„[…] bo to głupie tak oceniać ludzi bez rozmowy, bez zadania krótkiego nawet pytania, czy im na wsi dobrze, czy źle… Teraz wiem, że może być dobrze. Że jest im dobrze, a myślenie, że mają gorzej, wydaje się co najmniej niemądre. Maja inaczej, ale nie gorzej”.
Moja recenzja będzie dziś nietypowa, inna niż dotychczasowe, które do tej pory możecie znaleźć na moim profilu. Może to ta książka, może to ta historia, którą zawiera, to sprawiła, że postanowiłam skupić się bardziej na swoich emocjach. Powieść Pani Sylwii, jest pisana emocjami, więc chciałam jak najwięcej Wam o nich napisać i jak najwięcej ich Wam przekazać.
Pierwsze co przykuło moją uwagę, w tej niezwykłej książce, to jej okładka. Minimalistyczna, a zarazem piękna. Potem tytuł, który kojarzy mi się z pięknymi i majestatycznymi ptakami, znanymi z wierności. Potem pomyślałam, że fabuła „Łabędzia” pewnie mnie nie zaskoczy, bo ostatnio pojawiło się sporo romansów z drugą wojną światową w tle, które pojawiają się niczym grzyby po deszczu i trudno znaleźć w nich coś prawdziwego i szczerego. Zwłaszcza w tych, które dotyczą wielkich miłości w obozie. Zaczęłam czytać i przepadłam. Od samego początku wiedziałam, że mam do czynienia z czymś niezwykłym, wyjątkowym. Przede wszystkim oczarował mnie przepiękny język, potem wspaniała historia, która całkowicie mnie zaangażowała, a na końcu wycisnęła morze łez. Tak kochani, nie wstydzę się tego, morze. Wydawało mi się, że jestem twarda i wiele w życiu widziałam, czytałam i nie jest łatwo mnie wzruszyć, a tu pojawiła się fontanna łez, która zaskoczyła mnie samą, której żaden sposób nie mogłam powstrzymać. Pierwsza część tej niezwykłej historii ma swój koniec, a ja wciąż siedzę w ciemności z książką w ręku, ocieram łzy i drżę z emocji. Pani Sylwio rozbiła Pani mój poukładany świat w puch. Przeżyłam tak silne emocje pod wpływem tej historii, których po sobie się wcale nie spodziewałam. Jeszcze długo potrawa, zanim się ogarnę i sięgnę po kolejną książkę, bo nadal jeszcze tkwię we Fordonie i trwa wojna. Sądzę, że dobrze, że autorka dała czas na ostudzenie emocji swoim czytelnikom. Myślę, że potrzebne są takie książki, by pamiętać, by przypominać, ile istnień pochłonęła ta nieludzka wojna. Ilu młodym, wspaniałym ludziom, którzy nie zdążyli nawet jeszcze zacząć żyć i spełniać swoich marzeń, zostało to życie brutalnie odebrane. Ilu godnych podziwu patriotów leży w bezimiennych grobach. Trzeba wciąż i wciąż na nowo przypominać jak straszna była ta wojna, żeby już żadne pokolenie nie musiało jej doświadczyć. Wojna wyzwalała w niektórych najgorsze z możliwych instynktów, a może pozwalała na to by okrutni i pozbawieni jakikolwiek zahamowań ludzie bez względu na narodowość byli dla siebie oprawcami. Każdy powód mógł się okazać dla niektórych w sprzyjających okolicznościach źródłem do nieuzasadnionej nienawiści i okazją do okrutnej zemsty. […]w człowieku trzeba przede wszystkim człowieka szukać, a nie Niemca czy Żyda”. To zdanie pada w powieści kilkakrotnie i jest wspaniałym posumowaniem tej niezwykłej historii. Nie miało znaczenia, czy ktoś był Polakiem, Żydem, czy Niemcem spadające bomby zabijały wszystkich tak samo, sprawiały, że wobec śmierci wszyscy byli równi. Ramię w ramię szli w szeregu na jej spotkanie. Wtedy okazywało się ile jest człowieka w człowieku, bez względu na narodowość i poglądy polityczne.
Na tle niepokojów tuż przed wybuchem najstraszniejszej jak dotąd wojny w dziejach ludzkości autorka snuje piękną historię, o niezwykle przywiązanej do siebie i kochającej się rodzinie Łabędziów, którzy dla siebie zrobią dosłownie wszystko. Anna skłonna jest poświęcić swoje marzenia o zawodzie pielęgniarki i miłość swego życia w imię tych więzi, bo nie ma dla niej nic ważniejszego niż rodzina, która jest dla niej wsparciem, jest najważniejsza i święta. Podobnie jak dla jej ojca i braci. Ta więź, która istnieje w tej niezwykłej rodzinie, jest imponująca, a zarazem pokrzepiająca. Cudownie było czytać o tym jak bardzo się kochają i jak bardzo mogą liczyć na swoje wsparcie w każdym momencie bez względu na okoliczności. Jeszcze długo i dużo mogłabym pisać o zaletach tej książki. O tym jak świetnie jest napisana, jak wspaniale skonstruowana jest jej fabuła, jakie niezwykłe postaci można w niej spotkać, które pokocha się całym sercem, poza małymi wyjątkami oczywiście. Wszytko w tej książce jest na najwyższym poziomie. Język, fabuła, a przede wszystkim niesamowite emocje, jakie wzbudza, które nie pozwalają odłożyć książki aż do końca. To wspaniała literatura z najwyższej półki. Wierzcie mi po tej niesamowitej przygodzie czytelniczej, nie wiem jak wrócić do rzeczywistości, nawet nie wiem, czy chcę.
„[…] starzec opowiadał o stracie całej rodziny i o tym, że mimo wszystko, mimo bólu i beznadziejności warto żyć. Że trzeba się podnieść i znaleźć powód, bo zawsze jakiś jest…”.
Książkę przeczytałam dzięki współpracy z Wydawnictwem Marginesy.
Poruszająca opowieść o sile rodzinnych więzi, o woli życia, nadziei i miłości, trwających nawet w obliczu okrucieństw wojny. Rok 1938, podbydgoski Fordon. Młodziutka Anna Łabędź przygotowuje się d...
Poruszająca opowieść o sile rodzinnych więzi, o woli życia, nadziei i miłości, trwających nawet w obliczu okrucieństw wojny. Rok 1938, podbydgoski Fordon. Młodziutka Anna Łabędź przygotowuje się d...
"Łabędź" Sylwia Trojanowska Gdy w 1938 roku Anna Łabędź przygotowuje się do rozpoczęcia nauki w szkole pielęgniarskiej, nie wie, że już niedługo jej ambitne plany legną w gruzach, a życie obróci się...
„Wolę żyć z tobą 10 minut niż resztę życia bez ciebie”. Rok 2000, starsza kobieta natrafia w telewizji na reportaż o Gustawie Guderianie, kacie Polaków, według słów autora programu. Kobieta jest w...
@Nina
Pozostałe recenzje @gala26
𝗭𝗮𝗴𝗺𝗮𝘁𝘄𝗮𝗻𝗲 𝗿𝗲𝗹𝗮𝗰𝗷𝗲
Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rogala należy do grona moich ulubionych autorek. Uwielbiam jej styl pisania i historie, które tworzy. W każdej z nich ...
𝑅𝑎𝑘 to historia stalkera z Tindera, który przez czternaście lat oszukiwał i wykorzystywał kobiety, czując się całkowicie bezkarny. Manipulował ludźmi, aż do momentu, gdy...