kiedy pojawiła się zapowiedź najnowszej książki autora, bez wahania zdecydowałam si...

@ksiazka_w_kwiatach @ksiazka_w_kwiatach

Pozostałe recenzje @renata.chico1

Chata pod starym świerkiem
ZAKĄTEK DOBRYCH MYŚLI

Do świąt Bożego Narodzenia pozostał jeszcze miesiąc, a na księgarskich półkach gości coraz więcej książek w świątecznym anturażu. Krzyczą do nas urokliwymi okładk...

Recenzja książki Chata pod starym świerkiem
Przyszedł list z Monachium
CI, KTÓRZY ZGRZESZYLI

Gunnar Barbarotti, jeden z dwóch kluczowych bohaterów stworzonych przez Hakana Nessera, powraca. Cykl z przygodami komisarza, planowany początkowo na cztery częśc...

Recenzja książki Przyszedł list z Monachium

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka