Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "je ze o patyk za to co to", znaleziono 55

Nie ma to jak poszukiwania przy blasku świec, kiedy jest się uzbrojonym tylko w patyk, żeby się poczuć jak mężczyzna.
Jeśli pieniądze nie mają dla bogów znaczenia, to dlaczego Świątynia nie jest zbudowana z patyków i błota?
Pokieruj odpowiednio umysłem, a patyk stanie się twoją różdżką.
To on wpadł na ten pomysł: ilekroć w twoim życiu wydarzy się coś naprawdę istotnego — gdziekolwiek byś była — poszukaj najbliższego patyka i napisz na nim tę okoliczność i datę. Zbieraj patyki, dbaj o nie. Nie powinno być ich zbyt wiele. Co parę lat sortuj je, oddzielaj wydarzenia, które zachowują ważność, od tych, które ją tracą. Wiesz, o co chodzi. Resztę wyrzuć. Dokonaj zaślubin patyków.
Jedno z ulubionych przez jego towarzyszy powiedzonek głosiło: "Łuk bez cięciwy to tylko zwykły patyk".
[Mniej oświecona postać kiedyś zapytała Ummona// czym jest Bóg/Budda/Jedyna Prawda>//
Ummon odpowiedział//
Wyschniętym gównem na patyku]
Patrzę w tamtą stronę i z przerażeniem odkrywam, że moja wnuczka dotyka patykiem jasnych, splatanych włosów. Bo tuz przy brzegu leży obnażona do piersi młoda, martwa dziewczyna.
Bardzo lubiłyśmy bawić się w pogrzeby i w komunię świętą. Najczęściej byłam księdzem. Nawet mój stary kuzyn, który był już w ósmej klasie, bawił się z nami, klękał przede mną, a ja błogosławiłam go patykiem.
Doprawdy nie wiem, kiedy po raz pierwszy nadzwyczaj zdziwiłem się tym, że jestem, a zarazem pewno trochę przestraszyłem się, że mogło mnie wcale nie być albo też mógłbym być jakimś patykiem, albo dmuchawcem, nogą kozy lub ślimakiem. A nawet kamieniem.
Matka poszła. A Agatce zamiatać się nie chce.
Wyszła Agatka na środek izby i szmyrg! nogą ziemniak pod łóżko. Szmyrg! nogą patyki pod piec. Szmyrg! noga obierzyny do kąta. I rada, że już izbę zamiotła.
- Maleńka królowa lalek, wróżka z patyków i błota. Złości się i płacze z żalu, choć sypią w kołysce ze złota. (...)
- Ma usta w barwie wina i serce ostre jak szpilka, sny jak motyle przypina, mała niegrzeczna dziewczynka.
Maria Lidia Kossakowska.
Każdy patyk jest różdżką, każda kałuża kryształową kulą. Żaden przedmiot nie ma mocy, której mu się nie nada. Urządzenia, czaszki i różdżki są jak... jak łopaty, noże i okulary. Jak... dźwignie. Używając dźwigni, można podnieść wielki głaz, ale sama dźwignia nie wykonuje żadnej pracy.
" Realizowanie ambicji przypomina budowanie wieży z zapałek. Nie chodzi o to, co chcesz zrobić, ale o to, żeby ci się udało. Wystarczy położyć o jedną zapałkę za dużo i wszystko diabli biorą. Zrozum, nie ma znaczenia, jak jest wysoka.
Ważne, żeby wszyscy wiedzieli, że to wieża, a nie kupa rozsypanych patyków."
jest tyle kamyków, które można nosić w kieszeniach, tyle patyków, które można rzucić tylu psom. jest tyle przygód, które można przeżyć, tyle piosenek, do których można potańczyć, tylu ludzi, do których można się uśmiechnąć. jest tyle chmur, które przybierają tyle kształtów. jest tyle dni, które można celebrować, a życie tylko jedno. żyjmy.
Potem pomyślał o dzieciństwie, kiedy to biegał po pobliskich łąkach i lasach. Uzbrojony w patyk i mały łuk, walczył ze zrodzonymi przez wyobraźnię smokami i potworami. Staczał pojedynki z chłopakami ze sąsiednich wsi. Od najmłodszych lat uczył się jeździć konno. Na początku bał się tych zwierząt, lecz kiedy je poznał, to utrzymanie się na końskim grzbiecie nie sprawiało mu już kłopotów. Jeździł, zarówno w siodle, jak i na oklep.
Gotyk. Szczyt inżynieryjnych osiągnięć średniowiecza. Istna erupcja matematyki, wyższej sztuki budownictwa, wykonywanych w głowie i patykiem na piasku obliczeń mających sprawić, by miliony cegieł w kilkudziesięciu skomplikowanych kształtach, jak klocki lego złożyły się w strzelistą sylwetkę, wzniosły do nieba i były w stanie przekazywać sobie nawzajem naprężenia konstrukcji, tak by budowle stały wiecznie.
Na niektórych aktorów to ja patrzeć nie mogę! – weszła jej w słowo Jola. – Wszędzie się pchają! Występują w różnych programach, w „Tańcach z lodami”… Hm, „Taniec z gwiazdami” faktycznie widziałam, natomiast o lodach nic nie słyszałam. Wyobraziłam sobie elegancko ubranego aktora pląsającego po parkiecie z lodem w dłoni. A komisja ocenia: taniec z lodem włoskim, gałkowym, lodem na patyku, lodem w kubeczku…
Jedzenie na farmie miało zazwyczaj kolor biały lub brązowy. Nigdy różowy ani niebieski, no i nigdy nie dygotało. Były tu różności na patykach i miski, w których coś lśniło i błyszczało. Nic nie było zwyczajne. Każda potrawa ozdobiona została kremem lub esami-floresami z czekolady, lub tysiącami kolorowych kuleczek. Wszystko było zakręcone albo polukrowane, ozdobione albo pomieszane. To nie było jedzenie, raczej coś, co się może zjedzeniem stać, jeśli było tak dobre, że się dostało do jedzeniowego raju.
