Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "co raz kosik nich", znaleziono 34

Rozpamiętywanie błędów to marnowanie czasu.
Życie nie jest bajką. Zwykle odkrywamy to wtedy, gdy wydaje nam się, że wszystko jest w porządku.
Nikt nie rodzi się złym. To świat nas tak zmienia, jeżeli mu na to pozwalamy.
Trzeba czytać umowy przed podpisaniem.
Jak budowali ten hotel, to Morze Martwe było dopiero chore.
Karczma w tej dziczy? - zdziwił się Net. - Pewnie się nazywa pod Rozbrykanym Orkiem?
Wraca.- szepnął Net i zwinął się w kołdrzaną kulkę w rogu łóżka.-Wyczuł nas, domyślił się. Powiedz mu, że. obaj śpimy.
Czuję przypływ mocy - Net pociągnął ostatni łyk i zatarł ręce. - To co, jedziemy na tę Senną? - Za dziesięć minut zaczyna się chemia - przypomniała Nika. - Zdążymy! - Net wstał, ale Nika pociągnięciem za rękaw usadziła go na krześle. - Nie jesteście przyzwyczajeni do kawy - oceniła. - Już mam wyrzuty sumienia, że was namówiłam. Spróbujcie się. trochę uspokoić. - Luz, kobieto! Jesteśmy spokojni! - zapewnił ją Net, mimowolnie przytupując. - Jesteśmy bardzo spokojni! - znacznie za głośno potwierdził Felix. W tym momencie rozległo się ciche pyknięcie. Zdziwiony Felix spojrzał na swoje dłonie. W jednej trzymał filiżankę, w drugiej uszko
Net złapał się za głowę wykrzyknął: - Facet od sześćdziesięciu lat gotuje kluchy na głównym module sterowania pierwszego na świecie teleportera?! - Chłopska pomysłowość - przytaknął Felix.
Oskarżony ma się zwracać do mnie "wysoki sądzie" - Masz najwyżej metr pięćdziesiąt
To rzeczywiście Popupa – wyjaśnił z ulgą Felix - Taki mały robocik. - Popupa? - Net spojrzał na niego z niedowierzaniem - Inne nazwy były zajęte?
Gdzie teraz jest Clevleen? - zapytała Nika. – Nie ma jej w jednym, konkretnym miejscu - rzekł Zegarmistrz. – Poćwiartował ją pan? – zapytał śmiertelnie poważnie Net.
Dzień dobry. Nazywam się Golem Golem. Miło mi państwa poznać. -Cześć stary-rzucił Gilbert. -Znacie się?- zapytała oburzona po raz kolejny Klaudia. -Czasem przychodzi do szkoły zamiast Felixa. Nie zauważyłaś?
Weszli do środka i zbliżyli się do wolnej kasy. -Trzy razy mielone świńskie racice - czarująco uśmiechnął się Net. - Z emuglatorami, w papce z benzoesansu sodu i glutaminianu potasu polanego utwardzonymi tłuszczami z dodatkiem wypełniacza, spulchniacza i aromatu ponoć identycznego z naturalnym. Dziewczyna za kasą wolno wydukała: -Nie mamy czegoś takiego. -Macie, macie - zapewnił ją Net. - Nazywacie to cheeseburgerem. Trzy poprosimy na wynos.
Są w życiu chwile, gdy myśli się, że jest tak źle, iż już gorzej być nie może. Wtedy właśnie okazuje się. że jednak może.
Nie należy pytać jak coś zostało zrobione, jeśli istnieje – zostało zrobione zgodnie z zasadami.
Nie ufaj ludziom. Myśl sam.
Jedzie, jedzie pan, pan
Na koniku sam, sam,
A za panem chłop, chłop
Na koniku hop, hop!
Kamienie, kamienie - dół!
Przy domkach krzątali się ich właściciele, pracowicie grabiąc swoje posesje i malując nadwerężone zimą płoty. "Płociki", jak mawiali w Wielkopolsce, gdzie do sklepów wchodziło się "po schódkach", w niedzielę chodziło się do "kościółka", konie były "konikami", a czasem nawet "koniczkami".
Gdyby zniknęły koniki polne, muchy, świerszcze i ćmy, ptaki i nietoperze nie miałyby co jeść.
[…]Drogę do zamkniętego serca pokonasz, robiąc jeden krok w przód i co najmniej trzy kroki w tył…
Każdego ranka, każdej nocy dla szczęśliwości ktoś się rodzi. Jedni się rodzą dla radości. Inni dla nocy i ciemności…
Czasami najprostsze marzenia są najtrudniejsze do zrealizowania.
Najlepiej smakuje nam coś, czego nie możemy mieć.
Niektóre drogi przecinają się, żeby przebudzić samotnych ludzi ze snu do życia.
Życie tak naprawdę nigdy nie zabiera nam wszystkiego. Jedynie śmierć zawłaszcza wszystko.
Nikt nie ma aż takiej mocy, by uzdrowić kogoś, kto sam nie pragnie być uzdrowiony. Nie tchniesz życia w kogoś, kto umarł, ani w kogoś, kto żyje, ale woli być martwym.
Tupnęła nogą. Miała nadzieję, że zachłanną kreaturę trzymała przez tydzień sraczka. Miała nadzieję, że cosik wysrało na wylot swoje ohydne "się", później z powrotem, a potem wpadło w rozpadlinę, zgubiło imię i zdechło samotnie, puste jak wydmuszka, w gniewnej ciemności.
(...) Kicker zerknął tęsknie na rzekę, ale pozwolił się wyprowadzić.
Will pogładził go po pysku.
- Dobry konik - rzekł miękkim głosem. - Jeszcze będzie z ciebie zwiadowczy wierzchowiec.
Stojący kilka kroków dalej Wyrwij zarżał kpiąco.
Koń by się uśmiał... - rzekłby zapewne, gdyby umiał mówić.
- Mój koń mnie rozpoznał - rzucił Halt oskarżycielskim tonem do Horace'a, oczywiście ledwo dosłyszalnym szeptem.
Horace spojrzał na małego, kudłatego konika, który wydawał się jeszcze mniejszy niż w rzeczywistości, gdyż stał obok potężnego rycerskiego rumaka.
- Ale mój nie - zauważył. - Uzyskujemy wynik pół na pół!
© 2007 - 2024 nakanapie.pl