Śreżoga recenzja

Zbyt żmudnie, bym mógł chwalić

Autor: @Bartlox ·5 minut
2021-01-25
2 komentarze
6 Polubień
Zacznijmy od tego, że w trakcie lektury jakoś tak często przypominało mi się, jakie zarzuty najczęściej padały wobec twórczości Puzyńskiej w dyskusjach internetowych i zwłaszcza w recenzjach publikowanych na portalach literackich. Ano zazwyczaj widywało się tam dwa punkty - że sprawy prowadzone przez naszych lipowskich policjantów rozwiązują się właściwie same, bez ich udziału i, powiązany z nim, acz jednak autonomiczny - że nie mamy tak naprawdę przedstawionego śledztwa, stopniowego dochodzenia do tego, kto zabił i dlaczego, tylko nagle się tego ot tak dowiadujemy. Dlaczego mi się one przypominały? Otóż właśnie nie dlatego, że tym razem pisarka popełniła te same błędy. Przeciwnie, miałem wrażenie, że autorka zapoznała się z owymi zarzutami i mocno wzięła je sobie do serca. Tyle, że niespecjalnie wyszło to na dobre tej powieści.

Widać właśnie, że pisarka bardzo, ale to bardzo mocno chce nam pokazać stopniowe postępy śledztwa, to jak osoby prowadzące dochodzenie (właściwie to dochodzenia, bo są przecież dwa, wrócę jeszcze do tego) powoli składają kawałki układanki. I, cóż, żmudne to jest niezwykle. Tego typu opis to na serio trzeba umieć zrobić jeśli chce się tworzyć dobrą literaturę rozrywkową, inaczej książka zmienia się w powolną wyliczankę znaną z setek tysięcy nie najlepszych kryminałów z całego świata, w których dzielni stróże prawa jeżdżą po świadkach, po technikach kryminalistyki, jedzą kanapki, jadą do kolejnych świadków, potem do patologów, rozrysowują siatkę powiązań na tablicy itd. No, to "Śreżoga" to jest w moim odczuciu właśnie coś takiego, niestety.

I teraz odnotujmy coś ciekawego - otóż rzuca się w oczy, jak bardzo autorka chciała urozmaicić nam ten tekst. Mam wrażenie, że widziała właśnie, co jej się rodzi na twardym dysku (lub może po prostu zdawała sobie prawdę z tego niebezpieczeństwa, o którym pisałem powyżej) i robiła co mogła, by było jak najciekawiej. I wyszło jej to kiepsko, prawdę mówiąc. Powieść wyraźnie dzieli się na dwie części, tą z 2018 i tą z 2020 r. i te środki urozmaicające są równie wyraźnie różne w obu tych mniej więcej równych fragmentach. No, jakby Puzyńska chciała urozmaicać jak się tylko da.

Te z pierwszej są bardzo, hmmmm, cóż bardzo... Mrozowe :) Serio, dosłownie miałem wrażenie, że autorka zaliczyła niedługo przed tym, jak usiadła do pisania konkretny maraton twórczości pana Remigiusza. Jakiś tajny kod do odszyfrowania, ubrania ginące i pojawiające się w dziupli drzewa, ba, nawet, uwaga-uwaga, moneta w buzi denatki! Nie wiem, możliwe, że nie doceniam pani Katarzyny, ciężko mi w tym zobaczyć mrugnięcie okiem do czytelnika, ale może? ;) Tylko, że... Sorry, ale co z tego, skoro z tych wszystkich elementów nic, dokładnie nic nie wynika. W niespoilerowej recenzji nie mogę zdradzić więcej (może i tak już za dużo napisałem), ale tak właśnie jest.

Aha, mam jeszcze jeden dowód na wpływ Mroza na tę powieść - co najmniej dwukrotnie w tekście jest mowa o gaszeniu (metaforycznych rzecz jasna) pożarów! :D

Z urozmaiceniem z drugiej mniej-więcej połowy książki mam większy problem. Otóż zwyczajnie jest tego za dużo. Ciągle jakieś postacie coś robią, ciągle ktoś się pojawia, ale, właśnie od tego tekst nie przestaje niestety razić tą żmudnością, o której pisałem powyżej. Jakoś tak powoli to idzie, zmierza w stronę rozwiązania, jakoś tak bez życia. Nawet mowa o gwałcie czy przepisywaniu spadku nijak nas nie rusza.

W tym miejscu pozwolę sobie zacytować minirecenzję mojej mamy: "fabuła totalnie z kosmosu, wszyscy wszystkich mordują, kiepskie". Podpisuję się, liczba postaci, które Pużyńska stworzyła, by się w owej drugiej połowie książki mordowały poraża, ale nijak nie podkręca to akcji.

Sytuację trochę ratuje Klementyna, która wreszcie jest taka, jaką chcieliśmy widzieć od początku - nie smędzi, nie pogrąża się, tylko działa. Sceny z nią i jej towarzyszkami (swoja drogą uaktywnienie pani Marii Podgórskiej też było super pomysłem) to najlepsza część powieści. W ogóle podoba mi się pomysł, że od teraz sprawy kryminalne będą, jak w tej książce, rozwiązywane dwutorowo - z jednej strony będzie to robił Daniel z kolegami i synem (debiut Łukasza Strzałkowskiego w roli policjanta też powiedzmy, że w miarę na plus), z drugiej zaś gang szalonych kobiet pod przywództwem emerytowanej komisarz :) Ma potencjał, no, ale pomysły Puzyńskiej często mają potencjał z którego niewiele wynika (jak długo to już Weronika ma zostać - właśnie tak, ma zostać - policyjnym psychologiem współpracującym w tym zakresie z komendą?).

Są w powieści dobre sceny, jak ta na łące czy rozmowa z Łukim, ale, właśnie, są to tylko sceny. Motyw radzenia sobie otoczenia ze śmiercią Emilii wyszedł z miarę, acz jednak mam wrażenie, że został nie w pełni wykorzystany, spodziewałem się, że wybrzmi to mocniej. Elementy wierzeń słowiańskich czy wtręty z historii sztuki też tylko liźnięte - zresztą one to również tylko przykłady tego urozmaicania na siłę o którym pisałem powyżej. Wątek mafijny dodany chyba tylko dlatego, że wymagało tego zakończenie poprzedniego tomu, rozterki młodej matki okej. Wątek biznesowy jak zawsze u pani Katarzyny niewykorzystany totalnie. Motyw nadciągającej z Chin zarazy, cóż, fajnie, że się pojawia, i w sumie też fajnie, że autorka specjalnie mocno go nie akcentowała.

Aha, pisałem o wpływie Mroza, to napisze też o wpływie innego, modnego dziś polskiego pisarza, Przemysława Piotrowskiego. To, jak pod koniec tekstu zasygnalizowano nam, jaka będzie następna sprawa prowadzona przez naszych śledczych, tak bardzo skojarzyło mi się z podobnymi wstawkami z końcówek jego powieści, że szok. Nie oceniam, nie twierdzę, że to źle, po prostu odnotowuje fakt.

Chwaliłem dwie poprzednie powieści Puzyńskiej za psychodeliczny klimat, zaznaczając, że kreowanie go wychodzi jej o wiele lepiej niż zabawa w Agathę Christie. Tu znów chciała się w nią bawić i, ha, znów nie mogę niestety pochwalić.

Moja ocena:

× 6 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Śreżoga
Śreżoga
Katarzyna Puzyńska
6.6/10
Cykl: Lipowo, tom 12

Dwunasty tom sagi o Lipowie. Ktoś czai się z siekierą w ciemności. Sierżant sztabowy Radosław Trawiński boi się, że to aspirant Daniel Podgórski, który odkrył, że śmierć jego partnerki nie była samob...

