Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jakie prawda sens", znaleziono 12

Czy kłamstwo zwycięży, kiedy prawda nie ma sensu?
Życie musi kończyć się śmiercią. To jedyny sens, jedyna prawda. Nie ma niczego ponad to.
Cały sens bycia i życia był w tym, żeby być jak pan Bóg, no a wtedy nieuchronnie będzie się dobrym i miłym i kochającym, prawda?
...Gonimy i uciekamy. Ignorantów ściga nieznane, a każdego uczonego, który jest wystarczająco mądry, by zdawać sobie sprawę z własnej ignorancji, prześladuje prawda. Na tym właśnie polega sens pojęcia "niepoznawalne prawdy"...
Nie ma sensu tworzyć świata - odparła Elisabeth - skoro istnieje już ten prawdziwy. Jest ten świat i prawda o nim.
Chcesz powiedzieć, że jest prawda i jest wymyślona wersja prawdy, którą nam się przedstawia na temat świata - powiedział Daniel.
Nie. Świat istnieje. A wymyśla się historie - oznajmiła Elisabeth.
Ale wcale nie są przez to mniej prawdziwe - rzekł Daniel.
To zabawne, pomyślała dziewczyna, że wszystko wygląda inaczej, gdy spojrzeć z dystansu. I tak pięknie, choć prawda często bywa odrażająca. Czy zatem warto, zastanawiała się, poznać ją bliżej? Czy ma sens zaznajamiać się z miejscami i ludźmi, skoro to może diametralnie zmienić ich odbiór?
- Na trzecim piętrze urządzono ekspozycję z ludzkich kości.
- Pochodzą sprzed dwóch tysięcy lat.
- Czy ten fakt czyni je mniej przerażającymi?
- Nadaje im wartość historyczną. Wiem, pomyśli pan, że różnica jest niewielka. Niekiedy upływ czasu czyni śmierć daleką, prawda? (...) Łatwiej sobie poradzić ze starożytnymi szczątkami.
- Może dlatego, że bardziej przypominają ceramikę i posągi.
- W pewnym sensie to prawda. Im bardziej przyprószone pyłem, tym lepiej.
Każdy poświęca mnóstwo czasu na obarczenie winą kogoś innego albo na znalezienie jakiegoś wyjaśnienia, by poczuć się lepiej. Prawda jest taka, że czasem jakieś wydarzenia po prostu następują. Wydarzenia, które nie są w porządku ani nie mają sensu. Jednak niezależnie od tego, czy dzieje się dobrze, czy źle, trzeba pamiętać, że po prostu takie jest życie. My musimy uporać się z tym, co nam przynosi.
Ogarnęło mnie poczucie, że znalazłem się bardzo daleko od domu - w dobrym i złym sensie - a kiedy Tully zniknął, moje centrum też się przesunęło. Na tym polega nastoletnia miłość, prawda? Kiedy impreza robi się niemrawa, bo to twój nieobecny kumpel był całym jej sercem? Nagle dotarło do mnie, że nie mam pieniędzy ani namiarów na nikogo, że jestem młodym prowincjuszem w każdym calu.
Wiesz, że ja nie wierzę w Boga, prawda? Nie wierzę w zaświaty, raj, przeznaczenie ani w to, że stanowimy część jakiegoś kretyńskiego wielkiego planu czy jakiekolwiek inne pierdoły, które ludzie wymyślali przez całe stulecia. Powiem ci jednak, w co wierzę. Moim zdaniem każdy powinien znaleźć jakiś powód, dla którego żyje, coś, co nada egzystencji sens. Cokolwiek. Coś, co nas będzie popychało do przodu. Coś, dzięki czemu chcielibyśmy stawić czoło temu popierdolonemu światu, w którym egzystujemy. Coś, co zainspiruje umysł i nakarmi duszę.
– Wiesz, myślałam trochę ostatnio o wyścigu świnek. Wydawało mi się wcześniej, że to jest świetna zabawa. A jednak dzisiaj mam inne przemyślenia.
– Słucham cię – zainteresowała się babcia. – Jakie masz te swoje przemyślenia?
– Po pierwsze nie rozumiem, jak mogą uczestniczyć w wyścigu tak różne świnki. Każdy uczestnik wyścigu był innego gatunku. Wydaje mi się, że to jest niesprawiedliwe, kiedy z dużą świnką konkuruje świnka, której brzuch ślizga się po ziemi, albo ścigają się ze sobą świnki o rozbieżnym ciężarze. Przecież to nie ma żadnego sensu. To jest tak, jakbym ja miała się ścigać na czas z Mają, która jest młodsza, słabsza, drobniejsza i oczywiście wolniejsza.
– No wiesz, masz rację. Ale taki mamy świat, w zasadzie taki świat został stworzony przez ludzi – tłumaczyła babcia. – Rywalizacja jest na każdym kroku, w sporcie, biznesie, kulturze, szkole…
– No właśnie, babciu. Mnie się wydaje, że to jest bez sensu. Po drugie, zobacz, jak reagują ci, którzy przegrywają. Pan muskularny, który przegrał wyścig, był bardzo wściekły.
– A tak, to prawda, był bardzo zły – potwierdziła babcia. – Wiesz, niektórzy są smutni, niektórzy wściekli. Rywalizacja wywołuje emocje, różne emocje.
– Właśnie, właśnie, babciu. W tym wyścigu nie było radości uczestników. Była tylko radość zwycięzców. A przegrani zareagowali, ehhh, po prostu strasznie. I tak samo jest w szkole. W biegach startuje trzydzieścioro dzieci, a cieszy się tylko jedna osoba, no może trzy. Mnie się wydaje, że konkurowanie różnych osób ze sobą, takich, które mają różne uwarunkowania fizyczne, nie ma żadnego sensu.
– No cóż, Amelciu, przyznam ci rację. To nie ma sensu. A jednak, powtórzę: taki mamy świat.
– Wiem, babciu, że taki mamy świat – przyznała wnuczka – Ale to nie znaczy, że taki musi być zawsze – dodała. – Przydałoby się go zmienić.
– Oj, tak, tak, przydałoby się – rzekła uśmiechnięta babcia. – Jesteś bardzo mądrym dzieckiem – oznajmiła, przytulając wnuczkę.
Pisanie oznaczało myślenie, porządkowanie świata. W ten sposób zyskiwałem jasność tego, co robiłem, i krystalizowałem swoje opinie. Pisząc, izolowałem się od świata zewnętrznego. To była moja tajemnica, to była prawda na temat pisania. Niezależnie od sytuacji życiowej, od tego, co akurat działo się na świecie, w pisaniu byłem szczęśliwy. Przynajmniej na tyle, na ile mogłem być szczęśliwy. Choćbym nawet pisał o czymś innym niż to, co akurat zajmowało mój umysł, układanie zdań, formowanie ich na papierze pomagało mi na kłopoty i sprawy, którymi w czasie pisania się nie zajmowałem. Pisanie nadawało dniom sens, przywracało równowagę. Przerwa w pisaniu dawała o sobie znać, przynajmniej mnie, już po paru dniach. Wszystko stawało się nieposkładane. Im dłużej nie pisałem, tym bardziej irracjonalny i niespokojny stawał się mój umysł, aż w końcu nie wiedziałem, o co mi chodzi, gdzie jest moje miejsce i co w ogóle robię.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl