Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lat deb", znaleziono 77

Podszedłem do Deb, która przesłuchiwała rozhisteryzowaną Latynoskę płaczącą w dłonie i jednocześnie kręcącą głową, co wydało mi się strasznie trudne - to tak jakby jedną ręką głaskać się po brzuchu, a drugą klepać się po głowie. Radziła sobie jednak całkiem przyzwoicie, choć Debora z jakiegoś powodu nie była pod wrażeniem jej doskonałej koordynacji ruchowej.
Trawiąc usłyszane informacje, nie byłem pewien, czy mam ochotę się roześmiać, czy zacisnąć palce na szyi partnerki. Nie lubiłem, gdy ktoś robił ze mnie debila, a ona ewidentnie to teraz robiła.
Niby wiedziałam, że ludzie, którzy wkładają palce do gniazdek elektrycznych, nie zapinają pasów czy prowokują drapieżniki to... debile. Czemu więc w stosunkach damsko męskich zawsze nie mogłam się powstrzymać przed podobnymi zagrywkami.
Czułem się trochę jak w Procesie Kafki. Od kilku godzin usiłowałem wytłumaczyć wszystkim, że nie jestem wielbłądem. A ci debile nie dość, że mnie nie słuchali, to jeszcze chcieli posadzić mi na plecach amerykańskiego turystę i wysłać na spacer wokół piramid.
Nie to nie, ludzie kochani… Jego strata. Ja nie zamierzam o nic błagać. Straciłam już w życiu zbyt wiele, żeby jeszcze pozbyć się godności. Niedoczekanie!
Rok temu zapewne schowałabym się nawet w psiej budzie, byle się od tego odciąć, ale teraz postrzegałam wszystko całkiem inaczej. Mój świat się zmienił, a ja razem z nim. Musiałam się dostosować.
Wiedziałam, że jest piękna, ale nie spodziewałem się, że jej uroda uderzy mnie w pysk i chwyta za jaja.
Szukałam, pragnęłam oraz marzyłam, że kiedyś jej zaznam, niestety bezustannie znajdowała się poza moim zasięgiem. Nieuchwytna i nierealna do czasu, aż spotkałam Kiliana. Wówczas odkryłam miłość. Uczucie tak burzliwe, imponujące, obezwładniające, niepohamowane i przerażające, że chwilami myślałam, że spłonę od intensywności, z jaką wypełniało mój świat. Uczucie tak bezgraniczne, że nie zniszczyła go nawet śmierć.
– Nie myśl o tym – szepnął mi na ucho. – Nie zastanawiaj się, co zrobisz, jeżeli coś nas rozdzieli, bo to nigdy nie nastąpi. A nawet gdyby, zawsze się odnajdziemy, ponieważ jesteśmy dla siebie stworzeni.
Choć opracowaliśmy wiele taktyk, nie sądziliśmy, że każda zawiedzie. Popełniliśmy błąd, nie doceniając wroga. Byliśmy zbyt pewni siebie, zarozumiali i głupi, sądząc, że pozwolą nam tu przyjść i zniszczyć coś, na co tak długo pracowali. Stanowiliśmy dla nich tylko małą przeszkodę, którą mogli zlikwidować bez użycia siły. Batalia z nimi to jak chwytanie w garść powietrza.
– Co?! O cholera! – Pobiegłam za nim. Migiem znaleźliśmy się na dworze. Nie chciałam przerywać naszej rozmowy w takim momencie, bo czułam, że prędko do niej nie powrócimy, jednak nie miałam wyboru. Wspomnienia Remiela oraz jego wiedza o Poczekalni Dusz były teraz odrobinę ważniejsze. – Szlag by to! – zawyłam, ślizgając się na mokrych liściach. Nie wiedzieć kiedy, wylądowałam tyłkiem na środku trawnika.
Kilian podszedł do mnie i pochylił głowę, kręcąc nią z westchnieniem.
– O nie, nie, kochana. – Zarechotał, gdy wyciągnęłam rękę, żeby pomógł mi wstać. – Poleż sobie. Sama mówiłaś, że z ziemi się nie podnosi.
– Dupek!
Jeśli tej nocy zapoluje na mnie śmierć, to wyłącznie na moich warunkach.
Pragnęłam jego bliskości. Dotyku, smaku, ciepła… Jednocześnie wiedziałam, że nie mogę tego mieć.
Popełniłem masę błędów, szczególnie wtedy, kiedy myślałem, że skoro świat postawił nas sobie na drodze, cała reszta jakoś się rozwinie.
Opowiadaliśmy o tym, co dla nas ważne. Postawiliśmy na szczerość, która przeistoczyła się w fundament naszego związku. Nie kisiliśmy w sobie cisnących się na usta gorzkich słów, jeśli coś nam nie pasowało.
Wpatrywanie się w niego powodowało, że słowa więzły mi w gardle. Bo w jaki sposób powiedzieć prawdę i sprawić ból komuś, kto wygląda jak spełnienie twoich najskrytszych fantazji?
- Cześć. Pomóc ci? - Nie - burknął bez zastanowienia. - Dlaczego nie? - Spojrzałam na Alana pytającym wzrokiem. Pochylał się nad jednym z iglaków i z całej siły naciągał na niego osłonę, pomagając sobie nawiniętym na szpulę drutem. - To ciężka robota. - Nawet na mnie nie zerknął. - Ulep sobie bałwana czy coś.
Pamięć to rzecz ulotna. Dziś jest, jutro jej nie ma. Pamięć to również rzecz niezwykle cenna, a czasem nawet groźna. Pamięć to wiedza, a wiedza to potęga
Miłość ma oczy anioła, śmierć diabła a, zemsta właśnie zyskała moje.
Zwiewaj póki możesz,. Zwiastuje śmierć.
Nigdy nie wkurwiaj kobiety, ona pamięta rzeczy, które się jeszcze nie wydarzyły.
Nasze pochodzenie niczego nie zmienia. Nie obchodzą mnie pieniądze i tytuły, ale to, co jest w naszych sercach. Jeśli zostaniemy razem, wszystko inne przestanie się liczyć
W naturze wszystko dąży do równości. Gdy w jednym miejscu padają ulewne deszcze, w drugim panuje susza. Kiedy jeden kwiat więdnie, obok wyrasta nowy
Tessie, jesteś najcudowniejszą, a zarazem najgroźniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznałem. Nie mam pojęcia, czy postawił nas sobie na drodze Bóg, czy sam Diabeł, ale musiał wiedzieć, co robi. Życzę ci cierpliwości, byś kochała mnie mocno, długo i namiętnie, bo nas, skarbie, nawet śmierć nie zdoła rozłączyć.
Uciekasz od problemów, zamiast je rozwiązywać. Nie da się po prostu psyrtknąć palcami i sprawić, żeby zniknęły.
Wypełniłam pomieszczenie sporą ilością świec, pozamykałam drzwi i okna, rozstawiłam chrześcijańskie figurki, a także zaopatrzyłam się w tabliczkę Ouija – skoro zjawa nie chciała lub w jakiś dziwaczny sposób nie mogła ze mną porozmawiać, zawsze istniała szansa, że to zdoła rozwiązać jej usta. Na uspokojenie zszarganych nerwów wypiłam też szklaneczkę whisky, bo chyba nie dałabym rady zrobić tego wszystkiego na trzeźwo.
Obecność ukochanej wzbudziła w nim mieszane odczucia. Jeszcze parę miesięcy temu zrobiłby dla niej wszystko. Zniszczył i zabił każdego, kto raptem krzywo by na nią spojrzał. Natomiast teraz całość uległa zmianie. Wiedział już, że Audrey oznaczała nic innego, jak destrukcję, a ta nieplanowana wizyta mogła zwiastować jedynie kłopoty.
Audrey przeszła obok, zawieszając na nim dłuższe spojrzenie. Na widok lekko potarganych włosów i nieznacznego zarostu przypomniała sobie czasy, gdy każdego ranka budziła się blisko niego. Choć teraz miał na sobie dopasowany smoking, sprawiał wrażenie, jakby zaledwie chwilę temu wyszedł nago spod gorącego prysznica. Poczuła ciepłe łaskotanie w dole brzucha, kiedy dostrzegła znajomy błysk w jego brązowych oczach. Właśnie dlatego zatrzymała się tylko na moment, by wyszeptać mu na ucho miejsce spotkania.
Minął hol i stanął tuż przy pozłacanym filarze, wtedy zobaczył ukochaną na schodach. Obracała w dłoni jeden z koralików długiego naszyjnika, a każda krągłość jej perfekcyjnego ciała była gustownie ukryta pod zwiewną sukienką w kolorze białego wina. Wyglądała zniewalająco. Mężczyzna zaklął cicho, ponieważ właśnie zdał sobie sprawę, że nie istniało na tym świecie nic, co zdołałoby go powstrzymać przed wycałowaniem jej krwistoczerwonych warg.
Dante musnął nosem policzek ukochanej, po czym przygryzł jej dolną wargę, wtedy ona uwolniła stłumiony jęk w jego usta. Zacisnęła uda i poruszyła biodrami, tym samym sygnalizując, że była bliska spełnienia. On uśmiechnął się z satysfakcją, ponieważ jego mała sztuczka osiągnęła zamierzony rezultat. Wycofał dłoń, z triumfem obserwując jej zdezorientowaną minę. Kobieta spojrzała na niego błagalnym wzrokiem, jednak Dante ani myślał kontynuować. Z całej siły ścisnęła podłokietnik, aby powstrzymać się przed żebraniem o więcej. Pragnęła więcej. Dużo więcej!
© 2007 - 2025 nakanapie.pl