Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "laka dukala", znaleziono 9

Jaka tutaj ciągła gonitwa! My mawialiśmy takim w gorącej wodzie kąpanym: „Wyobraź sobie, że ojciec cię spłodził o pięć lat później – i zaraz będziesz miał kupę czasu przed sobą!
Jadąc wśród trochę górzystej okolicy, Ślimak ciągle czuł przestrach i grozę, jaka go opanowała. Zdawało mu się, że staje nad brzegiem przepaści, w którą, jeśli spojrzy, odkryje prawdę, ale i sam w niej zginąć może.
Coś do mnie dziś dotarło. To niesamowite, ale przez fakt, że ci wszyscy adoratorzy wychwalali mnie pod niebiosa, pokochałam siebie taką, jaka jestem. Zaakceptowałam siebie w ich słowach. Mój umysł nareszcie przyjął to za prawdę. Boże jedyny! Ja w to uwierzyłam!
Ekstremalnie wysoka temperatura w ciągu kilku minut zmieniła masywnego, żywego mężczyznę, który oddychał, czuł, śmiał się, robił plany i kochał, w nieforemny, zwęglony kształt składający się z resztek tkanek i kości.(...)
Jaka była jego ostatnia myśl? Czy czuł gorąco? Czy pojmował beznadziejność swojego położenia? Czy rozumiał, że zaraz umrze? Może był nieprzytomny? Jak się czuje człowiek, który wie, że zaraz zginie?
Jerozolima podobała się konsulowi. Prawdę mówiąc, nie była to Jerozolima, o jakiej mu opowiadano, ani Jerozolima z jego własnych wyobrażeń. Było tam wiele rzeczy, których lepiej, żeby nie było, a brakowało wielu, które lepiej, żeby były. Ale ponieważ nie wiadomo, od czego zacząć i jak ulepszyć, lepiej zostawić Jerozolimę taką, jaka jest.
- Dzień dobry wszystkim! Jaki piękny poranek! – rzekł Azazel jowialnie.
- Chyba popołudnie – mruknęłam.
- Jaka cudowna pogoda! Te ciepłe promienie…
- Zaraz będzie padać.
Odetchnął głęboko.
- Mhm! I ten aromat świeżo skoszonej trawy.
- Raczej obornika.
Do szkoły prawie biegł, ciągnąc za sobą trajkoczącą Olę.
- Ty się lecz. To się nazywa jak ta choroba.
- Jaka choroba? (...)
-To się nazywa jakaś mania- dobiegł go glos Oli.
-Słuchaj! Manię to masz ty! I znam nawet na nią świetne lekarstwo. Klapsopiryna. Jak ci zaraz przyłożę w tyłek, to zobaczysz!
– Jaka pyszna zabawa! – wołał Uszatek, ciągnąc
latawiec na sznurku. Wiatr trzepotał latawcem.
– Trzymaj mocno – doradzał Zajączek. – Zaraz
wiatr ci wyrwie sznurek z łapki!
– A może latawiec pociągnie ciebie do góry? –
niepokoił się Kruczek.
– Niech pociągnie! – wołał zuchowato niedźwiadek. – Polecę jak rakieta na księżyc. Potem opowiem wam o swojej podróży. Jeszcze żaden miś nie
był na księżycu. Ja będę pierwszy!
"- Byłeś kiedyś żonaty? - pyta.
Przytakuję.
- Tak.
- Jaka ona była?
Mówię prawdę.
- Była ucieleśnieniem moich marzeń. Dzięki niej stałem się tym, kim jestem, a trzymanie jej w ramionach wydawało się bardziej naturalne niż bicie serca. Bez przerwy o niej myślę. Nawet teraz, siedząc tu z tobą, myślę o niej. Nigdy nie istniała dla mnie inna kobieta.
Przetrawia to. Nie wiem, co o tym sądzi. W końcu odzywa się cicho, słodko. Ciekaw jestem, czy zdaje sobie sprawę z moich myśli.
- Umarła?
Czym jest śmierć? - zastanawiam się, ale nie mówię tego na głos.
- Moja żona żyje w moim sercu - odpowiadam tylko. - I zawsze będzie w nim żyła."
© 2007 - 2024 nakanapie.pl