Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz chcieli i", znaleziono 3544

Przygotowywał pan coś, co robi pan kilka razy w każdym tygodniu, zapominając o konieczności przygotowania się do czegoś, co wydarzy się tylko raz w pana życiu?
Czegoś się nauczyła, wiedząca?
- Że nie ma tylko dobra i tylko zła. One są zawsze razem, jak szczęście i nieszczęście.(...)
- Będziesz dobrą Wiedmą. I złą.
Nie ma czegoś takiego jak normalność. Każdy jest inny. Ty jesteś doskonały taki, jaki jesteś. Jesteś sobą.
... jeśli ktoś bardzo czegoś pragnie i usilnie pracuje, by to zdobyć, na pewno mu się to uda. Wtedy własnymi siłami osiągnie szczęście.
Nieskomplikowani ludzie odbierają dysonanse jako niemiłe zgrzyty, których sensu nie rozumieją. A jeśli ludzie czegoś nie rozumieją, nienawidzą tego.
Krytykowanie innych nikomu nie przychodzi z większą łatwością niż tym, którzy sami nic nie robią, tylko krytykują tych, którzy próbują chociaż od czegoś zacząć.
Teraz tak tego nie widzisz, ale niepowodzenie to właśnie znak tego, że zrobiłaś kolejny krok naprzód. Bo spróbowałaś, czyli podjęłaś ryzyko, które czegoś cię nauczyło.
Szkoda trudu, skoro ludziom starcza zwykle obejrzenie karykatury do wyrobienia sobie poglądu na temat kogoś lub czegoś.
Bo czy można w ogóle ufać człowiekowi, któremu nikt wcześniej nie powierzył czegoś, co cenne? Człowiekowi bez historii kredytowej? No chyba tak sobie.
Proszę cię siostrzyczko - powiedziałem. - Jeśli nie zrobisz czegoś z twarzą już ci tak zostanie. Ludzie będą brali cię za karpia.
To tak jak ze śmiercią: może być końcem wszystkiego albo początkiem czegoś innego, ale większość ludzi bardziej jest zainteresowana uniknięciem jej niż dowiedzeniem się, czym jest.
Nie ma czegoś takiego jak dobro i zło, jest tylko władza i potęga... I mnóstwo ludzi zbyt słabych, by osiągnąć władzę i potęgę...
Wtyczka w Watykanie Bezpieka znała kulisy orędzia polskich biskupów do Niemców W dniu 31 I 1968 r. przeprowadzono we Wrocławiu rozmowę z ks. S. celem wyjaśnienia, w jakich okolicznościach wszedł w posiadanie materiałów związanych z „Orędziem”, które zostały mu zakwestionowane podczas kontroli celnej. Ks. S. oświadczył, że przebywał przez kilka lat w Rzymie, gdzie odbywał studia doktoranckie. W czasie przyjazdów do Rzymu arcybiskupa Kominka ks. S. wykonywał dla niego różne czynności, pełniąc jak gdyby obowiązki sekretarza. Podobne obowiązki spełniał również ks. [imię i nazwisko znane redakcji]. W okresie przygotowywania „Orędzia” biskupów polskich do biskupów niemieckich w roku 1966 ks. spełniał obowiązki maszynistki arcybiskupa Kominka. Przepisując kolejne wersje „Orędzia”, zdawał sobie sprawę z politycznego znaczenia tego dokumentu. Dlatego też postanowił zatrzymać sobie wszelkie związane z tym materiały, by je w przyszłości ewentualnie wykorzystać. Przywiezione materiały miał zamiar wykorzystać przeciwko arcybiskupowi Kominkowi, gdyby ten zarzucał mu, że nie wykorzystał należycie na studia okresu pobytu w Rzymie lub chciał mu wyrządzić jakąś krzywdę. Całość materiałów wiózł do Polski i w dniu 17 I 1968 r. w czasie przekraczania granicy w Zebrzydowicach materiały te oraz książki zostały zakwestionowane do oceny przez organa celne. Wśród zakwestionowanych materiałów znajdowały się m.in.: tezy do dialogu z Niemcami, opracowane przez Kominka; różne kolejne wersje „Orędzia”; notatka biskupa Kowalskiego z uwagami dot. „Orędzia”. W rozmowie ks. S. wyjaśnił okoliczności i znany mu przebieg opracowania „Orędzia”. Z jego wyjaśnień wynika, że powodem powstania „Orędzia” było m.in.: arcybiskup Kominek z uwagi na nieunormowaną przez Watykan administrację kościelną na Ziemiach Zachodnich i Północnych, nie mogąc doczekać się zrealizowania swych zamierzeń – mianowania go pełnoprawnym ordynariuszem archidiecezji wrocławskiej, a w perspektywie uzyskanie kapelusza kardynalskiego; zdając sobie sprawę, iż bez pomocy Niemców mających duże wpływy w Watykanie jego zamiary nie dojdą do skutku, postanowił poprzez gest wobec Niemców w postaci „Orędzia” zapewnić sobie ich poparcie. Dlatego też arcybiskup Kominek po przekonsultowaniu tej sprawy z kard. Wyszyńskim w oparciu o uprzednio opracowane przez siebie w języku niemieckim tezy do dialogu z Niemcami, wysunął projekt opracowania „Orędzia” i był jego głównym bezpośrednim autorem. Najbardziej aktywny udział poza Kominkiem w opracowaniu „Orędzia” brali: kard. Wyszyński, kard. Wojtyła, bp Kowalski i bp Stroba. Pierwotny tekst najbardziej odpowiadał Niemcom, lecz niektórzy biskupi, jak np. bp Kowalski, w toku dyskusji wnosili do niego poprawki idące w kierunku usztywnienia treści „Orędzia”. Mimo że większość biskupów polskich nie znała języka niemieckiego lub znała go bardzo słabo, arcybiskup Kominek tekst opracowywał tylko w języku niemieckim, informując ustnie biskupów o jego treści, nie dając pełnego tłumaczenia polskiego. O fakcie przygotowywania „Orędzia” arcybiskup Kominek poinformował biskupów niemieckich, m.in. biskupa Bengcha, uzyskując ich aprobatę. Kolejne redakcje „Orędzia” Kominek przekazywał do wiadomości biskupów niemieckich, by mogli oni przygotować odpowiedź. Po ostatecznym zredagowaniu „Orędzia” w języku niemieckim zostało ono przekazane biskupom niemieckim, którzy prawie natychmiast przesłali odpowiedź. Biskupi polscy natomiast nie zostali poinformowani o terminie przekazania „Orędzia”, nie dostali tłumaczenia tekstu i z „Orędziem” w języku polskim zapoznali się dopiero z prasy. Znaczna większość biskupów polskich, mimo że nie znała dokładnej treści „Orędzia”, podpisała je jednak dlatego, iż podpisali je: Wyszyński, Kominek, Kowalski, Stroba, którzy swym autorytetem nakłonili ich do składania podpisów. Niektórzy księża polscy przebywający w tym czasie w Rzymie, zapoznając się z treścią „Orędzia”, zwracali się do arcybiskupa Kominka z uwagami, że idea „Orędzia” winna być podjęta przez Niemców, oni powinni wystąpić z inicjatywą, jako że ich naród zawinia wobec Polski, że treść „Orędzia” winna wyraźniej określać krzywdy wyrządzone narodowi polskiemu przez Niemców, proponowali, by do „Orędzia” dołączyć odpowiednie mapki ilustrujące zbrodnie niemieckie na terenach Polski itp. Uwagi te arcybiskup Kominek zdecydowanie odrzucał. Ks. S. boi się ujawnienia faktu zatrzymania i przywiezienia przez siebie tych materiałów do kraju, gdzie zostały zakwestionowane przez władze. Dotąd ani Wyszyński, ani Kominek, ani też inni biskupi o tym fakcie nie wiedzą, bowiem ks. S. zachowuje go w tajemnicy. Z ks. S. zapewniono możliwość dalszych rozmów.
-Życie bez ciebie będzie nieco mniej dziwne!
Artur był mocno zaskoczony.
-Wiesz, jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi czegoś tak miłego.
Kiedy romantycy próbują dokonać czegoś dobrego i nie udaje się im to, dostają medal. A kiedy pragmatyk odnosi sukces, posyła się go do piekła.
Spotkały się na przedwiosennym lodzie. Na krze, wspomnieniu czegoś już nieistniejącego. Gry lód pękł, odpłynęły w przeciwnych kierunkach. Bezpowrotnie.
Kiedy skończy się dwadzieścia pięć lat, jest już za późno na naukę czegoś nowego (...). A kiedy skończy się trzydziestkę, pora zacząć być swoim lekarzem.
Medytuj. Kochaj. Rozkoszuj się tym, co masz. Wszystko jest nam dane po coś. I ma nas czegoś nauczyć. Zwłaszcza ból i cierpienie mówią nam wiele o tym, co wypadałoby zmienić.
Każdy kocha i pożąda czegoś innego, więc znaleźli się i tacy, którzy pragną całą wieczność spędzić grając w niekończącym się przedstawieniu.
Niestety, nie miał informacji dotyczących śledztwa policji i nie wiedział, na jakim etapie wiedzy są funkcjonariusze. Czy czegoś się domyślali? Czy jednak byli kompletnie w lesie?
Zresztą w życiu jest tak, że dopóki nie stracisz czegoś bezpowrotnie, to nie wiesz, ile radości czy też poczucia bezpieczeństwa ten ktoś ci dawał.
Łatwo jest nie tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało. Jednak gdy się już czegoś doświadczyło, nie da się tego tak po prostu oddać bez wydzierania sobie kawałka serca.
Nie było czegoś takiego jak czyste konto. Na tym polegała tajemnicą - człowiek musi nosić brzemię swoich postępków na zawsze, bez względu na koszty.
Jeśli zrobiłeś coś dobrego, a inny tego dobrodziejstwa doświadczył, po cóż - jak głupiec- szukasz poza tym jeszcze czegoś trzeciego, to albo sławy dobroczynności , albo wzajemności?
Wszyscy jesteśmy niewolnikami, panienko. Kobiety, mężczyźni, każdy na swój sposób. Nie ma czegoś takiego jak wolność, są tylko różne rodzaje niewoli.
Wszyscy w jakimś momencie życia zostaliśmy zmuszeni do upokorzenia się, do zrobienia czegoś niewłaściwego, dla ochrony siebie i swoich bliskich.
Bo jeśli czegoś nie zrobię, to wszystkich zawiodę - tyle razy myślałam. A ty?
Bo jesteś silna, bo kto jak nie ty, bo musisz się podnieść.
Tam, tysiąc metrów nad ziemią, widzisz, że jesteś jedynie częścią czegoś większego. Wszystko ma swój porządek,. Ktoś, kto to stworzył jest Twórcą genialnym.
Czasem wystarczy powiedzieć głośno, że się czegoś nienawidzi, i usłyszeć, że ktoś się z nami zgadza, aby poczuć się lepiej nawet w najgorszej sytuacji.
Wszyscy jesteśmy niewolnikami, panienko. kobiety, mężczyźni, każdy na swój sposób. Nie ma czegoś takiego jak wolność, są tylko różne rodzaje niewoli.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl