Złodziejka listów recenzja

Chociaż każdy wie czym jest wojna, czy każdy zdaje sobie sprawę, jak tak na prawdę wyglądało życie w wojennej zeczywostosci? Ciągły lęk o siebie i bliskich, huk bomb, wystrzały z karabinów, stukot kroków okupanta,

"Złodziejka listów" , to przedstawiona oczami młodej Żydówki codzienność w czasie wojny. Ledwo skończyła osiemnaście lat, nie rozumiała wszystkiego, co działo się dookoła. Wraz z rodziną trafia do getta, z którego jedynie jej udaje się uciec. Na swojej drodze spotyka Niemca, do którego dziewczyna zaczyna czuć sympatię, chociaż jednocześnie boi się zdemaskowania i wie, że nie może pokochać wroga. Z czasem dociera do niej, że mężczyzna chce ją zabrać do jednego z obozów, albo nawet zabić. Dociera do niej, że musi przed nim uciekać.

Sama w obcym mieście stara się przeżyć. Dla młodej dziewczyny, która nie potrafi tak łatwo odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nie jest to łatwe zadanie. Na swojej drodze spotyka jednak ludzi, którzy nie wachają się jej pomóc, chociaż narażają przez to również siebie. To dzięki nim udaje jej się przeżyć kolejne dni.

Wspaniale opowiedziana historia codzienności wojennej. Pragnienia miłości, wolności, spokoju. Lęku o własne życie i swoich bliskich.

Czyta się błyskawicznie. Książka wciąga już od pierwszych stron. Bardzo łatwo przyszło mi wczuć się w młodą bohaterkę i razem z nią przeżywać wszystko, co jej się przytrafiało. Chociaż w powieści nie było wielu scen przepełnionych miłością i radością, nie odebrałam jej jako ponurej, nostalgicznej opowieści.
Nie da się ukryć, że młoda dziewczyna u progu dorosłości, Żydówka, sama w obcym mieście, nie mogła mieć lekkiego życia.
Przykład Astrid pokazuje, jak ważne jest wsparcie innych ludzi. Możemy to odnieść również do obecnych czasów. Chociaż w naszym kraju nie ma wojny, w trudnych chwilach naszego życia, potrzebujemy drugiego człowieka. Jego wsparcia, rady czy samej obecności.

Piękna, ale zarazem smutna historia, po którą na prawdę warto sięgnąć.

Współpraca recenzencką z wydawnictwem Filia.