Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ale w haker", znaleziono 102

Nie ma lepszej nagrody od czyjejś obecności, bo najlepsze, co możemy komuś podarować, to nasz czas.
Miłość [...] polegała na tym, by przekładać dobro drugiej osoby nad to, czego ja pragnę. Bo jeśli to uczucie było prawdziwe, to można było iść na kompromisy. Rozmawiać. Sprzeczać się, a potem się godzić.
Karty przyszłości zawsze są czyste i tylko od nas zależy, jak zostaną zapisane. Przeszłości nie można wyrwać jak strony z książki, bo wtedy my jako całość będziemy niekompletni.
To była normalna ludzka potrzeba. Czuć kogoś obok, nawet gdy nie wszystko jest idealnie. Obecność drugiej osoby była nam obojgu po prostu bardzo potrzebna.
Wiedziałem jednak, że wspomnienia potrafią być bardzo bolesne. Przybierają one prawdziwą postać, dręczą nas w snach, sprawiając, że nawet na jawie nasze życie staje się jednym wielkim koszmarem.
Ludzie czasami specjalnie oznaczają z wyznaczonej ścieżki, by zobaczyć, co czai się na nieznanej drodze. Często są to sytuacje, których nie doświadczylibyśmy, idąc prosto do celu.
Naturalną kolejna rzeczy jest, że w końcu większość z nas odnajduje miłość, a potem pojawiają się kolejne potrzeby.
Karty przyszłości zawsze są czyste i tylko od nas zależy, jak zostaną zapisane.
Bardzo rzadko w całym moim życiu miałam poczucie bezpieczeństwa. Nie spodziewałam się, że znajdę to w takich okolicznościach. U boku człowieka, który mnie przerażał, a jednocześnie intrygował.
Miałam bardzo zaniżone poczucie własnej wartości. Nie akceptowałam siebie, czułam się niepotrzebna, wręcz niechciana. Nie miało dla mnie znaczenia to, że niczego mi nie brakuje. Nie cieszyły mnie kolejne prezenty, bo wiedziałam, że są formą przekupstwa. Podobno każdy ma swoją cenę. Ja pragnęłam jedynie miłości, której nigdy nie doświadczyłam.
Chciał udowodnić mi, że jestem nikim? Nie musiał. Doskonale wiedziałam o tym od dawna. Tak naprawdę wiedziałam o tym od zawsze.
Wydaje mi się, że nie potrafię rozróżnić niektórych uczuć. Nawet nie potrafię ich dobrze określić.
To tak, jakby ktoś wyrwał ci serce i płuca. Jakby od środka trawił cię żywy ogień, a ty nie mógłbyś zaczerpnąć powietrza. Jakby ktoś zabrał Ci duszę i wszystko, co dobre, wartościowe. Jakby każdego dnia wschodzące słońce spalało cię od nowa. I nic nie jest w stanie tego bólu uśmierzyć (...)
Każdy z nas musi znaleźć swoją drogę, swój kompas, by iść ścieżką, która prowadzi we właściwym kierunku.
"Bo człowiek bez miłości zapomina o tym, co jest w życiu najważniejsze. Można się bać miłości, można jej unikać, ignorować ją i uciekać przed nią, ale i w końcu i tak nas dopadnie. I tylko od naszego podejścia zależy, czy wykorzystamy tę jedną jedyną szansę na to, by odnaleźć z kimś nasze szczęście "
Był dla mnie jedynym wsparciem i moją jedyną nadzieją. W tym momencie oddałam mu całe swoje serce. Mógł je zmiażdżyć i mnie zniszczyć, ale wierzyłam, naprawdę wierzyłam, że tego nie zrobi. W jego oczach widziałam wszystko, czego pragnęłam. Miłość, szacunek
i bezgraniczne oddanie.
Bałam się tylko tego, że będę sama. Że zdechnę tam jak bezdomny pies.
"(...) chyba nie ma nic piękniejszego jak dwoje ludzi, którzy odnajdują się w tym przeklętym świecie i oboje pragną coś zmienić. Obierają podobny kierunek, by zbudować na tym swoje wspólne szczęście."
To piękne i smutne zarazem. Kochać kogoś tak bardzo, że nawet po jego śmierci nie jesteś w stanie ułożyć sobie życia z kimś innym.
Tak po prostu bywa w życiu, że poznajesz kogoś i od razu wiesz, że nie przypadniecie sobie do gustu.
Największą motywacją do działania jest wiara w to, że się uda. Dodajemy do tego odpowiednie osoby, które nam pomagają, i szanse na sukces są naprawdę duże.
Inny ojciec. Mówią na to rodzina patchworkowa. Ja twierdzę, że ona po prostu zbyt chętnie ściąga majtki.
Tonya się nie schowała. Nie bawi się. Nie leży gdzieś chora albo ranna, co byłoby okropne samo w sobie, ale w tej chwili Kim przyjęłaby to z radością, bo gdzieś w głębi wie - Tonya zniknęła.
Zrobiłam jej gorącą czekoladę, którą trzymałam w schowku na specjalne okazje, i dodałam do niej czegoś na uspokojenie. Tylko małą, maluteńką kropelkę. Skończyły mi się prawdziwe krople, więc brandy musiała wystarczyć. Ale to przecież właściwie to samo.
Od chwili, kiedy przytuliłam lalkę mojej siostry do piersi, zapragnęłam własnego dziecka. Wiedziałam, że będę potrzebowała cudu. I oto jest!
Od tak dawna modliłam się o dziecku, ale w jakichś odległych zakamarkach umysłu słyszę głos mojej mamy, mówiącej: "Uważaj, czego sobie życzysz".
Nie rozumiem, dlaczego ludzie szydzą z tych celebrytek. Jeśli masz w sobie tyle miłości, co one i ja, to wręcz twój Boży obowiązek pomagać, jak tylko możesz. Ocalić tyle istnień, ile się da. Może ludzie myślą, że są zbyt chciwe, mając tęczową gromadkę małych łobuziaków, uczepionych ich spódnic od projektantów. A może są zbyt ładne. Zbyt szczupłe.
Inne kobiety nie wybaczają takich rzeczy.
Wręcz boleśnie pragnęłam mieć dziecko.
Ale teraz, bardziej niż czegokolwiek, łaknę snu.
Ten rodzaj sławy, który ją dosięgnął, jest najgorszy z możliwych. Żadnego wynagrodzenia, żadnej chwały, tylko wszystkie twoje brudy wywleczone na światło dzienne, żeby motłoch miał rozrywkę.
Zawsze wiedziała, że będzie gównianą matką. Zero talentu. Bez wzoru do naśladowania. Bez "zdolności". Tak mawiał jej nauczyciel matematyki, który bił ją po rękach, kiedy zauważył, że w tajemnicy liczyła na palcach.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl