Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ale w hunter", znaleziono 51

W zamkniętym społeczeństwie, gdzie nikt nie jest bez winy, jedyne przestępstwo, to dać się złapać. W świecie złodziei jedynym grzechem śmiertelnym jest głupota.
Biorąc pod uwagę okoliczności, byłem w absolutnej zgodzie z własną karmą.
Nic nigdy nie było dla mnie zbyt dziwne.
Zabij ciało, a rozum sam umrze.
" - Teraz kolej ... - przeciąga z premedytacją Ben i uśmiecha się przebiegle , gdy wypowiada te słowa - i pewnie zostanę znienawidzony za ten pomysł - szczerzy się do mnie, a ja zaciskam mocno pięści , bo wiem co nadchodzi - ale wybieram Huntera i Liv na ich siedem minut w niebie - wypala na jednym wdechu."
- Jeśli moja noga spuchnie, to ten sam los czeka twoją twarz - zagroził Hunter.
- Nie moja wina, ziomalu.
- Oczywiście, że to twoja wina, ZIOMALU. Gdybym nie musiał kicać za tobą jak jakiś pieprzony królik, nie skręciłbym kostki.
- To po co mnie goniłeś stary?
Sprawa z urazami psychicznymi nie jest tak prosta, jak by się mogło wydawać - wyjaśnił Hunter. Nie wszystkie traumatyczne przeżycia odbijają się echem w późniejszym życiu. A jeśli się odbijają, to sam zainteresowany nie ma zazwyczaj pojęcia, co stanowi czynnik zapalny. Coś po prostu eksploduje w ich głowach i tracą nad sobą kontrolę.
Noc w noc bezsenność kradła Hunterowi prawie cztery godziny snu. Wczoraj ukradła mu sześć. (...) Budził się w środku nocy sam w pokoju z uczuciem dławiącej tęsknoty, zbyt smutny, by ponownie zasnąć, zbyt wystraszony, by zamknąć oczy, zbyt dumny, by płakać.
Nie każdy potrafi kochać - to wymaga dojrzałości.
Dobrze jest kochać. W żaden inny sposób nie można się dostać do siódmego nieba.
Najkrótsza droga do obłędu wiedzie przez samotność.
Nie ma łatwych decyzji - powiedział. - Poważna decyzja to zawsze wybór, szamotanina z samym sobą, chirurgia sumienia. Człowiek spełnia się w decyzjach, Łukaszu. Wszystkiego nie przewidzisz. Trzeba wejrzeć w siebie i odrzucić to, na co nie może być zgody. Pozostanie niepewność. Kiedy coś postanowisz, stłumisz ją w sobie, zapiszesz wyłącznie na własny rachunek. Osądzą cię po rezultatach. Nikt nie zapyta o intencje.
Czasami człowiek staje na skrzyżowaniu i waha się, w którą stronę skręcić, w lewo czy w prawo i wtedy wiele zależy od innego człowieka, od tego czy się zrozumieją, przebaczą sobie.
ojciec pracował po 70 godzin w tygodniu na dwóch beznadziejnie płatnych etatach. żeby mu pomóc, matka łapała się każdego zajęcia, jakie się napatoczyło: sprzątała, prasowała, zmywała robiła wszystko ,co mogła. Hunter nie mógł sobie przypomnieć żadnego weekendu, w który ojciec by nie pracował, ale i tak ledwie wiązali koniec z końcem. Mimo tych wszystkich trudów jego rodzice nigdy nie narzekali. Grali takimi kartami, jakie dał im los,
- Jeśli to Sands załatwił Tita, nie wygląda na to, żeby był naszym zabójcą, prawda?
Hunter odpowiedział pytającym spojrzeniem.
- Dlaczego?
- Po pierwsze, zupełnie inny sposób działania. Zgoda, wyrwał ofierze język, ale w porównaniu z brutalnością amputacji z dwóch ostatnich miejsc zbrodni przypomina to wakacyjny biwak.[...]
Jeśli to Sands, przeszedł od groteskowego mordu do...-przerwał, szukając odpowiedniego słowa-...jak by to powiedzieć...pospolitego szlachtowania.
Cho­lera, ten uśmiech byłby zdol­ny do za­trzy­ma­nia ruchu ulicz­nego ‒ ode­zwał się Hun­ter.
Było tak, jak przy­pusz­czał. Ta gra w kotka i mysz­kę pod­nie­ca­ła za­bój­cę ni­czym jakiś nowo wy­na­le­zio­ny nar­ko­tyk, ale Hun­ter nie umiał już stwier­dzić, kto tu jest kotem, a kto myszą.
Aby wy­peł­nić czas dłu­gich, sa­mot­nych nocy, Hun­ter się­gnął po książ­ki. Czy­tał do­słow­nie wszyst­ko, co tylko wpa­dło mu w ręce, zu­peł­nie jakby lek­tu­ry do­da­wa­ły mu sił. Książ­ki stały się jego sank­tu­arium. For­te­cą. Tar­czą, chro­nią­cą przed nie­koń­czą­cy­mi się kosz­ma­ra­mi.
Aby wy­peł­nić czas dłu­gich, sa­mot­nych nocy, Hun­ter się­gnął po książ­ki. Czy­tał do­słow­nie wszyst­ko, co tylko wpa­dło mu w ręce, zu­peł­nie jakby lek­tu­ry do­da­wa­ły mu sił. Książ­ki stały się jego sank­tu­arium. For­te­cą. Tar­czą, chro­nią­cą przed nie­koń­czą­cy­mi się kosz­ma­ra­mi.
Aby zająć czymś umysł pod­czas tych nie­koń­czą­cych się bez­sen­nych nocy, Hun­ter się­gnął po książ­ki. Czy­tał za­wzię­cie jedną za drugą, zu­peł­nie jakby da­wa­ły mu jakąś cza­ro­dziej­ską moc. Książ­ki stały się jego sank­tu­arium, jego schro­nie­niem... tar­czą bro­nią­cą przed smut­kiem, któ­re­go nie mógł kon­tro­lo­wać ani zro­zu­mieć.
Wil­liam Hun­ter, powie­dział w adre­so­wa­nym do stu­den­tów wykła­dzie inau­gu­ra­cyj­nym, że „ana­to­mia to pod­wa­liny chi­rur­gii […], ona daje wie­dzę gło­wie, przy­daje zręcz­no­ści rękom i oswa­ja serce z nie­zbęd­ną ponie­kąd bez­dusz­no­ścią”18. Ina­czej mó­wiąc, żeby ten sys­tem dzia­łał, ko­niecz­ne jest me­dycz­ne zobo­jęt­nie­nie. Gdyby nie trupy w pra­cow­niach ana­to­mii, medy­cyna aż tak by się nie rozwinęła.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl