Kołysanka z Auschwitz recenzja

Cygański obóz w Auschwitz

Autor: @Asamitt ·6 minut
2019-11-02
Skomentuj
3 Polubienia
Historia opowiedziana przez Mario Escobara miała pokazać losy Niemki, Helene Hannemann, w Birkenau. Jako pielęgniarka została wytypowana przez dr Mengele do piastowania funkcji dyrektorki cygańskiego przedszkola. Przed naszymi oczami mogła rozegrać się historia dość niespotykana, bo nie mam takiej wiedzy, żeby powstała wcześniej książka na temat obozu dla Cyganów. To głównie ten fakt przekonał mnie, by bliżej zainteresować się "Kołysanką", bez względu na warsztat pisarza i samo podejście do oddania historycznego tła. Aczkolwiek nie spodziewałam się tak powierzchownego podejścia do tematu. Poprzez postać Heleny można było z cała mocą oddać środowisko, w jakim przyszło jej egzystować, wszelkie podziały między więźniami, a przede wszystkim Romów. UPS! tego tutaj jak kot napłakał. O społeczności cygańskiej dowiedziałam się tyle, że tam była, tak samo jak Żydzi i to by było na tyle.
 Lektura "Kołysanki" uwierała mnie z każda stroną coraz bardziej. Nie chodzi tu o trudny temat, jaki spodziewałam się znaleźć ma jej stronach, ale o sposób oddania. Czuję się zmanipulowana. To tak jakbym czytała slogany i złote myśli, treści pozbawione zarówno faktów z życia obozowego, jak i emocji, doznawanych przeżyć. Za to jesteśmy raczeni patetycznymi przemyśleniami, czy dialogami bogatymi w wyświechtane formułki. Towarzyszą temu powtarzane frazy. Przy pomocy tych samych słów podkreślanie, a to odmienności sposobu bycia Mengele od pozostałych oficerów, a to o paskudnej sytuacji w jakiej się znaleziono. Nazistów - słusznie, aczkolwiek monotonnie - określa się potworami, a bohaterka w trudnych sytuacjach wciąż czuje zimne dreszcze. Do tego z uwielbienie powtarzane przez Helenę słowa, jakoby Niemcy mogli zawładnąć jedynie ciałami, ale dusze należą do obozowiczów. I tak praktycznie w każdym rozdziale potykałam się o te same wydumane zwroty.
 