Kałużyści
Już od rana na podwórzu
wśród patyków i wśród liści
przycupnęli nad kałużą
pracowici kałużyści.
Wygrzebują brud z kałuży,
niech kałuża będzie czysta!
Pełne ręce ma roboty
każdy dobry kałużysta!
Rękawiczką i chusteczką
dwóch błocistów chodnik czyści.
Obrzucają się szyszkami
bardzo dzielni szyszkowiści.
Dwie kocistki pod ławeczką
cukierkami karmią kota...
Świątek, piątek czy niedziela
na podwórku wre robota!
Nie możemy zapomnieć o tym wideo? To sprawa przeszłości i pozwól, że coś ci powiem o przeszłości. Jest właśnie tam, w przeszłości. Pamiętasz to zdanie o przeszłości? Jest już w przeszłości. Ledwie mogę je sobie przypomnieć, poza tym, że zawierało słowo "przeszłość". Przeszłość składa się ze wspomnień, te z kolei zrobione są z martwego materiału, który nie może cię zranić, jak mógłby na przykład spiczasty patyk. Z atomów i tak dalej. Także z kwarków, co wcale by mnie nie zdziwiło. Ale już zmarnowanych, leżących bez ruchy i niczego nikomu nierobiących.
Czuła się, jakby trafiła w grupę pątników, którzy w czas zarazy ruszyli na pokutną pielgrzymkę, zawodząc swoje litanie: że w Zakopanem poszaleli z tymi cenami; że z tą Kryśką, księgową, to się żyć nie da; że przez tego Tuska to wszystko; że sprężarka do klimy oryginalna kosztuje cztery patyki; że na hemoroidy najlepsze są nasiadówki z kory dębowej; że Polacy to tylko narzekają; że nad morzem jest przynajmniej płasko; że Franiowi nie staje. Anka nie zatrzymała się pod swoją kochaną Siklawą, bo się nie zmieściła.
Następny stracony dzień. Nie działo się nic. Słońce, cykady, strażnicy leniwie łażący między namiotami. Jeno robotnicy dobrani spośród najsilniejszych, a przy tym najmniej sprytnych, kopali z mozołem wał okalający obozowisko. - Eee! Makary. Byczek niechętnie rozwarł powieki. Leżał na wyrze i chyba przymierzał się do popołudniowej drzemki. - A, to ty. Wyszczekany ziomek. Czego tu? - Tyś z Cezarei. - No i co z tego? - Z gęby buchnął mu ten sam smród. Baranina z czosnkiem i przetrawione wino. Skąd, u diabła, ta świnia ma wino? - pomyślał Kalikst. - Chyba, że ma flaki przesiąknięte nim jak stary dzban. A miast krwi barani tłuszcz rozcieńczony białym z Rodos. - Znam tam paru złodziei - rzekł. - Paru mocnych rębajłów. - Taaa.? No coś takiego. - burknął bez zainteresowania osiłek i z zapałem zabrał się za dłubanie patykiem w zębach. - U nas w Konstantynopolu bywał taki jeden. Manuel Chazar. Gadał o tobie.
-Śmierć w jedwabnych pończochach - zadeklamował Patryk.
-Jedwabnych ? To nylony, głuptasie.
-Śmierć w nylonach ? To już nie tak dobry tytuł kryminału.
- Strefa komfortu to nie miejsce, Patryku, tylko stan - objaśnił nauczyciel. - Stan, kiedy człowiek niczego nie zmienia w swoim życiu, bo jest mu dobrze tak, jak jest.
By­cie pta­sią ma­mą jest du­żo bar­dziej mę­czą­ce niż by­cie czy­ją­kol­wiek nia­nią. Chy­lę czo­ła przed wszyst­ki­mi ma­ma­mi i ta­ta­mi sro­ka­mi, go­łę­bia­mi, ma­zur­ka­mi, mo­drasz­ka­mi, ra­niusz­ka­mi, kop­ciusz­ka­mi i ko­wa­li­ka­mi. Ro­zu­miem po­wo­li mo­ty­wa­cję ma­my i ta­ty ku­kuł­ki.
My­ślę, że je­śli ja­kimś chło­pa­kom wy­da­je się, że pra­wa ko­biet to nie jest ich spra­wa, to są głu­pi jak chuj. Prze­cież wszy­scy ma­my mat­ki, bab­ki, sio­stry, ciot­ki, przy­ja­ciół­ki, są­siad­ki, ku­zyn­ki, współ­pra­cow­nicz­ki, a nie­któ­rzy ma­ją też żo­ny, dziew­czy­ny i cór­ki.
Li­te­ra­tu­ra bez ak­tu­al­nych kon­tek­stów jest bez­sen­sow­ną wy­dmusz­ką.
Po­dob­nie jak nie ma cze­goś ta­kie­go jak an­ty­ży­dow­skie prze­ko­na­nia, a je­dy­nie an­ty­se­mi­tyzm i prze­ko­na­nia, któ­re w isto­cie są dwo­ma róż­ny­mi spra­wa­mi, bo an­ty­se­mi­tyzm, ra­sizm, ho­mo­fo­bia i nie­na­wiść to nie są po­glą­dy, do cięż­kie­go chu­ja!
Kto ma czas i siłę, by przejmować się kątem, pod jakim zgina się guma w łóżkowym obrusie?
Chcąc być wszystkim, jesteś nikim
© 2007 - 2024 nakanapie.pl