“Jeżeli uczniowie z chęcią czerpią wiedzę, niechże korzystają. Gdy zjawiają się po nią z ociąganiem, oddal tutora i znajdź innego. Bo jesli adepcji przywykną do tego, że zdobywanie wiedzy jest nudne, znojne i bezuzyteczne, niczego sie nie nauczą.”
“Tajemnica istnieje tylko do chwili, gdy człowiek się nią podzieli. Wystarczy zdradzić ją jednej osobie, i po sekrecie.”
“(...) Nie zawsze chodzi o ciebie. Czasami jesteś tylko jednym z elementów.”
“Są takie momenty, które wpływają na zmianę człowieczego losu, lecz ich znaczenie uświadamiamy sobie dopiero po latach.”
“(...) Zawsze jednak istnieją różne drogi prowadzące do tego samego celu. Jedne wiodą przez większe cierpienie i chaos, inne powodują mniejsze".”
“Wybór mamy zawsze, choc niekiedy każda droga wydaje się niewłaściwa.”
“Księżna Cierpliwa uczyła mnie niegdyś, iż, aby przestać się nad sobą użalać, najlepiej zrobić coś dla kogoś innego.”
“(...), dążąc ku szczęśliwemu zakończeniu, chociaż każdy wie, że takie opowieści nie mają końca, a szczęśliwe zakończenie jest tylko chwilą na złapanie oddechu przed następna katastrofą.”
“Świat musi się zmieniać, ale jakimś dziwnym sposobem zawsze najważniejsze jest dobro człowieka, który odbiera przestrzeń naturze.”
“Nie rób kroku, którego nie możesz cofnąć, dopóki nie rozważysz, czego nie będziesz mógł zrobić, gdy już go uczynisz.”
“Na chwilę krótszą niż mgnienie oka z obu mężczyzn buchnął snop światła. Znak połączenia, punkt newralgiczny, rozstaje na drodze przeznaczenia. Dokonało się. Wreszcie zaistniała całość, spoista jedność. Ich kolory blakły, a wilcze ślepia rozjarzały się blaskiem. [...] Ruszył. [...] Stał się ruchem w czerni. A potem zniknął.”
“Istnieją uczynki, których nie da się wybaczyć, lecz nie sposób też wciąż mieć je za złe. To po prostu rozstaje, na drodze życia, gdzie człowiek akurat nie ma nic do powiedzenia. To ścieżki losu, na których ktoś inny podejmuje decyzje. Ja mogę tylko uważać na swoje dalsze kroki.”
“Chłopiec staje się mężczyzną, kiedy udowodni, że nim jest, ale dziewczyna staje się kobietą kiedy zapragnie nią być.”
“Tylko mój ból jest bardziej niemy niż mój gniew.”
“Albowiem wszechobecność homoseksualistów w Watykanie to nie wypaczenie, to nie kwestia jakiejś „czarnej owcy”, „zgniłego jabłka” czy „zepsutej ryby zaplątanej w sieci”, jak przekonywał Joseph Ratzinger. Nie chodzi o „lobby”, o odszczepieńców, nie ma żadnej sekty ani masonerii w łonie stolicy apostolskiej – to system. Homoseksualiści nie są nieznaczącą mniejszością, są zdecydowaną większością.”
“– Arthur, jak skończycie, wpadnij do mnie. Popatrzymy na moją pozycję – powiedział.
– W żadnym wypadku! – krzyknął Fischer. – Art jest moim sekundantem. Wynoś się stąd.
– Ty samolubna świnio! – zdenerwował się Benko. – Twoja pozycja jest remisowa, a ja mam szansę wygrać z Petrosjanem. Arthur powinien pomagać obu graczom amerykańskim.
– Amerykańskim? Ty węgierski Żydzie!
– Powtórz to jeszcze raz, Bobby, a dam ci w mordę – powiedział Benko spokojnie, ale już się w nim gotowało.
– Gówno jesteś, nie Amerykanin! Plugawy węgierski Żyd! – Fischer wył ze złości.
Benko doskoczył do niego i uderzył go w twarz. Otwartą dłonią, ale mocno. Bisguier był tak zaskoczony tym, co się stało, że zmartwiał.
Fischer był przerażony. Benko czekał. Czy Bobby wstanie i mu odda? Czy będzie walczyć? Bobby siedział i patrzył. Niemo skomlał i błagał o litość oczami. Benko odwrócił się i wyszedł. Pieprzony tchórz. Widział już takich, co przywykli do bezkarnego obrażania ludzi. Kiedy w końcu ktoś im się ostro przeciwstawi, to tchórzą, zamieniają się w małe, przestraszone, skrzywdzone dzieci.
Później, kiedy ochłonął, zrozumiał, że zrobił źle. Fischer był chory. Benko żałował, że go uderzył.”
“Regina doceniała finansowe wsparcie Paula, ale nie cieszyła się z jego odwiedzin. Dochodziło między nimi do scysji na tle warunków, w jakich wychowywany był Bobby.
– Czemu nie pójdziesz z nim do lekarza? Kaszle i cieknie mu z nosa. Kiedy ostatnio jadł pełnowartościowy domowy obiad? Spójrz na jego obuwie.
– Myślisz, że ja śpię na pieniądzach? Za co mam mu kupić nowe buty? I tak z nich wyrośnie.
– Mogłabyś tutaj posprzątać. To nic nie kosztuje.
Najgorsze było to, że Paul szedł do opieki społecznej, z której usług Regina musiała korzystać, i skarżył na nią. Regina wiedziała, jakie wrażenie na paniach z opieki społecznej robią te jego błyszczące ze wzruszenia oczy. Wychodziła na wyrodną matkę. Tymczasem Regina uważała, że jest bardzo dobrą matką, mimo że nie robiła tego, co inne mamy. Nie celebrowała każdego bąka, kupki i odbicia, każdej niemądrej i niezdarnej rzeczy w wykonaniu dziecka jako jego wspaniałego osiągnięcia. Ona traktowała swoje dzieci poważnie.
Regina tolerowała obecność Paula jedynie ze względu na Bobby’ego i z powodu pieniędzy, które przysyłał.
Neményi miał pięćdziesiąt sześć lat. Zestarzał się i zdziwaczał. Obsesyjnie mył ręce. Nosił mydło w kieszeni. Regina zauważyła, że unika dotykania klamek. Kiedy nie mógł otworzyć drzwi łokciem, łapał klamkę przez rękaw swetra albo przecierał chusteczką nasączoną środkiem dezynfekcyjnym. Podobnie postępował ze słuchawką telefonu.
– Drobnoustroje. Jesteś pielęgniarką, powinnaś wiedzieć, że w tych miejscach jest więcej bakterii niż na desce klozetowej.
Potem nagle wszystko się skończyło. Paul przestał przychodzić. Bobby miał dziewięć lat.
– Dlaczego Paul nas już nie odwiedza? – zapytał.
– Paul nie żyje – odpowiedziała matka. – On był twoim ojcem. Nie wiedziałeś?”