 Cokolwiek się nie zadzieje, za każdym razem dostajemy od bohaterki tłumaczenie, że to obozowa rzeczywistość, że tutaj nie jest się człowiekiem a numerem. Ma się do czynienia z niewyobrażalnym okrucieństwem, jednak Autor nie opisuje dramatyzmu zaistniałych sytuacji, a jedynie wkłada w usta Heleny wyjaśnienia. Dla kogoś, kto wychował się na literaturze obozowej wydaje się to bardzo sztucznie. Brakuje rozpaczy przemawiającej przez kobietę, która traci tak wiele i ma świadomość, że może stracić również życie, a mimo wszystko jej postawa do mnie nie przemawia. Odnoszę wręcz wrażenie, że prawdziwa Helene Hannemann, w tamtych okolicznościach, nie mogłaby się tak zachowywać. Nic nie poradzę, że narracja jaką stworzył Escobar jest dla mnie tak sztucznym, że aż nieprawdopodobnym do zaakceptowania tworem. Przecież Helena dostrzega różne sygnały, widzi pewne sytuacje, zdaje sobie świetnie sprawę z dokonywanych eksperymentów na dzieciach, a i tak notorycznie pyta "Dlaczego ktoś miałby robić coś takiego?" Ma świadomość wydawania absurdalnych rozkazów, ma doświadczenie kilkunastu ostatnich miesięcy jako więźniarka Birkenau, a pomimo to, gdy mówi się jej o tym jaki spotka koniec jakieś trzy tysiące Cyganów, nie wierzy w nieuniknione, nie wierzy, że naziści mogą dokonać takiej rzezi, choć w ostatnim czasie każdego dnia widuje nowe transporty, z których większość trafia prosto do krematorium. Niewiarygodne, ależ to negatywnie wpływa na mój odbiór narratorki. Osobiście - poprzez tę książkę - odbieram ją jako osobę, która gubi się, momentami zapomina w jakiej sytuacji przyszło jej żyć. Dziwi się temu, że ludzie, współwięźniowie stają się obcy, myślą tylko o własnych dzieciach, gdzie dziesiątki umierają z głodu i wyziębienia tuz obok nich. A ja nierozumem skąd u niej to zdziwienie. Przecież sama musi zaopiekować się własną piątką i nie sądzę, by ich co dnia pozbawiała racji żywności. To nie piknik! Dzięki wyjątkowej sytuacji, w jakiej mogła się znaleźć za sprawą swego pochodzenia jej dzieci nie chorują, mają własną przestrzeń w baraku przedszkola, a ona sama, jako nieliczna z więźniarek, ma bezpośredni kontakt z Mengele i ma możliwość do negocjacji i pozyskiwania pewnych dóbr.
 Myślę sobie, że Mario Escobar wyrządził krzywdę tworząc tak płaski wizerunek postaci, która zapisała się na kartach historii obozu Birkenau i w pamięci setek ludzi. Helena nie jest jednolita w prezentowanej postawie. Jest oczywiste, że ludzi w skrajnych sytuacjach dopadają różne emocje, ale trzeba umieć to umotywować, pokazać człowieka w krańcowo wyczerpującej fizycznie i psychicznie sytuacji, a nie za pomocą kilku słów skwitować, ze jest ciężko, warunki są wyjątkowe, nie ma podstawowych rzeczy. Oprócz braku wody do spożycia i minimalnej dawki żywności, będzie to też brak odpowiedniego okrycia dla tych, którzy podczas chłodów ruszają do pracy poza obozem i koców dla każdego, kto chce przespać kilka godzin w nocy, a nie umrzeć we śnie z wyziębienia. A ja zapamiętuję, że bohaterka dostaje artykuły piśmiennicze do przedszkola i oczywiście mleko oraz chleb dla swoich wychowanków. Dlaczego tak się dzieje? Bo Autor nie skupia się na opisach budujących przygnębiające sytuacje, nie tworzy realistycznych obrazów, które zapadałyby w pamięć odbiorcy, tylko pisze, że jest tak, bo jest wojna i mamy to zrozumieć. Taki przekaz do mnie nie dociera, nie ingeruje nawet w moja strefę komfortu, bo siedzę sobie w cieple i czytam o "jakimś tam" trudnym okresie, przeżyciach "jakichś tam" ludzi. Co uwiarygadnia takie historie? Pełna paleta przeróżnych odczuć wymalowana na twarzach bohaterów. Opisy sytuacji, gdzie np. uzbrojony Niemiec z nienawiścią w oczach, bądź uśmieszkiem na twarzy poniża więźnia, a gdy jest zimno, to nie odnotowuje się to jako zapis w dzienniczku, tylko pisze np. o zamarzającej urynie w kuble w baraku. Temat jest wstrząsający, losy tamtych ludzi są dla nas teraz nie do ogarnięcia i sposób obrazowania powinien być taki, by głęboko nami wstrząsnąć. Panie Escobar, Pan wybaczy, ale dla mnie to nie powinna być książka, przy której pije się ciepłą herbatkę.
 
