Czy można być absolutnie pewnym swoich bliskich? Czy wiemy wszystko o naszej rodzinie? Jak przeszłość może wpływać na teraźniejszość? Takie i wiele innych pytań można zadać po lekturze „Jestem Twoją córką”.
Moje kolejne spotkanie z twórczością Anny Karpińskiej nie zawiodło postawionych wcześniej oczekiwań. Autorka tworzy powieści o normalnych ludziach i problemach, które dotykają każdego człowieka. Dużo w nich emocji, często sprzecznych, sporo dylematów moralnych, ale przede wszystkim pokazuje drogę, jaką musi przejść człowiek, by żyć w zgodzie z własnym sumieniem.
„Jestem Twoją córką” to obyczajowa opowieść o rodzinie, ale nie jest ona tak klasyczna jak zakładałam. Na tym polu, książka odbiega od tych typowych tak, jak to tylko możliwe.
Opowieść zaczyna się od śmierci nestora rodu, który w swoim testamencie postanawia w końcu być szczerym i przyznać się do jeszcze jednego dziecka, którego istnienie ukrywał przez ponad ćwierć wieku. I jeśli to miałby być koniec niespodzianek, to mocno się zdziwicie. Nie tylko Sambor miał na sumieniu grzechy młodości.
Wątpliwa moralność pozornie idealnego małżeństwa solidnie namieszała w życiu kolejnego pokolenia. Skrywane skrzętnie tajemnice ujrzały światło dzienne dopiero po śmierci „sprawców” całego zamieszania, co na długo zmieniło spokojną i stabilną rzeczywistość Weroniki, Dobrosławy i ich rodzin.
To dziewczyny musiały zmierzyć się z całym arsenałem kłopotów i konsekwencji. Wykazały się przy tym rozsądkiem i przyzwoitością, której nie spodziewałam się, mając na uwadze zachowania ich rodziców. No cóż, może i Sambor, Marta i Blanka nie byli wzorami cnót, ale z wychowaniem swoich pociech poradzili sobie wzorowo. Przekazali odpowiednie wartości i ogrom rodzinnego ciepła, który zaowocował odpowiednią reakcją na niespodzianki spadkowe.
Główną zaletą powieści jest dobrze poprowadzona akcja. Bez niepotrzebnych opisów i wypełniaczy, które niczego by do historii nie wniosły. Dodatkowo pokazano codzienne życie, którego wymagania pozostają niezmienne niezależnie od okoliczności. Szkoła, praca, dbanie o dobrą atmosferę dla dobra dzieci i relacji z najbliższymi.
Świetnie przedstawiono relacje rodzinne i wnikliwie opisane wszelkie zawiłości genealogiczne zapewniły, że nie poczułam znużenia opowieścią.
Jeśli miałabym doszukiwać się przesłania płynącego z tej powieści, byłoby to przykazanie, by niezależnie od okoliczności i trudności z nich płynących, zawsze trzymać się razem i stawiać relacje z rodziną na pierwszym miejscu.
Jeśli chodzi o język, nie jest to mój ulubiony styl, choć po kolejnej książce autorki zaczynam się do niego bardziej przekonywać. Nieco nie pasowały mi niektóre zwroty. Połączenie górnolotnych określeń z tymi całkiem prostymi i slangowymi, tworzyły dla mnie dysonans. To tak naprawdę jedyna uwaga do całości.
Bohaterowie to dobrze skomponowana mieszanka charakterów. Ich zachowania są autentyczne, nie ma w nich sztuczności. Cenię właśnie za to pisarstwo Anny Karpińskiej, bo opowiadane przez nią historie są jakby częścią czyjegoś pamiętnika.
Mimo tego, że jedna historia opowiadana była z perspektywy dwóch osób (właściwie to czterech, ale po dwie osoby na dany czas), to nie było w treści powtórzeń, dwustronnego opowiadania tej samej sytuacji. Treść skupiła się raczej na perspektywie i odczuciach każdego z opowiadających bohaterów.
Treść książki skłania też do refleksji nad własnym zachowaniem. Czy bylibyśmy w stanie zaakceptować taką sytuację? Szczególnie w sytuacji, gdy na szali pojawia się majątek i kwestia podzielenia się nim z zupełnie nieznaną nam dotychczas osobą. Gonitwa myśli i paleta wszelakich emocji to element obowiązkowy takiej sytuacji i trudno mi uwierzyć, ze ktokolwiek zachowałby stoicki spokój gdyby znalazł się w takim położeniu. Dlatego doceniam starania autorki, by zachować pełen naturalizm i realizm w zachowaniach bohaterów. Dzięki temu ta powieść jest życiowa i autentyczna.
Zachęcam Was do przeczytania tej powieści. To bardzo wciągająca lektura, z której płyną niezaprzeczalne wartości do odkrycia dla każdego czytelnika.
Za przyjemność lektury dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.