Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "kto mi sandec", znaleziono 94

Wiedziano, że piją, głośno przeklinają, jeżdżą jak wariaci i w ogóle zachowują się poniżej wszelkiej krytyki. Byli postrachem Gregory, lokalną wersją budzącego grozę osławionego gangu, zwanego Wysłańcami Piekieł.
Odpowiadała zawsze uprzejmie, pochylając skromnie głowę i oddalając się możliwie jak najspieszniej. Bała się, iż ktoś ich zobaczy i pomyśli, że próbuje z nim flirtować.
W tym wysokim, muskularnym mężczyźnie, od którego promieniowały upór i witalność, napewno płynęła krew wikingów.
Wciąż się uśmiechając, ruszył w stronę zaparkowanego nieopodal blazera. Kathleen w żaden logiczny sposób nie umiała wytłumaczyć sobie rozdrażnienia, które towarzyszyło jej przez resztę popołudnia. Mimo to dawała sobie radę z tryskającymi energią dziećmi.
On nie ufał kotkom. Uważał je za chytre i przebiegłe bestie, gotowe w każdej chwili skoczyć do gardła.
Coś stało się z jego prawą kostką. Ból przeszył łydkę, udo, krocze i dotarł do wnętrzności.Key z trudem chwytał oddech. Pozbierał się jakoś i ruszył, byle dalej od tego fatalnego domu.
Miał w sobie coś zwierzęcego, co zarazem pociągało ją i odstręczało. Poczuła charakterystyczną, słodkawą woń krwi.
Na zdjęciach twarz Car­tera była poważna i surowa, stojący przed nią oryginał uśmiechał się. Kilka kosmyków gęstych, ciemnych włosów opadło niesfornie na czoło.
W domu traktowano ją jak bezpłatną służącą. W Egipcie pełniła funkcję impresaria rodziców.
Kaznodzieje mogli sobie mówić co chcieli o skarbach czekających na ludzi w niebie, ale jego zdaniem, kiedy nadchodził koniec, był definitywny. To wszystko, co przynosiła pani Śmierć. Była tylko i wyłącznie tym - śmiercią.
Podobał się mu jednak islamski kodeks sprawiedliwości. Gdyby złapał kogoś na kradzieży, obciąłby sprawcy rękę, a dopiero potem wydał go ospałemu systemowi sądowniczemu, który w dzisiejszych czasach mniej przejmuje się karaniem złoczyńcy niż ochroną jego cholernych praw obywatelskich.
Musisz sobie wybaczyć to, że okazałaś się człowiekiem.
Życie było skomplikowane, chociaż oczywiście znacznie lepsze od jego alternatywy.
Czy to są Rozmowy w toku, bym się wywnętrzała? Panowie... szanujmy się trochę. Ja się tu pruć nie będę!
Lubiłem adrenalinę związaną z pracą, napędzała mnie do działania, dzięki niej czułem, że żyję.
Mam jednak świadomość, że czasem w ludziach drzemią demony, z których istnienia nawet oni sami nie zdają sobie sprawy.
Czasem w ludziach drzemią demony, z których istnienia nawet oni sami nie zdają sobie sprawy.
Wszyscy chcemy wypaść korzystniej w oczach innych, boimy się opinii otoczenia, krytyki. Zakłamujemy rzeczywistość, by prezentować się tak, jak byśmy chcieli być widziani.
Chcę zobaczyć w akcji dziennikarza, którego wszyscy znają i kochają, który słynie ze świeżego podejścia, pisze z rzadką przenikliwością, obnaża dla czytelników duszę historii.
- Obojętne czy spotkałbyś siostrę Igi czy inną kobietę, to dopóki będziesz myślał o Idze, ta inna kobieta będzie tą drugą. Jak zakochasz się z wzajemnością, to wtedy zrozumiesz, że miłość to miłość.
- Timę poznałam od najgorszej strony i zaczęłam w nim szukać pozytywów.
W codzienności towarzyszy nam nieustający pośpiech i nieczęsto znajdujemy czas na refleksję nad przemijaniem. Zazwyczaj dopiero w takich traumatycznych chwilach odbudowujemy nasz system wartości, stawiając na piedestale te, które rzeczywiście powinny się na nim znaleźć.
Tam mieszkał ktoś całkowicie samotny, ktoś kogo złośliwy chochlik zwany losem zadrwił w znacznie okrutniejszy sposób. Postanowiła, że zrobi wszystko, by odmienić swoje życie na lepsze i szczęśliwsze, przy okazji choć trochę poprawiając także los staruszka.
Ludzie wokół niej, którzy obdarzyli ją miłością bądź sympatią wraz z pozytywnymi zdarzeniami, dawali jej nadzieję na wspaniałą przyszłość, którą do niedawna widziała jedynie w czarnych barwach.
Dzień za dniem uciekał, a ona nadal tkwiła gdzieś pomiędzy tym wszystkim, na dodatek pomysłu, bez chęci, a przede wszystkim bez wsparcia, którego bardzo potrzebowała.
Wszędzie są dobrzy i źli ludzie. Wszędzie jest młodzież, która chce się wyszumieć, robiąc kłopoty innym. Trzeba po prostu uważać, z kim się człowiek zadaje.
Może komuś chodziło właśnie o to, żeby nie wiedziała, co jest prawdą, a co fałszem.
– Mówię ci, dziwnie się czuję – uskarżała się jedna z dziewczyn.
– Czyli jak? – próbował dociekać Terry.
– Jakoś… zaniepokojona…
– Też mi coś! – prychnęła Carren. – Czym się martwisz! Jakiś idiota, a może kilku, bawi się z nami, gra nam na nerwach!
Sandra, słysząc to, pokręciła głową (…) i powiedziała:
– Wiesz, wiecie, myślałam, że to ten nóż. Że to ta klamka, drzwi, mróz. Ale nie o to chodzi… (…). Po prostu… coś innego mnie niepokoi.
– Wiatr gwiżdże za oknami jak oszalały, może dlatego? Gwiżdże, tamta ściana cała trzeszczy… – dociekał Terry.
– Nie, nie, to coś bliżej. – Carren zmrużyła oczy. – Tak jakby tuż koło nas. Obok. – Zaskoczona Sandra spojrzała na Carren i zrozumiała, że tamta jednak ją rozumie.
– Tak, ale to nie obok. To jakby… wszędzie.
Czytaj dalej
Dziewczyny zrobiły podsumowanie festynu i okazało się, że był on udany dla wszystkich. Mie tylko zwierzęta dziś zyskały, lecz także Jola miała zamówienie na biżuterię, a Amelia na ciasta. Przyjaciele, znajomi, ludzie dobrej woli wszyscy dziś pomagali, a Sandra, widząc to, zyskała energię, by działać dalej. Po raz kolejny dobro wróciło do nich z podwójną siłą.
...słyszy jak Eddie Dean podśpiewuje piosenkę, która jest tak upiornie znajoma, że w pierwszej chwili wydaje się przejawem delirium: Hey Jude... don't make it bad... take a saaad song... and make it better...
© 2007 - 2024 nakanapie.pl