Komentarze
@Johnson
@Johnson · prawie 4 lata temu
Ciekawie i pewnie trafnie, ja jeszcze do tego tomu nie doszedłem, ale czytał będę. I mimo wskazanych przez Ciebie nieprawidłowości - gdzieś tam mnie to Lipowo ciągnie.
× 3
@Bartlox
@Bartlox · prawie 4 lata temu
Znam to, jest się ciekawym, co tam u Daniela i reszty. Ja też wezmę do ręki trzynasty tom.
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 4 lata temu
A ja skończyłam na „Utopcach”. To żadna frajda czytać kryminał po to tylko, żeby punktować autorowi błędy.
@Bartlox
@Bartlox · prawie 4 lata temu
Akurat tuż po Utopcach jest Łaskun, najlepsza część, więc przeczytaj go :)

W ogóle ja zacząłem od Łaskuna i, gdy potem odkryłem, że pozostałe tomy nie są tak dobre, to było to dla mnie olbrzymie rozczarowanie, serio :)
@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 4 lata temu
No nie wiem... Może się skuszę. Ale chyba wolę nadrobić Kuźmińskich. Mam większe zaufanie😊
@Bartlox
@Bartlox · prawie 4 lata temu
U nich też pierwsza część zdecydowanie lepsza od pozostałych :)
@Johnson
@Johnson · prawie 4 lata temu
O. A ja Kuźmińskich jeszcze nic...
@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 4 lata temu
Ale u nich oprócz intrygi, jeszcze o coś chodzi. I to jest zdecydowanie na plus, nawet jeśli akcja momentami siada. I nie wciskają kitu typu wiara w wampiry w XXI wieku.
@Vernau
@Vernau · prawie 4 lata temu
Bardzo dobra recenzja. Wypunktowane co mi się nie podoba i uzasadnione, kulturalnie i merytorycznie, bez obrażania autora. Niestety, jest niewielu polskich pisarzy powieści kryminalnych, którzy tak potrafią pisać, że ich wszystkie książki są na tym samym wysokim poziomie - przykład Vincent V. Severski.
× 2
Śreżoga
Śreżoga
Katarzyna Puzyńska
6.6/10
Cykl: Lipowo, tom 12
Dwunasty tom sagi o Lipowie. Ktoś czai się z siekierą w ciemności. Sierżant sztabowy Radosław Trawiński boi się, że to aspirant Daniel Podgórski, który odkrył, że śmierć jego partnerki nie była samob...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Śreżoga” dwunasty tom Sagi o Lipowie Daniel, mimo, że nie może pogodzić się ze stratą ukochanej Emilii musi żyć dalej i nadal prowadzić kolejne śledztwa. W zajeździe, w którym był dwa lata wcz...

@book.book.pl @book.book.pl

Kto by przypuszczał, że tak szybko powrócę do malowniczego Lipowa? Spędziłam tam całe wakacje, a we wrześniu skończyłam 11 tom. No i niespełna dwa miesiące później znów mam okazję poznać dalsze losy ...

@Marcela @Marcela

Pozostałe recenzje @Bartlox

Cienie pośród mroku
Cienie dobrego Mroza?

Pojawienie się Wielce Tajemniczych Symboli ==> Rozkminianie Wielce Tajemniczych Symboli ==> Wyjście na jaw faktu, że Wielce Tajemnicze Symbole nie miały żadnego znaczeni...

Recenzja książki Cienie pośród mroku
Mrok
Niezbornie, niezgrabnie, na siłę

„Jego powieści to właściwie tylko dialogi” – takie oto zdanie zdarzało mi się raz czy dwa słyszeć lub czytać, gdy ktoś chciał skrytykować twórczość któregoś z najlepiej ...

Recenzja książki Mrok

Nowe recenzje

Most na Drinie
Kronika pewnego mostu
@Remma:

Wzniesiony przez Mehmedpaszę most stanowi pretekst do opowieści z dziejów Bośni w latach 1516 – 1914. Most stanowi cent...

Recenzja książki Most na Drinie
Wioska małych cudów
Wioska małych cudów
@tomzynskak:

Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu cudów. Nie jakiś magicznych i nierealnych, a takich najzwyklejszych, które mogą wy...

Recenzja książki Wioska małych cudów
Dom ciało
Wersy płynące przez wnętrze…
@edyta.rauhut60:

Poezja wiele ma oblicz. Dzisiaj chciałabym Ciebie, Czytelniku zaprosić do poznania jednego z nich. Jak możemy przeczyta...

Recenzja książki Dom ciało