"Dewocje" Anna Ciarkowska
Życie mieszkańców wsi takiej, jakich wiele skupia się wokół kościoła. To on stanowi centrum wsi. Wszyscy przychodzą do niego w poszukiwaniu ulgi, radości czy przebaczenia win. Modlitwa odgrywa ważną, o ile nie najważniejszą, rolę w życiu pewnej dziewczyny, w której po czasie budzi się powołanie...
"Dewocje" to książka opowiadająca o miejscu, jakiego odpowiedników na mapie Polski znajdziemy tysiące. Takim, którego mieszkańcy bezkrytycznie, z pochyloną głową, z oddaniem stosują się do nauk księdza głoszonych na niedzielnej mszy, kultywują tradycje przodków oraz są gorliwymi wyznawcami zasady - "Módl się i pracuj". Anna Ciarkowska po mistrzowsku odmalowała słowem właśnie takie miejsce, taką lokalną społeczność, zamkniętą na wpływy z zewnątrz, na inne poglądy. Każdy wyznaje to samo, albo po prostu koniec. Przestrzeń, w której nie ma miejsca na inność, wyróżnianie się postrzegane jest jako sprzeniewierzenie się Bogu.
Powieść skonstruowana przez Annę Ciarkowską ma formę spowiedzi z całego życia. Już na pierwszych stronach ta metoda narracji jest wyraźna, bardzo namacalna. Narratorka opowiada o zdecydowanej większości wydarzeń, które spotkały ją w rodzinnej, dewotycznej wręcz wsi. Właśnie sposób przedstawienia historii jest jednym z najważniejszych elementów "Dewocji", które czynią ją wstrząsającą, szokującą, okrutną i nad wyraz aktualną. Jest to pozycja jest kontrowersyjna, wzbudzająca wiele wątpliwości w czytelniku, ale też niezwykle prawdziwa.
Uważam, że historia zapisana na kartach książki przez każdego zostanie odebrana inaczej. W końcu wszyscy wychowaliśmy się w innych środowiskach, u innych wiara była ważniejsza, u jeszcze innych była zsunięta na dalszy plan.
"Dewocje" Ciarkowskiej są książką co najmniej specyficzną. Bardzo nierówny sposób prowadzenia fabuły sprawia, że mamy problem z chronologicznym uporządkowaniem dziejących się rzeczy. Sprawy nie ułatwia wielce górnolotny styl pisania autorki. Sili się ona na opowiadanie historii filozoficznie, prosto, lecz z dużą dozą ukrytego piękna - co, niestety, nie wyszło do końca tak, jak powinno. Określa się to mianem "przerostu formy nad treścią", i to jest prawda. Książka porusza ważny społecznie temat, jednak te usilne próby wykorzystania poetyckiego języka, wcale nie ułatwiają lektury, lecz sprawiają, że "Dewocje" czyta się ze znudzeniem. Monotonia sięga zenitu - głównie przez ten siermiężny styl pisania.
Niezbyt pogłębiony został wątek dorastania, któremu naprawdę wiele brakuje do ideału.
Mimo że "Dewocje" od początku do końca są, według mnie, opowieścią bezpłciową, beznamiętną, pozbawioną jakichkolwiek uczuć, to ogromnie wpływają na nasze postrzeganie wiejskiej religijności, niejednokrotnie przesadnej i bardzo dla młodego, dojrzewającego człowieka szkodliwej, toksycznej.
⭐6/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu WAB.