 Niewielu też istotnych faktów możemy się dowiedzieć z pozycji "Kołysanka z Auschwitz". Na początku zdziwiło mnie, iż Helena zostaje umieszczona w Birkenau wraz z dziećmi. Myślę sobie, jak to mogło być niemożliwe, przecież dokonywano selekcji na samym wstępie, dzieci były odbierane rodzicom. I tu moja ignorancja w temacie Cyganów w czasie II wojny światowej wyszła na jaw. Zerknęłam na stronę Muzeum Auschwitz, by jak najszybciej rozeznać się w sytuacji i tam znajduję między innymi informację: "Romowie w momencie przybycia do obozu nie byli poddawani selekcji, a rodzin nie rozdzielano, lecz kierowano do baraków wszystkich przybyłych w transporcie."* Szkoda, że nic na ten temat nie jest zaznaczone w powieści, tym bardziej, że w przypadku Heleny i jej męża dochodzi do rozdzielenia zaraz po przyjeździe do Auschwitz. A Romski obóz rodzinny działał w Birkenau przez kilkanaście miesięcy i w tym czasie Josef Mengele sprawował władzę jedynie nad tą sekcją. Smutne, że muszę sięgać do źródeł zewnętrznych, żeby zaczerpnąć szczegółowej informacji, a przecież to jest tematem książki.
 Wzmianki o samym przedszkolu dotyczą jedynie braków w zaopatrzeniu i górnolotnych sloganów w stylu, iż jest ono oazą na pustyni. Lektura nie dostarcza nam nic na temat jego organizacji, prowadzenia zajęć, tego w jakim stanie są dzieci, żadnych drobnych szczegółów, z których dałoby się zbudować pełniejszy kształt romskiej społeczności.
 
 Tego typu lektura powinna wywoływać silne emocje. Szkoda, że w moim wypadku emocje sięgały zenitu nie z powodu zagrożenia, jakie może czuć człowiek w obliczu niepewności czy przeżyje kolejny dzień, ale z powodu powierzchowności z jaką Autor odniósł się do tematu. To nie jest książka, która zasługuje na rozpamiętywanie. To nawet nie jest książka, która zasługuje na przeczytanie. 
 
 
 *http://auschwitz.org/historia/rozne-grupy-wiezniow/romowie/

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-11-02
× 3 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Kołysanka z Auschwitz
4 wydania
Kołysanka z Auschwitz
Mario Escobar
8.5/10

Wzruszająca opowieść o wytrwałości, nadziei i sile w jednym z najbardziej przerażających okresów w historii świata Niemcy, 1943 rok. Helene Hannemann budzi swoje dzieci, aby zaczęły szykować się do ...

Komentarze
Kołysanka z Auschwitz
4 wydania
Kołysanka z Auschwitz
Mario Escobar
8.5/10
Wzruszająca opowieść o wytrwałości, nadziei i sile w jednym z najbardziej przerażających okresów w historii świata Niemcy, 1943 rok. Helene Hannemann budzi swoje dzieci, aby zaczęły szykować się do ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Znowu trafiłam w losowaniu na tematykę wojenną. Dziś skupię się na „Kołysance w Auschwitz”. Przeczytałam ju wiele książek o wojnie i przeważnie były one na faktach autentycznych, lecz z każdą jedną p...

@ksiazkowywirek @ksiazkowywirek

Z literaturą obozową, okresu wojny chyba każdy z nas miał do czynienia bądź będzie miał okazję sięgnąć po tego rodzaju książki za sprawą lektur szkolny. Większość z nich porusza losy Żydów, społeczeń...

@Radosna @Radosna

Pozostałe recenzje @Asamitt

Na tropie Vermeera
Gawęda o sztuce w kryminalnych ramach

Polowałam na tego typu kryminał, gdzie w treści są nawiązania do sztuki zanim pojawiło się tegoroczne wyzwanie naKanapie, więc moje oczekiwania rosły od miesięcy. Taka s...

Recenzja książki Na tropie Vermeera
Zrozumieć zbrodnię
Zbrodnie chorych umysłów

"Brutalne zbrodnie, które co jakiś czas wstrząsają opinią publiczną, statystycznie należą do rzadkości, podobnie jak seryjni zabójcy, chociaż opowieści o ich czynach żyj...

Recenzja książki Zrozumieć zbrodnię

Nowe recenzje

Córka milionera
Córka milionera
@Malwi:

"Córka milionera" to kryminał, który na pierwszy rzut oka może wydawać się klasycznym dreszczowcem, ale Tomasz Wandzel ...

Recenzja książki Córka milionera
Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem